Éric-Emmanuel Schmitt - Małżeństwo we troje

tłumaczenie: Agata Sylwestrzak-Wszelaki
tytuł oryginału: Les deux messieurs de Bruxelles
wydawnictwo: Znak literanova
data wydania: październik 2013 (data przybliżona)
liczba stron: 320
kategoria: literatura współczesna

Co powiecie na Małżeństwo we troje? Czym jest taki związek? ? Jacy jesteśmy my sami? No i w końcu do czego jesteśmy zdolni tak naprawdę? Eric-Emmanuel Schmitt odpowie nam na te pytania w swojej książce Małżeństwo we troje. Mnie najpierw zafascynowała okładka, niby zwyczajna (kobieta, jakiś tam pokój i cisza)a jednak ma w sobie siłę przyciągania. Ta zasmucona (zamyślona) kobieta może nam nasunąć wiele skojarzeń. Wiele pytań, wiele odpowiedzi. A może sami byśmy potrafili stworzyć jej świat? Dlatego właśnie lubię takie okładki, ale wróćmy do tematu. Ta książka to zbiór opowiadań, które nam sporo opowiedzą a na końcu autor zaszczyci nas „swoim dziennikiem pisarza”. Myślę, że to bardzo ciekawa forma kontaktu z czytelnikiem, ma on wgląd w wizje autora i wie jak powstało dane opowiadanie i z jakich źródeł czerpał twórca. Pierwszy raz miałam okazję czytać książkę tego autora i jestem pod wrażeniem. Pokuszę się o stwierdzenie, że przypomina mi książki Alice Munro – a raczej tematykę, lekkość i przesłanie- a przede wszystkim urzeka człowieka codziennością. Kim więc jest ten utalentowany pisarz? W skrócie: dramaturg, eseista i powieściopisarz i do tego filozof. Swoją pierwszą powieść napisał w wieku 11lat. Na świecie jednak znany jest bardziej jako twórca teatralny.
Była zrozpaczona, gdy opuścił ją tak nagle. Pozostawiona sama sobie, bezbronna. Nowy mężczyzna miał jej pomóc zapomnieć o przeszłości i otworzyć nowy rozdział. Jedna dręcząca myśl o tym, kim był jej poprzedni mąż, nie dawała im jednak spokoju. To ona kładła się cieniem na całym ich wspólnym życiu. Schmitt z właściwą sobie wnikliwością i finezją opowiada o głęboko ukrytych uczuciach, „niewidocznych znakach wodnych” odciskających się na naszych relacjach z najbliższymi.
Kwestie poruszane przez autora nie należą do prostych. Homoseksualizm kontra heteroseksualizm a konkretnie porównanie obu tych związków (małżeńskich: formalnego i nie formalnego). Zastanawialiście się nad istotą małżeństwa? Dlaczego powiadają, że po ślubie wszystko się zmienia? Dlaczego przestajemy szanować samych siebie? Skąd zdrady? Presja? Odpowiedzialność? Czym jest platoniczne rodzicielstwo? A nawet platoniczna żona i matka. Platoniczna a jednak namacalna więź, wsparcie i pamięć. A to wszystko dzięki przypadkowi. Eric-Emmanuel Schmitt porusza także tematy związane ze stratą, nienawiścią i chęcią zemsty. Transplantologia – tyle się o niej dzisiaj mówi. Tylko czy wszystko jest czarna i białe? Czy nasze uczucia można do tego sprowadzić? Czytając nasuwa się wiele pytań. Książka niewątpliwie zalicza się do tych refleksyjnych, tych z których coś się wyciąga. Każde opowiadanie ma swoją historię, bywa nawet, że
Éric-Emmanuel Schmitt
gorzko- śmieszną . Dla mnie takim opowiadaniem jest tytułowe Małżeństwo we troje i historia nieżyjącego Mozarta, jego małżonki i jej drugiego męża. Postacie są rożne, mają swój charakter, swoje sekrety i swoje cierpienia. Są realni no i zapewne mają w sobie ludzkie odzwierciedlenie. Całość doskonale wyważona, wciąga i fascynuje. Mnie historie tych bohaterów wciągnęły, zafascynowały, dały do myślenia. Autor z doskonałym wyczuciem i talentem pokazuje nam te problemy, ten ból, tą miłość. Widzimy jak zwyczajny (niezwyczajny pies) może być zarówno matką i ojcem. Pies może uratować człowieka nawet przez wynaturzeniem. Ta książka to nie lada gratka dla fanów tego autora, ale także dla osób preferujących taką literaturę. O życiu nie banalnie, o życiu w prostych słowach, do prostych ludzi i z wyczuciem. Poruszające historie. Ja już mam w planach wyszukać jakąś kolejną perełkę tego autora.

Komentarze

Popularne posty