Alice Munro – Miłość dobrej kobiety

tłumaczenie: Agnieszka Pokojska
tytuł oryginału: The Love of a Good Woman
seria/cykl wydawniczy: Don Kichot i Sancho Pansa
wydawnictwo: W.A.B.
data wydania: 31 lipca 2013
liczba stron: 416
kategoria: literatura współczesna

Trochę zajęło mi czasu przeczytanie tej książki. Rzadko mi się to zdarza i w tym przypadku wcale nie chodzi o jakieś słabe strony dzieła Alice Munro. Autorka stała się jeszcze bardziej sławna po otrzymaniu nagrody Nobla. Ci którzy nie słyszeli o niej wcześniej i nie mieli styczności z jej literaturą, teraz na pewno po nią sięgają. Co jak sami pewnie wiecie nie jest trudnością, gdyż w księgarniach od razu rzucają się w oczy jej dzieła. Tak więc skupmy się na obecnym tytule – Miłość dobrej kobiety. Miałam okazję już wcześniej przeczytać prozę napisaną przez tą autorkę i byłam bardzo zadowolona, że zdecydowałam się na zakup owej książki. Wiedziałam, że pewnego dnia, jeszcze przeczytam coś Alice Munro, ale ciągle pojawiały się sterty książek do przeczytania i o innej tematyce. Jednak, gdy zobaczyłam ją gdzieś na sklepowej półce stwierdziłam „Teraz jest czas na Munro! „. Wydaje się to banalne, ale tak właśnie było. Odłożyłam na bok inne książki i zaczęłam czytać właśnie tą. Co prawda miałam mało czasu ( niestety), ale przeczytałam ją do końca. Czy też jestem usatysfakcjonowana tak jak tą poprzednią? Czy mam ochotę kupić kolejne? Zdecydowanie tak, a dlaczego to dowiecie się za chwilę.
Zbiór ośmiu opowiadań o kobietach. Ich losy, możliwości i ograniczenia we współczesnym świecie są główną osią twórczości Munro, znakomitej pisarki kanadyjskiej. Jej bohaterki muszą sobie radzić z niejednoznacznością własnych uczuć, z wewnętrznymi konfliktami, z rozdźwiękiem między tym, czego chcą, a tym, co muszą. Jest tak z wkraczającą w dorosłość mężatką, która szuka swojego miejsca w życiu, jest tak z młodą kobietą, która przyjeżdża na wakacje do matki, ale nie potrafi z nią wytrzymać, bo ma w sobie zbyt dużo goryczy i żalu. Miłość kobiet przyjmuje rozmaite formy: uczucia matki do córki, dziecka do dorosłego, żony do męża, przyjaciółki do przyjaciółki – Munro pokazuje je wszystkie z niezwykłą wnikliwością, odsłaniając głębię i zawiłość zwyczajnego życia oraz siłę emocji, które wiążą ludzi ze sobą na nieskończenie różnorodne sposoby.
Jakoś nigdy nie interesowały mnie krótkie formy literackie, zawsze wolałam obszerniejsze i wciągające swym rozciągającym się wątkiem książki i zawarte w nich historie. Jednak po przeczytaniu tej pierwszej wspomnianej książki, polubiłam tę formę. A utrwaliło mnie w tym przekonaniu spotkanie z bohaterkami tych ośmiu opowiadań. Uważałam, że w opowiadaniach nie można nic interesującego zawrzeć, że nie są to „prawdziwe” wciągające i warte uwagi dzieła. I teraz wiem jak bardzo się myliłam. Jestem zadowolona z takiej odmienności i zszokowana ile można umieścić w tak zwartej i krótkiej treści. Ileż można zbudować na „minimalizmie literackim”. W tych opowiadaniach są emocje, są historię i jest prawda. Poruszają, wkurzają, dziwią a czasami rozczarowują a może nawet wywołują pogardę do ludzkiego postępowania. W tych ośmiu opowiadaniach jest więcej zawarte niż w nie jednym opasłym tomie powieścidła. Postacie są z krwi i kości. A łączy je jedno a właściwie dwie rzeczy: miłość i jej odmiany i przewijające się Toronto. To książka o kobietach, ale nie tylko dla kobiet. Pokazuje to jaka naprawdę jest miłość, jakie podejmujemy decyzję i wyzwania byle tylko być bliżej miłości. Niekiedy trudnej, niezrozumianej okropionej płaczem i bólem. Czasem też tej „nieczystej” i nie trwającej wiecznie. Autorka zwraca naszą uwagę na sens miłości w naszym
Alice Munro
życiu a przede wszystkim tej kobiecej miłości. Ona ma za każdym razem inny smak, i różni się od poprzedniej, od innych. Tak jak napisano w opisie miłość przybiera różne formy. Alice Munro jest rewelacyjną pisarką, tworzy coś zaskakującego i przenosi nas za każdym razem i z każdym opowiadaniem w inny świat. Nie powiem, że czytanie opowiadań nie wytrąca czytającego momentami z równowagi i koncentracji, gdy nagle przeskakujemy w inną „sferę” i czytamy jakby coś innego i od środka, ale to za chwile nam rekompensuje zawarta w tej części historia. Nie znajdziemy tu banału, znajdziemy życie i prawdziwe kobiety. Coś co naprawdę odczuwa się namacalnie. Wciąga czytelnika do samego końca a po ostatnim opowiadaniu jest ochota na ciąg dalszy. Na kolejne. Teraz odpowiedziałam na postawione przeze mnie pytania. Mam w planach przeczytać, kolejną książkę tej autorki. A jest z czego wybierać. Odważę się postawić najwyższą ocenę z możliwych. Ta książka zasługuje na to w stu procentach. 10/10.

Komentarze

Popularne posty