Peter Pezzelli - Pierwsza lekcja tańca
autor: Peter Pezzelli
tłumaczenie: Michał Ronikier
tytuł oryginału: The Glassblower's Apprentice
wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
data wydania: 22 stycznia 2015
kategoria: Literatura piękna
„Nie rezygnuj z życia, a wtedy ono nie zrezygnuje z ciebie.”
Trafiła w moje ręce książka, która jest swojego rodzaju odkryciem. Takim typowo prywatnym – literackim. Przeczytałam w swoim życiu już sporo książek, ale jeszcze nie trafiłam na żadną Petera Pezzelli. Jak się okazało, był to błąd. Czytelniczy błąd. Myślę, że dla każdego z Nas – zakręconych na punkcie czytania – takie odkrycia są niezwykle ekscytujące i pobudzające wyobraźnię. Obiecują nową dawkę ciekawych historii i wyostrzają zmysły. Nie mogłam zacząć wstępu w inny sposób… „Pierwsza lekcja tańca” od samego początku kusi, niezwykle malowniczą okładką, zaprasza do spaceru po miasteczku. Zasmakowania w zapachu oliwy i czosnku… By następnie nacieszyć oczy widokiem winnic – choć to tylko, króciutka wizyta.
Fabio Terranova mieszka we Włoszech. Jest młodym, odnoszącym sukcesy tancerzem, który marzy o wielkiej karierze i występach na Broadwayu. Marzenia przekreśla jednak wypadek samochodowy, w którym ginie jego najlepszy przyjaciel, Enzo, i partnerka taneczna, Caterina. Sam Fabio cudem uchodzi z życiem, a jego ciało będzie odtąd pokryte szpecącymi bliznami i nie tak sprawne jak dawniej. Widząc pogłębiającą się depresję syna, matka wysyła go do mieszkającego w Ameryce wuja, który zajmuje się dmuchaniem szkła. Fabio uczy się nowego fachu i idzie mu nieźle, jednak w pracy nie odnajduje satysfakcji, nadal stroni od ludzi i pogrąża się w rozpaczy…
Już z opisu wiecie, że jest to historia człowieka złamanego przez życie. Życie, które bywa niesprawiedliwe i sprowadza największych marzycieli do parteru. Bawi się z człowiekiem w kotka i myszkę, a czasami śmieje się z niego, ale jest za to dobrym nauczycielem. Jest też artystą, który rzeźbi w człowieku potęgę i odporność. Przynajmniej się stara. Grunt żeby uczeń był rozumny, żeby był plastycznym tworzywem. Jaki jest zatem nasz bohater? Człowiekiem, który przechodzi stopniową metamorfozę, który wywołał we mnie sprzeczne emocje. Na początku, gdy poznałam pewnego siebie, eleganckiego młodzieńca, który stawiał sobie wysoko poprzeczkę, czułam dystans. Nie byłam zadowolona z takiej „znajomości”. Coś mnie w nim irytowało. Być może ta jego pewność siebie, ambicja, która nie jest niczym złym pod warunkiem, że ma swój umiar. I nagle bum. Spotykam zupełnie innego mężczyznę. Pokiereszowanego, speszonego, zawstydzonego, skrywającego sekret i miewającego koszmary. To właśnie tego faceta polubiłam. Bezgranicznie. Wszystkie jego wady, agresję oraz dzikość. Wyobraźcie sobie, że to właśnie ten Fabio, który nie zawsze buduje poprawne zdania po angielsku, jest prawdziwy i namacalny. Nieszczęśliwy i zagubiony, ale ludzki. Można powiedzieć, że jest on „antybohaterem” na tle wszystkich innych postaci. Jednak ma coś w sobie, co przyciąga. Mogłam towarzyszyć mu podczas tworzenia szklanych dzieł sztuki, topiąc się przy rozgrzanym piecu… Spacerować po plaży, pływać i spoglądać w gwiazdy… a także pędzić w rozpędzonym samochodzie, ale ani razu się nie nudziłam. Im bardziej go poznawałam tym rosła moja sympatia, zrozumienie, a także podziw.
Autor stworzył ponadczasową historię, która zawiera ważne przesłanie (cytat na samym początku). Spodobał mi się sposób, w jaki to zrobił. Niewymuszony lekki styl, który przenosi czytelnika z Italii do Ameryki, ze szczęścia do dramatu by znów zakosztować nadziei i wściekłości. A co ważne pokazuje, że nie da się iść na przód, nie godząc się z przeszłością. Tchnął życie w bohaterów za pomocą emocji, muzyki, języka, smaku i sztuki. Na kartkach papieru nakreślił odrodzenie człowieka.
Jak już wspominałam na początku, ta książka to mój debiut z twórczością autora i nie mogę porównać tej historii z innymi, które napisał. Jednak to właśnie od tej zaczęła się moja ciekawość do pozycji tego autora, to właśnie Ci bohaterowie podbili moje serce. To o nich będę pamiętała, gdy zacznę go wspominać. A jeśli wszystkie jego książki są tak dobre, to na pewno postaram się je mieć na swojej półce. Z tego, co zdążyłam zauważyć, każda książka ma prześliczną okładkę, więc wszystkie razem stworzą śliczną kolekcję. Być może Wam w tej historii będzie czegoś brakowało, albo nie sprawi na Was takiego wrażenia. Jednak dla mnie jest idealna. Cenię sobie historie, które zostawiają we mnie jakiś ślad, a ta właśnie do nich należy. Być może i Wy polubicie Fabio…
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 2,4 cm)
Jako pierwsza przekonałaś mnie do tej książki :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to bardzo ;)
UsuńTak zgadzam się z tobą. Przepiękna okładka.
OdpowiedzUsuńTakże przekonałaś mnie do tego autora z pewnością sięgnę po te dzieło.
Pozdrawiam:*
http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/
Świetne przesłanie, lubię historie ludzi doświadczonych przez los, więc chętnie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mam tę książkę na półce, ale jeszcze jej nie czytałam i nieprędko to uczynię, gdyż obecnie mam inne zobowiązania czytelnicze.
OdpowiedzUsuńZapamiętam, że ją warto przeczytać, nie tylko treść jest interesująca ale już sama okładka mnie zaczarowała :)
OdpowiedzUsuńCześć!
OdpowiedzUsuńNa swoim blogu opublikowałam LBA i nominowałam Cię.Jeśli miałabyś chęć to zapraszam do zabawy :3
http://lowczyni-ksiazek.blogspot.com/
Też nie znam twórczości tego autora, ale zachęcasz do książki, więc będę ją miała na uwadze :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, bo wydaje się być bardzo interesująca, no i ta piękna okładka aż kusi ;)
OdpowiedzUsuńObecnie mam co czytać, ale będę miała tą książkę na uwadze :)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się, że nie trafiłam jeszcze na żadną książkę tego autora, jego nazwisko jest mi zupełnie obce. Ale mocno zachęciłaś mnie swoją recenzją, lubię powieści, które zapadają w pamięć, wobec których nie pozostaję obojętna :) Dodaję do swojej listy, niezmiernie długiej... ;) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWidziałam tę powieść, ale nie sądziłam, że jest taka wyjątkowa. Wygląda na to, że się myliłam. Chętnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuń„Pierwszą lekcję tańca” jeszcze mam przed sobą, ale kiedy zobaczyłam ją w zapowiedziach Literackiego moja intuicja mocno dawała mi znać, że to jest coś, co muszę przeczytać. I Twoja pochlebna opinia na jej temat mnie w tym utwierdziła. ;)
OdpowiedzUsuńNie skusiłam się na tę książkę i chyba teraz będę żałować;)
OdpowiedzUsuńZ reguły unikam podobnych książek, ale co tam - po Twojej recenzji dam jej szansę ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tego autora, więc muszę koniecznie naprawić ten błąd :)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu słyszałam o tej książce i już wtedy stwierdziłam, że byłoby fajnie ją przeczytać. Ale na stwierdzeniu się skończyło. Skoro uważasz, że jest warta przeczytania, to może w końcu uda mi się to zrobić. :)
OdpowiedzUsuńCześć! Właśnie nominowałam Cię do Smerfowego TAGu książkowego :) Zapraszam do zabawy! http://recenzje-rose.blogspot.com/2015/03/smerfowy-tag-ksiazkowy.html
OdpowiedzUsuńSam tytuł zachęcający. Lubię takie książki :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie byłam wcześniej przekonana do tego tytułu, ale teraz zastanowię się nad tą książką.
OdpowiedzUsuńPrzemiana bohaterów i ich osobiste dramaty to temat, który jest dla mnie bardzo interesujący. Jeśli uda mi sie dorwać do tej książki, to na pewno ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńJuż okładka bardzo zachęcająca, a Twoja recenzja jeszcze bardziej:) Tytuł wędruje na listę;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJaka cudna okładka! Strasznie kusi ;)
OdpowiedzUsuńOkładka jest śliczna, bardzo zachęca do sięgnięcia po książkę :)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu Twojej recenzji mam ochotę zapoznać się z twórczością tego autora, zapisuje sobie tytuł powieści :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie INNA
http://happy1forever.blogspot.com/
Wydaję mi się, że ta książka mogłaby mi się też spodobać. Muszę to koniecznie sprawdzić :)
OdpowiedzUsuńO, patrząc po okładce, to mi się jedna z jego książek na wymianie trafiła! Zaraz zerknę, która :). Mam nadzieję, że też będzie dobra - lekki styl w końcu się nie może do jednej ograniczać ;).
OdpowiedzUsuń"Kuchnia Franceski". Ciekawe, która lepsza? :)
Usuń