Konkurs urodzinowy!


Tak, to ten dzień! Dokładnie 3 lata temu narodził się w mojej głowie pomysł założenia bloga. Trudno mi uwierzyć, jak ten czas szybko minął. Pamiętam jeszcze moje początki na platformie Wordpress i późniejsze przenoszenie wszystkiego na bloggera, który wydał mi się przyjaźniejszy dla użytkownika. Łatwo nie było, jednak wszystko się udało :) Z okazji urodzin Zakochanej w czytaniu postanowiłam zorganizować dla Was konkurs. Do rozdania mam aż 7 książek. Co trzeba zrobić, żeby kilka z nich ustawić na swojej półce? Wykazać się małym talentem do pisania ciekawych i interesujących historyjek :)

Każda osoba, która chce wziąć udział w konkursie wybiera tylko jeden zestaw, o który chce zawalczyć. Następnie tworzy dowolną, ciekawą historię, w której znajdą się obowiązkowe słówka. Słowa można dowolnie odmieniać (np. dzwonić - zadzwonić, dzwonił, zadzwoniła itd., wieś - na wsi, wioska, wiejski itd.) Historia musi składać się minimum z 5 zdań. Forma dowolna :) Konkurs trwa do 30 kwietnia i to wtedy wybiorę najciekawszą, najzabawniejszą, najkreatywniejszą oraz najbardziej interesującą historyjkę z danego zestawu. Tak więc, zwycięzców będzie aż 3!

Książki podzielone są na zestawy:

kryminał/thriller:
"Diabli nadali" - Olga Rudnicka (z autografem autorki)
"Poszukiwanie" - Reardon Bryan

obowiązkowe słowa do historii: detektyw, kot, plaża, niebieski, dzwonić

 fantastyka:
"Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender" - Leslye Walton
"W ramionach gwiazd" - Amie Kaufman, Meagan Spooner

obowiązkowe słowa do historii: teleskop, prąd, las, blondynka, patrzeć

obyczajówka/romans:
"I że ci nie odpuszczę" - Joanna Szarańska
"Samulka" - Kinga Faco

obowiązkowe słowa do historii: wieś, fotografia, tajemnica, zdrada, całować

Przykład:
słowa: zielony, zbrodnia, ukrywać się, lupa, miasto

Komisarz Dudek w swoim życiu widział wiele. Ta makabryczna i zarazem zagadkowa zbrodnia, jednak nim wstrząsnęła do żywego. Prowadząc swojego rozklekotanego zielonego garbusa, zapragnął zdolności samego Holmesa, a przynajmniej jego lupy, która pomogłaby mu w śledztwie. Tropów miał niewiele. Tylko kawałek fotografii i zapałki, które są wizytówką jednego z dwóch moteli w tym ponurym mieście. To zapewne tam ukrywa się podejrzany... bestia w ludzkiej skórze. 

Dodatkowo spośród osób, które wezmą udział w konkursie, ale z jakiś powodów nie poszczęści im się w konkursie głównym, rozlosuję dodatkową książkę. Będzie to "Raven" Sylvaina Reynarda. Myślę, że warto się skusić :)

Przykładowy komentarz:
Biorę udział!
Wybieram zestaw: 
Mój adres e-mail:
Obserwuję jako/lubię na FB jako:
Udostępniam baner na: podaj link
Moja historia:

Regulamin:
1. Organizatorką konkursu jestem ja - Magdalena T. - właścicielka bloga Zakochana w czytaniu
2. Uczestnikiem może być każda osoba, która posiada adres korespondencyjny na terenie Polski.
3. Udostępnienie podlinkowanego baneru konkursowego na swoim blogu lub Facebooku oraz obserwowanie bloga lub polubienie go na Facebooku jest obowiązkowe.
4. Na zgłoszenia czekam do godziny 23:59 dnia 30.04.2016
5. Wyniki zostaną opublikowane w ciągu tygodnia od zakończenia konkursu.
6. Ze zwycięzcą skontaktuję się poprzez e-maila i będzie miała 7 dni na podanie adresu do wysyłki.


Zapraszam do zabawy!

Komentarze

  1. Gratuluję rocznicy i życzę dalszych lat blogowania:)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) gratuluje i trzymam kciuki za następne lata blogowania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję serdecznie! A co do konkursu... jak uda mi się coś stworzyć, to na pewno się zgłoszę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje! A co do konkursu, musze nieco nad nim pomyśleć, jeśli się zdecyduje ;d

    OdpowiedzUsuń
  5. Biorę udział!:)
    Wybieram zestaw: Fantastyka
    Mój adres e-mail: patyszkaaa@gmail.com
    Obserwuję jako/lubię na FB jako: Patrycja Fornal
    Udostępniam baner na: podaj link : http://beautytrish.blogspot.com/p/blog-page_30.html
    Moja historia:

    Drzwi otworzyły się nie wydając najmniejszego nawet dźwięku. Wielką salę oświetlał snop białego światła. Na progu stanęły dwie postacie. Dwie jakże rozne postacie, piękna długowłosa BLONDYNKA i wysoki mężczyzna o wygladzie człekokształtnym. Trzymał on coś na rękach. To coś zdawało się poruszać. Nagle wrota zamknęły się. Zapanowała ciemność. Ponieważ zabrakło PRĄDU w takiej chwili zostają uaktywnione zmysły. Wnętrze było wilgotne i chłodne, a w powietrzu można było wyczuć słodkawy zapach, to zapach dziewczyny.ktory unosił się w powietrzu... Wysoki mężczyzna śmiało ruszył w głąb pomieszczenia a złotowłosa piękność nie zrobiła nawet kroku, stała jak słup soli, drżąc i wyraźnie bojąc się tego miejsca. Wiedziała, że prędzej czy później musi zrobic krok do przodu, pokonała swój strach i zaczęła iść, jej ruchy były wymuszone i mechaniczne. Po przejściu paru metrów zawadziła o wystający, długi, twardy korzeń drzewa, pomyślała 'jestem w LESIE'... Czuć było przejmujące zimno... Nagle słyszy za sobą głos mężczyzny Przemówił do niej ciepłym głosem: 'Zaraz przejdziemy dalej, nie denerwuj sie...tam jest drzewo, widzisz? Pokazał palcem w oddali.. są tam schody po których wejdziemy na górę.. ' dziewczyna kiwnęła głową... Człekokształtny mężczyzna złapał ją za rękę(to było jego marzeniem) i poszli w głąb lasu, kierując się do tajemniczych schodów.
    Gdy doszli na sam szczyt lampka oświetlała im pomieszczenie, zobaczyli ze stoi TELESKOP, dziewczyna podeszła i POPATARZYLA przez niego.. Na niebie zobaczyła miliony pięknych małych gwiazd.. Była zachwycona.. Po chwili mężczyzna złapał ją i niepewnie pocałował, bał się ze mimo jego wyglądu dziewczyna go odrzuci.. ale ona była zauroczona, ze ktoś znalazł dla niej tak fantastyczne miejsce! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Życzę również wszystkiego najlepszego! dużo pomysłów i kolejnych długich owocnych latek w prowadzeniu bloga!;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluje trzecich urodzin bloga i życzę dalszej wytrwałości.
    Do konkursu nie dołączę, gdyż brak mi pomysłów i czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Biorę udział!
    Wybieram zestaw: kryminał/thriller
    e-mail: krysiadobra@gmail.com
    Obserwuję jako: Kryśka #Wybebeszamy_książki
    Baner: http://krychawachaksiazki.blogspot.com/p/konkursy.html
    Historia:
    DETEKTYW Parweniusz miał jedno marzenie. Uwolnić się od NIEBIESKICH oczu. W tym celu zmierzał w kierunku miejscowej PLAŻY. Gdy w końcu ciepłe ziarenka rozlały się pod jego butami, wziął głęboki oddech. W tej samej chwili jego oczy spotkały się z hipnotyzującymi, błękitnymi ślepiami kota. Mistrz uniósł wyzywająco ogon i rozkołysanym krokiem, na tylnych łapach, przybliżył się do niego. Detektyw uciekł wzrokiem i przymknął powieki słysząc dzwoniący telefon. Mistrz widząc tę zniewagę uniósł łapę. Poprawił filuternie przekrzywiony kapelusik i nacisnął spust. Detektyw padł martwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniał odznaczyć słowa "kot" i "dzwoniący" :) przepraszam!

      Usuń
  9. Biorę udział!
    Wybieram zestaw: Fantastyka
    Mój adres e-mail: kasia9502@wp.pl
    Obserwuję jako: Katherine Parker
    Lubię na FB jako: About Katherine
    Udostępniam baner na: http://about-katherine.blogspot.com/p/konkursy.html
    Moja historia:
    Gdy spojrzał w górę, ujrzał niebo zaścielone morzem gwiazd. Rzadko zdarza mu się dostrzec tak wspaniały widok o tej porze roku. Strasznie żałował, że nie wziął ze sobą TELESKOPU, który akurat teraz byłby jego wybawieniem. Nie pozostało mu nic innego, jak tylko cieszyć się widokiem, mimo braku odpowiedniego sprzętu. Szybko podbiegł do auta, wyciągnął stary, postrzępiony koc, po czym wrócił na miejsce. Rozłożył go na lekko mokrych liściach i bezpiecznie usiadł. Wiedział, że Frany by go zabiła, gdyby wrócił do domu cały brudny. Rozparł się wygodnie i zaczął podziwiać wszystkie widoczne konstelacje. Delikatny świst wiatru z pobliskiego LASU oraz szum generatorów dobiegających z miasteczka stanowiły idealny podkład dla tego urokliwego spektaklu. Miasteczko, oddalone wiele kilometrów od jakiejkolwiek cywilizacji, musiało sobie poradzić z brakiem PRĄDU. Generatory więc, choć wielce kosztowne, stały się mimo wszystko idealnym rozwiązaniem. Jay wiedział, że wspaniały widok, którym się raczył, z całą pewnością spodobałby się Rose. Ta drobna i niezwykle osobliwa BLONDYNKA, uwielbiała wszystko, co magiczne, a tak czyste niebo, idealnie obsypane gwiazdami, z całą pewnością można by do tego zaliczyć. Jay mógłby PATRZEĆ na gwiazdy bez końca, jednakże wiedział, że za niecałe pół godziny musi zjawić się u Dona. Mężczyzna ten nie cierpiał spóźnialskich, a fakt, iż wyglądał jak wieloletni recydywista, tylko utwierdzały go w przekonaniu, że z tym facetem zdecydowanie nie warto zadzierać.

    Pozdrawiam!
    Katherine Parker - About Katherine

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy jest jakaś maksymalna długość naszej historii?

    OdpowiedzUsuń
  11. Biorę udział!
    Wybieram zestaw: obyczajówka/romans
    Mój adres e-mail: desarrii@gmail.com
    Obserwuję jako/lubię na FB jako: Desari / Martyna Piętka
    Udostępniam baner na: http://swiat-pelen-liter.blogspot.com/
    Moja historia: WIEŚ. Kto by chciał mieszkać na takim zadupiu? Niestety ja nie mam wyjścia, bo moja rodzina nie chce się przenieść do miasta. Jedyne co mi zostaje w tej dzikiej głuszy to FOTOGRAFIA. Dobrze chociaż, że rodzice mi aparat kupili, bo bym z nudów umarła. Szczególnie lubię robić zdjęcia mojemu kotu Filemonowi. Ten to wiecznie ma jakieś TAJEMNICE. Ostatnio mi zaczął coraz częściej znikać. Muszę się dowiedzieć co on ciekawego skrywa. Wybrałam się na spacer kiedy zobaczyłam, że mój kot gdzieś zmierza. Zaczęłam go śledzić. Patrzę a on idzie do Pani Prążkowej. Ona daje mu jakieś mięsko, a potem go CAŁUJE. To jest ZDRADA! Jak on mógł? Ode mnie już żadnych łakoci nie dostanie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Biorę udział!
    Wybieram zestaw: kryminał/thriller
    e-mail: nadamagdamus@gmail.com
    Obserwuję jako: Aniela M
    Lubię na FB jako: Aniela Muszalska
    Udostępniam:
    https://www.facebook.com/aniela.muszalska/posts/1709243745954406

    Historia:
    Dawne wakacje w ukochanych Borach Tucholskich – razem z parą przyjaciół postanowiliśmy urozmaicić sobie wędrówkę na pobliską plażę przy naszym jeziorze - zeszliśmy więc z utartego szlaku i droga zawiodła nas do leżącej w pustej głuszy leśniczówki. Cisza totalna, skrzypiące, uchylone drzwi, a za nimi… niezliczona ilość zakurzonych skrzynek z zasuszonymi motylami, jaszczurkami i owadami, a z szaf spoglądają na nas szklane oczy wypchanych zwierząt w dziwacznych pozach...Wszystko to wydało się być pod pieczą starego, grubego kocura i przypominającego kruka ptaszyska … Czarny kot, którego od razu nazwaliśmy Behemotem - majestatycznie przechadzał się po ganku – dają nam wyraźnie do zrozumienia, kto tu rządzi. Ptak siedział w środku zaciemnionej izby niemal bez ruchu –wodząc błyszczącymi, niebieskimi oczami za każdym naszym ruchem… Ostrożnie i nie bez lęku rozglądaliśmy się po tym miejscu, który zdawał się być żywcem wyjęty z jakiegoś filmu grozy lub literackiego thrillera. Zaczęliśmy się przerzucać koncepcjami, które odpowiadały na nurtujące nas pytania: kto tu mieszka? Czym się zajmuje? Gdzie jest teraz właściciel tej niezwykłej menażerii? W każdym z nas obudziła się pasja detektywa. Zabawę mieliśmy przy tym wielką do momentu, gdy nagle zaczął dzwonić zakurzony telefon z tarczą, który wydawał się wcześniej tylko muzealną atrapą. W jednej chwili okazało się, że nikt oprócz mnie nie ma ochoty czekać na weryfikację wygenerowanych pomysłów i padła komenda ‘odwrotu’. Telefon jednak dzwonił przez cały czas i nie dawał spokoju mojej wrodzonej ciekawości. Powoli, z duszą na ramieniu podniosłam słuchawkę, w której usłyszałam miły kobiecy głos.
    ……………….
    Kobieta, bez zbędnych pytań zaczęła swój monolog: „Witaj! Jak dobrze, że kogoś zastałam. Jestem Julita i w tym tygodniu opiekuję się naszą Leśnią Chatą. Ale… jakieś złe moce zatrzymały mnie w Wawie i pewnie dotrę dopiero jutro, pojutrze. Bądź tak miła- zaopiekuj się Czartem (poznałaś go pewnie?!) – on bardzo lubi towarzystwo… W podziękowaniu postawię cię Tarota –jak tylko dotrę … Niech moc będzie z Tobą” – zakończyła wyraźnie rozbawiona ….
    Odłożyłam słuchawkę. Pytań nie ubyło, wręcz – nowe pojawiły się w głowie…

    OdpowiedzUsuń
  13. Biorę udział!
    Wybieram zestaw: fantastyka
    Mój adres e-mail: julkanicman02@gmail.com
    Obserwuję jako/lubię na FB jako: Julka Nicman
    Udostępniam baner na: https://www.facebook.com/julia.nicman
    Moja historia:
    Uwielbiałam kosmos. Uwielbiałam patrzeć na gwiazdy, zatracać się w widoku granatowego nieba usianego miliardami słońc. Ja, niepozorna blondynka, przyciskając do oka lornetkę lub teleskop stawałam się zupełnie kimś innym. Mogłam być kimkolwiek, czułam się szczęśliwa. I właśnie dla tego uczucia zawsze byłam na bieżąco z różnymi astronomicznymi nowinkami. A na tą czekałam bardzo długo. Krwawy księżyc! Ja, sama w pobliskim lesie, sam na sam z ukochanym teleskopem. Nie mogłam się doczekać. W ciągu dnia przetransportowałam na polankę wszystkie rzeczy, które mogłyby być mi potrzebne. Zamierzałam spędzić całą noc, więc przetransportowałam namiot, koce, śpiwór i prowiant. Nie zapomniałam również o przyrządach do obserwacji. Noc zapowiadała się fantastycznie, a ja nie mogłam się oprzec by już teraz nie zajrzeć przez teleskop. Gdy przyłożyłam do niego oko, zobaczyłam białą smugę poruszającą się po niebie. Wyglądała jak rybka płynąca pod prąd. Zorientowałam się, że jedno z moich dziecięcych marzeń się spełniło. Zobaczyłam spadającą gwiazdę. Gdy upewniłam się, że budzik jest nastawiony na odpowiednią godzinę poszłam spać. Nie chciałam wyglądać następnego dnia jak zombie. Śniła mi się spadająca gwiazda, moja gwiazda. Jednak gdy się obudziłam, było całkiem jasno. Przespałam krwawy księżyc! Nie mogłam uwierzyć, że budzik nie zadzwonił. Chociaż mimo że nie zobaczyłam księżyca, była to jedna z najpiękniejszych nocy w moim życiu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Biorę udział!

    Wybieram zestaw: fantastyka

    Mój adres e-mail: viki.lach@op.pl

    Obserwuję jako/lubię na FB jako: Wiktoria Kulec

    Udostępniam baner na: podaj link www.zaczytanaromantyczka.blog.pl

    Moja historia:
    Wieku 17 lat poznałam Roberta. wcześniej moje życie było spokojne, trochę nudne, ba trochę... Po prostu było nudne. Lubiłam samotność. Cały wolny czas spędzałam zaczytana w książkach. I tak mijały lata, aż pewnego dnia Anka namówiła mnie na imprezę.
    Stałam na przed lokalem czekając na Ankę. Nie daleko mnie stała grupka chłopaków i bardzo głośno rozmawiali ich śmiech mimowolnie zwrócił moją uwagę. Gdy spojrzałam w ich stronę, zauważyłam wpatrzone się we mnie, duże czekoladowe oczy. I w tych oczach zatraciłam siebie, , życie, dusze i... niewinność...
    Opuściłam szybko wzrok i wpatrując się w tenisówki, słyszałam, czułam jak się zbliżał. Pachniał słodko, ale męsko. Zawróciło mi się w głowie. Nagle odezwał się.
    - Cześć jestem Robert
    cisza
    - A ty?
    uśmiechnęłam się zdenerwowana
    -yyy Natalia- także się uśmiechną, ale raczej z pewnością siebie
    Pojawiła się Anka zajęte sobą nie zauważyłam jak odszedł. Przez kolejne dni nie myślałam o niczym innym jak o nim. Wszędzie czułam jego zapach, widziałam go w innych chłopakach. Non stop słyszałam imię Robert. Aż pewnego dnia dostała SMS-a od nieznajomego. Pytał co tam u ciebie. Odpisałam i tak przez cały tydzień pisałam z nieznajomym. Ale w głębi duszy wiedziałam, ze to on. Coś mi to mówiło, może to intuicja, przeczucie niewiem. ale po prostu wiedziałam. Tylko skąd miał mój numer? Tego się już nie dowiem i o innych sprawach także. Tak to się zaczęło. Każdym dnim związek z nim pochłaniał cały mój czas. Przestałam się uczyć, spotykać z koleżankami. Nawet książki leżały zakurzone w kącie. Co raz bardziej zauroczona, wpatrzona w niego, wchodziłam w jego świat. Zaczełam pić alkohol. Dałam sobie zrobić tatuaż sprzętem, który nie był najleprzej jakośći. Otoczył mnie świat pełen alkoholu, narkotyków, seksu. Stałam się zupełnie inna. Byłam opryskliwa, głośna, hamska zupełne przeciwieństwo Natalii przed poznaniem Roberta. Wydawał mi się taki idealny, perfekcyjny. Wszystko dla niego bym zrobiła. A on to wykorzystał. Najgorsze, że zabrał mi niewinność. A stało się to pewnego wieczoru, na prywatnej imprezie. Pamiętam z niej tylko, że piłam piwo, później szliśmy strone samochodu, jakieś urywki, niewyraźne scenki następnego dnia obudziłam się w jego łóżku. Nie wiedząc dlaczego? Nie wiedząc co się wydarzyło...

    OdpowiedzUsuń
  15. wieś, fotografia, tajemnica, zdrada, całować.

    Biorę udział!
    Wybieram zestaw: obyczajówka/romans
    Mój adres e-mail: jo7@spoko.pl
    Obserwuję jako/lubię na FB jako:Joasia Rutkowska
    Udostępniam baner na: https://www.facebook.com/joasia.rutkowska/posts/1670307726552445?pnref=story
    Moja historia: Akcja rozgrywała się na WSI, nieopodal miasteczka XY. Byłam zaniepokojona i zbyt zniecierpliwiona, dlatego wynajęłam detektywa, który miał zweryfikować moje obawy, a także SFOTOGRAFOWAĆ dla mnie dowody.
    Czy mój partner mnie zdradza, czy może ja już mam paranoję - w końcu musiałam poznać TAJEMNICĘ, jaka się za tym kryła, mimo że nigdy nie chciałabym mieć podejrzeń wobec niego. Jednakże miałam przeczucia, co do ZDRADY. Fotografie, jakie mi dostarczono rozwiały wszystkie moje wątpliwości, przekreśliły moje plany, naszą przyszłość - on się z nią CAŁOWAŁ. Ciężko będzie mi jemu wybaczyć, o ile w ogóle wybaczę.

    OdpowiedzUsuń
  16. Biorę udział!
    Wybieram zestaw: fantastyka
    Mój adres e-mail: nikolawasd@wp.pl
    Obserwuję jako/lubię na FB jako: Nikola Rzepecka
    Udostępniam baner na: https://plus.google.com/107651592474313511690/posts/PfvMYWq6Bzz
    Moja historia:
    Nazywam się Zuza. Jestem szesnastoletnią BLONDYNKĄ. Opowiem wam pewną historię. Pewnego dnia wybrałam się nocą do LASU. Chciałam POPATRZEĆ na gwiazdy, dlatego wzięłam ze sobą TELESKOP. W poszukiwaniu idealnego miejsca znalazłam się na górce skąd było widać całe miasto. Widok był przepiękny! Miasto żyło własnym życiem. Widziałam wszystko, dzięki cudownemu oświetleniu. Stałam tam przez dobrych parę minut, aż nagle wysiadł PRĄD. Wszystkie uliczki gasły po kolei. Coś poruszyło się za mną. Zaniepokojona całą sytuacją, zaczęłam uciekać. Marzyłam by jak najszybciej znaleźć się w domu. Ostatnie co pamiętam to twarz z blizną przechodzącą przez oko i silny ból z tyłu głowy.

    OdpowiedzUsuń
  17. Biorę udział!

    Wybieram zestaw: kryminał/thriller

    Mój adres e-mail: solange_ola@autogrf.pl

    Obserwuję jako/lubię na FB jako: Aleksandra Dybała

    Udostępniam baner na: https://www.facebook.com/aleksandra.solange.dybala

    Moja historia:

    Zaginął łyżwiarz figurowy, główny kandydat do złotego medalu na zbliżających się Mistrzostwach Europy. DETEKTYW Ritt jako jedyny ze wszystkich osób zaangażowanych w poszukiwania solisty, dostrzegał związek między zaistniałą sytuacją, a rudym KOTEM z NIEBIESKĄ obrożą na szyi. Zwierzę codziennie przemierzało trasę między lodowiskiem, na którym trenował łyżwiarz, a pobliską PLAŻĄ. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że zawsze kiedy kot wbiegał na plażę, to jakiś człowiek stojący przy wodzie wyjmował komórkę i do kogoś DZWONIŁ. Ewidentnie obserwował kota i czekał aż rudzielec wbiegnie na piasek, po czym zdawał komuś relacje z przebiegu zdarzeń. Detektyw podejrzewał, że zwierzę ma przy obroży podsłuch lub kamerę i "pomaga" w ten sposób porywaczom. Urządzenie rejestrowało przebieg śledztwa i rozmowy prowadzone na lodowisku. Ritt postanowił złapać kota, czając się za drzewem obok zejścia na plażę i marznąć od podmuchów lodowatego, styczniowego wiatru. Próba schwytania nie powidła się, zwierzak drapnął detektywa w rękę, wyrwał się i zaczął uciekać . Mężczyzna ruszył w pogoń za rudzielcem, jednak ten okazał się szybszy i zniknął w pobliskich zaroślach. Ritt postanowił, że jutro znów spróbuje, ale podstępem. Wiedział, że musi zwabić kota dobrym jedzeniem i założyć grube rękawice.

    OdpowiedzUsuń
  18. Biore udział:-).
    Wybieram zestaw-obyczajowa/ romans. Moj e-mail- izabela_wolska@o2.pl. Obserwuje jako- Izabela Wiaderek. Udostępniam na Facebooku -https://www.facebook.com/izabela.wiaderek.7/posts/756605254476697. Moja historia- Zdarzyła sie naprawdę.Jakis czas temu pojechałam z dziećmi do naszego domku na WIEŚ. Nasz sąsiad od czasu do czasu wynajmuje pokój w swoim domu. Tym razem jego lokatorem okazał sie TAJEMNICZY pan Stefan. Siedzę raz sobie z dziecmi w ogrodzie, oglądamy sobie stare FOTOGRAFIE, az tu nagle słyszymy wrzaski i krzyki. Nagle na moje ogrodzenie gramoli sie facet w samych tylko majtkach. Spojrzał na mnie, powiedział upss przepraszam i poleciał dalej. Zaraz za nim leci pan Stefan, wlazł na ogrodzenie, powiedział przepraszam pani Izo i poleciał dalej. Za nimi z przekleństwami na ustach przyleciał Sąsiad. Nie dał rady wejść na ogrodzenie, wiec tylko wystawił głowę i mówi- Widziała pani , pani Izo Stefek sobie kochanka przyprowadził. Nakrylem ich, jak sie CAŁOWALI u mnie w łożku , a Marysia( żona sąsiada) dopiero co pościel zmieniła.Stefek ZDRADZA tych swoich kochanków , gdzie popadnie i co rusz kogoś nowego przyprowadza. Co to za ludzie, ze sie bez pytania człowiekowi do lozka pchają. Moj ogród okazał sie jedyna droga ucieczki dla romantycznych Panów:-).

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  20. Biorę udział!
    Wybieram zestaw: kryminał/thriller:
    Mój adres e-mail: warcholek.aga@gmail.com
    Obserwuję jako/lubię na FB jako: Agnieszka Warchołek
    Udostępniam baner na: plus.google.com/u/0/109882367757785466002/posts
    Moja historia:
    Byłem potwornie zmęczony. Jak na złość rana w mym boku znów się otwarła wywołując nieznośny ból. Nie chciałem jednak myśleć o wzięciu wolnego. Nie teraz. Nie po tym co obiecałem tej kobiecie.
    Przyglądałem się spod ciężkich powiek kopiącym w rozgrzanym piasku policjantom . Powoli zapadał zmrok. Tak czy owak, natychmiast nakazałem swoim ludziom szukać grobu w świetle latarek.
    Nagle kątem oka dostrzegłem ruch w zachodniej części PLAŻY. W pobliżu butwiejącej łodzi wzbiło się z krzykiem stadko mew, płosząc KOTA obwąchującego stertę starych szmat.
    -Hej, DETEKTYWIE! Pora wracać!- zawołał nadchodzący Nick w towarzystwie dwóch śledczych. Był on bystrym i przystojnym mężczyzną dowodzącym oddziałem miejscowej policji. Teraz jego pokryta kurzem i kilkudniowym zarostem twarz wyrażała rezygnację i
    bezgraniczne zmęczenie. Nick w ciągu tygodnia wyglądał jakby postarzał się o 10 lat.
    -Zaczekaj, coś musiało przykuć uwagę tych ptaków-odrzekłem wskazując ruchem głowy na majaczącą w oddali stertę śmieci. Ostatnią rzeczą, którą chciałem tam zobaczyć były szczątki dziewczynki.
    Policjant spojrzał we wskazanym przeze mnie kierunku.
    -Idziemy- odrzekł krótko. Widziałem jak bardzo jest zdenerwowany.
    Weszliśmy głębiej w mrok. Mijając wrak łodzi zauważyłem, że ze sterty odpadków i plątaniny wodorostów wystaje coś NIEBIESKIEGO. Coś co wyglądało jak... Nie, to niemożliwe!
    -Nick-zdołałem wykrztusić przez ściśnięte gardło. -Odrzuć na bok te śmieci.
    Pierwsze co nas uderzyło to zbijający z nóg smród. Patrząc na znalezisko czułem, że oczy zachodzą mi łzami. Wsunąłem drżące dłonie do kieszeni płaszcza. Czas DZWONIĆ po wsparcie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Biorę udział!
    Wybieram zestaw: fantastyka
    Mój adres e-mail: riana@wp.pl
    Obserwuję jako/lubię na FB jako: Ujrzeć słowa
    Udostępniam baner na: http://ujrzec-slowa.blogspot.com/ (na dole strony)
    Moja historia:
    Od zawsze fascynowało mnie niebo. Potrafiłem godzinami w tę ogarniającą mnie ciemność PATRZEĆ bez końca, tylko by ujrzeć te małe migoczące skry. Może dzięki temu, tak naprawdę odkryłem swoją duszę romantyka i miałem szczerą nadzieję, że ta dziewczyna będzie moją jedyną i w życiu ostatnią. Postanowiłem zrobić jej niespodziankę. Chciałem podzielić się z nią moją pasją. Mogło się wydawać, że za szybko podchodzę za poważnie tego związku, ale przecież miłość może czekać tuż za rogiem.
    Umówiłem się z nią na późny wieczór na polanie obok LASU nieopodal mojego domu, więc przygotowanie wszystkiego nie zabrało mi dużo czasu. Widziałem ciemną sylwetkę, która poruszała się w moją stronę. Zerknąłem na mój TELESKOP czy jest odpowiednio nakierowany – wszystko było w jak najlepszym porządku. Przywitała mnie pocałunkiem w policzek, a ja poczułem jej włosy smagające resztę mojej twarzy. Bez słowa wskazałem jej przyrząd, który miał służyć naszym dzisiejszym obserwacjom. Pognała ochoczo jak młoda łania do wskazanego miejsca, a ja stałem kilka kroków za nią. Zanim zdążyłem podejść, już wiedziałem, że coś jest nie tak, bo stoi kompletnie nie z tej strony której powinna. Gdyby było jaśniej, może zobaczyłbym jej zmieszanie, albo chociaż zaczerwienione policzki ze wstydu, ale nadal jak ten debil wpatrywałem się w nią, co najlepszego chce zrobić od strony obiektywu, a nie okularu. Czekałem jednak na rozwój wydarzeń. Wyglądało to poniekąd komicznie, bo przecież chyba nie ma takiego człowieka, który by nie wiedział jak korzystać z teleskopu. Jednak ona przyłożyła swoje oko do obiektywu i wyglądało to żałośnie, tym bardziej, że musiała stać na palcach by w nie spojrzeć. Ja nadal milczałem. Nagle usłyszałem:
    - Tomek, a jak ty chcesz z tego skorzystać? Bo ja patrzę, ale tu chyba trzeba PRĄDU do tego, co nie? ¬– stałem jak oniemiały. – Skąd ty do cholery chcesz prąd z lasu ciągnąć?
    Nigdy nie miałem uprzedzeń co do ludzi, niezależnie od ich koloru skóry, pochodzenia, czy na włosach kończąc. Jednak po jej wypowiedzi, powiedziałem sobie, że już nigdy nie umówię się na randkę z żadną BLONDYNKĄ.

    Tekst nie ma zamiaru kogokolwiek urazić, postanowiłam jednak przedstawić dość komiczną sytuację ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Biorę udział!
    Wybieram zestaw: fantastyka
    Mój adres e-mail: zuzanna4477@gmail.com
    Obserwuję jako: Zuzia
    Udostępniam baner na:https://plus.google.com/u/0/110865655766674425049/posts
    Moja historia:
    Pewna przeurocza BLONDYNKA stwierdziła, że chce POPATRZEĆ na te małe śmieszne lampeczki, które są na niebie. Zatem kiedy nadszedł wieczór, zabrała swój TELESKOP i wybrała się na łono natury. Mieszkała nieopodal LASU, więc jej wybór padł właśnie na to miejsce. Las tworzyły stare, wysokie i bardzo gęsto rosnące drzewa. Niezbyt mądrze, powiecie. Przecież nie będzie nic widziała przez drzewa. Ale pamiętajcie, to blondynka. Gdy dotarła na miejsce, weszła głębiej w las, by rozkoszować się świeżym powietrzem i zapachem drzew. Przypomniawszy sobie, po co tu przybyła, rozstawiła sprzęt i spojrzała przez teleskop na niebo. Zobaczyła ciemność.
    - Ojej, co się stało? Gdzie te maleńkie lampeczki? Czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha?! Akurat jak przyjechałam je oglądać, ktoś musiał wyłączyć PRĄD, bo zniknęły!

    Wiem, że to bardzo rozbudowany i strasznie słaby suchar o blondynce. Albo coś w tym stylu. Wybaczcie, ale jak przeczytałam te 5 słów, od razu przyszło mi coś takiego do głowy.:)) Chyba nie mam zabójczego poczucia humoru... w końcu sama jestem blondynką.;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Biorę udział!
    Wybieram zestaw: fantastyka
    Mój adres e-mail: rudarecenzuje@gmail.com
    Obserwuję jako/lubię na FB jako: Ruda Recenzuje
    Udostępniam baner na: Facebooku- https://www.facebook.com/Ruda-Recenzuje-962548273774078/
    Moja historia:

    W jej rodzinie od zawsze był teleskop stary,
    wszyscy wierzyli, że wiążą się z nim czary.
    Z pokolenia na pokolenie niosła się wieść,
    że wystarczy go dotknąć, a przeniesie cię gdzieś.

    Blondynka marzyła o wyprawach wszelkich,
    chciała zwiedzić świat i pokazać swe wdzięki.
    Marzyło się jej, że wszyscy będą na nią patrzeć,
    a wspaniałą urodę zapamiętają na zawsze.

    Nikt jednak nie wiedział, gdzie teleskop go zawiedzie,
    może będziesz szczęśliwcem, a może znajdziesz się w biedzie.
    Tymczasem dziwna maszyna zabrała ją do lasu,
    gdzie wróciła do dzieciństwa, swego magicznego czasu.

    Bawiła się cudownie, z rodzeństwem się czubiła,
    już zdążyła zapomnieć jak bardzo to lubiła.
    Lecz wtedy nagle znalazła się daleko stąd…
    Koniec gry- przebudzenie, ktoś wyłączył prąd!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Super pomysł na konkurs :)
    Żeby moja historia była ciekawsza wplątałam w nią autorów i tytuły książek, które chcę wygrać :)
    Myślę, że to mnie nie zdyskwalifikuje :)


    Biorę udział!
    Wybieram zestaw: kryminał/thriller
    E-mail: agnieszka.mp@vp.pl
    Obserwuję na FB jako: Agnieszka Czytelniczka
    Obserwuję na Google+ jako: Agnes C.
    Baner: https://www.facebook.com/agnieszka.czytelniczka/posts/104882149915533?pnref=story
    Moja historia:

    Detektyw Reardon Bryan od tygodnia w sprawie morderstwa zbierał dowody.
    Najpierw przeszukał plażę, pobliski kościół a później pojechał do Wojewody.
    Lecz bez większych efektów było to jego długie i trudne poszukiwanie,
    Często powtarzał "Diabli nadali" - tak się objawiało jego zdenerwowanie.
    Wrócił do biura, gdzie jego piękna asystentka Pani Olga Rudnicka
    Przyniosła mu mocną kawę i powiedziała: "Szukała Pana Pani Chojnicka".
    "Zaraz do niej oddzwonię. - Powiedział. - Ale najpierw zajrzę do niebieskiej skrzynki.
    Może znajdę coś nowego, aby rozwiązać sprawę tej zamordowanej dziewczynki"
    W skrzynce był nóż, którym ją ktoś zabił, dwa listy, zapałki i zdjęcie z kotem,
    nożyczki, łańcuszek, paragon z księgarni i bilet z ostatniego jej lotu samolotem.
    Zamknął skrzynkę i powiedział: "Nigdy nie widziałem zbrodni tak brutalnej,
    Ta trudna do rozwiązania historia nadaje się, aby ją opisać w książce kryminalnej"

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Biorę udział!
    Wybieram zestaw: obyczajówka/romans
    Mój adres e-mail: iza.81@o2.pl
    Obserwuję jako: izabela81
    Udostępniam baner na: http://sza-terazczytam.blogspot.com/p/konkursy.html
    Moja historia:

    Dlaczego nie odbiera ode mnie tego telefonu? Rzucam nim o ścianę, aż rozlatuje się w mak. Stuk, stuk, stuk... Bębnię palcami o blat biurka, gdy się zastanawiam, co jej napisać w mejlu. No dobra, już ja jej pokażę!

    Wstrętna kłamliwa Kosmitko,
    Myślałem że ta bajeczka o uprowadzeniu Cię przez Kosmitów to zwykła ściema. Miałaś wyjechać na WIEŚ do Samulki, aby FOTOGRAFOWAĆ bociany. A Ty mnie po prostu okłamałaś i ZDRADZIŁAŚ z czymś takim... z tym... z tym..., widzisz nawet nie jestem w stanie bliżej go określić. I jak w ogóle mogłaś to coś POCAŁOWAĆ! Nie miałaś żadnych oporów, żadnego wstrętu? Nie mieści mi się to w głowie! I od kiedy to masz przede mną TAJEMNICE, co? A podobno masz fobię przed lataniem samolotem, a Ty wsiadasz do ufo i sobie ot tak lecisz, gdzie na Marsa? Jeszcze się przekonasz, że niebezpiecznie jest ze mną zadzierać. Przysięgam że tym razem na pewno Ci nie odpuszczę! Niech no Cię tylko dorwę, a wtedy...

    To do zobaczenia moja (mam nadzieję, że jeszcze moja) Kosmitko

    OdpowiedzUsuń
  26. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  27. Biorę udział!
    Wybieram zestaw: fantastyka
    Mój adres e-mail: frysztackaola@interia.pl
    Obserwuję jako: MyStronge Life
    Udostępniam baner na: https://www.facebook.com/profile.php?id=100011170783609

    Moja historia:

    -Vanessa! – zawołała do mnie mama. Wstałam bez ociągania, nie chciałam kolejnej awantury. Zaścieliłam łóżko i zeszłam do kuchni. Siedziała zniecierpliwiona przy stole. –Wyłączyli PRĄD.. – odparła PATRZĄC się w moją stronę. Tylko nie to.. Znów będę musiała pójść po Matta- mojego brata, mieszka na drugim końcu LASU. Telefon nie działa, a moja komórka nie dawno utopiła się w basenie, więc chcąc czy nie muszę się ubrać i jak najszybciej sprowadzić Matta.. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam mój ulubiony kombinezon i spojrzałam w lustro.. Tak to ja. - odparłam – niska, piegowata, długowłosa BLONDYNKA. Zaplotłam włosy w warkocz i wybiegłam przed dom. Na podwórku nie było nikogo, tylko cisza, głucha cisza dzwoniła mi w uszach. W cale się nie dziwiłam, bo słońce prażyło w najlepsze.. Nie czekając ani chwili dłużej wbiegłam do lasu. Idąc tą samą ścieżką co zawsze, nasłuchiwałam głosu ptaków. Nagle usłyszałam trzaśnięcie gałęzi. Zaczęłam się rozglądać, ale nikogo nie zobaczyłam. Bez zastanowienia, nie oglądając się za siebie, ruszyłam do ucieczki, ale jak to zwykle ze mną bywa potknęłam się o kamień i na moje nieszczęście uderzyłam się w głowę.
    Obudziłam się, leżałam na łóżku w domku Matta, musiałam stracić przytomność. Wyjrzałam przez okno, było ciemno. Mama została sama bez prądu.. Szybko poszłam po Matta - „szybko” miałam rozbite kolano i wielkiego guza na głowie, więc w miarę możliwości pobiegłam go poszukać. Stał na balkonie, obserwował gwiazdy. Nigdy nie rozumiałam co on w tym widzi, przecież to nic ciekawego.. TELESKOP kupił sobie za pierwsze zarobione pieniądze w wakacje. Musiałam mu przerwać, opowiedziałam co się stało w domu. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy.

    OdpowiedzUsuń
  28. Biorę udział!
    Wybieram zestaw: fantastyka
    Mój adres e-mail: paulakie95@gmail.com
    Obserwuję jako/lubię na FB jako: Paulina Kieć
    Udostępniam baner na: plus.google.com/u/0/105672207852383040065/posts

    To była kolejna samotna noc. Siedziałem w ciemnościach, ponieważ znów w tej obskurnej norze wyłączono PRĄD. Rodzina nadal się ze mną nie kontaktowała. Czy udało im się przekroczyć granicę? Gdzie teraz są? Pogrążony w ponurych myślach PATRZYŁEM w gwiazdy przez TELESKOP.
    Obserwowanie nieba było moją jedyną ucieczką z tej samotni. Nagle z rozmyślań wyrwał mnie pisk opon. Zaniepokojony wyjrzałem przez okno i zobaczyłem drobną dziewczynę uciekającą w stronę LASU przed białą furgonetką. Przyjrzałem się uważniej postaci, była to młoda BLONDYNKA, na oko dwudziestoletnia. Na jej twarzy malowało się skrajne przerażenie. Za nią z coraz większą prędkością zbliżał się samochód. Widok ten zmroził mi krew w żyłach. Sięgnąłem po komórkę.. Cholera! Nie ma zasięgu! Niewiele myśląc pędem wybiegłem na klatkę schodową przeskakując po kilka stopni naraz. Zdyszany wypadłem na zewnątrz i rozejrzałem się nerwowo. Po białym samochodzie nie było śladu, a na drodze leżała skulona postać dziewczyny. Obym zdążył na czas.

    OdpowiedzUsuń
  29. Biorę udział!:)
    Wybieram zestaw: fantastyka
    Mój adres e-mail: stworek.vel.oka@gmail.com
    Obserwuję jako: Stworek vel Oka
    Udostępniam baner na: moim blogu, w rozmaitym konkursowniku (już jakiś czas sobie tam świeci ;))
    Moja historia:

    Powabna blondynka, pijąc drink z prądem,
    umówiła się w lesie na randkę z Bondem.
    Ten zaserwował jej wiele atrakcji,
    całusy z dodatkiem alkoholowej libacji.
    Mówił: "Skoro tak dobrze jest między nami,
    napadnijmy na sklep z teleskopami".
    Ona w śmiech, wręcz w rechot żabi:
    "Oj panie Bondzie, pan sobie grabi,
    przecież to bardzo haniebny skok,
    będę zza krat patrzeć przez rok!"
    Ten ją wręcz błagał, próbował złamać,
    kusił, a nawet uczył ją kłamać,
    skamlał, po ściółce się wręcz turlał,
    lecz bezskutecznie, bo nic nie wskórał.
    Ona nie straciła dziarskiej minki
    i tak upadł mit głupiej blondynki... ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Biorę udział!
    Wybieram zestaw: fantastyka ♥
    Mój adres e-mail: shemmeralex@interia.pl
    Obserwuję jako: Shemmer
    Udostępniam: https://www.facebook.com/aleksandra.pilch.1
    Moja historia: (trochę długa, przez co muszę ją podzielić w pół ;))


    „Poprzez gwiazdy do ciebie wrócę”
    To było jedyne, co pamiętałam po obudzeniu się. Miarowe szumy i pikanie aparatury drażniły uszy. Zmrużyłam powieki, próbując uciec od zbyt ostrego światła, przez które moje oczy łzawiły. „Wrócę” mruczały myśli, kiedy wszystko inne było całkowitą pustką. Teraz światło nie przeszkadzało mi zbyt mocno, byłam zbyt zapłakana żeby widzieć cokolwiek wyraźnie. Szarpałam się, próbując wstać z łóżka, lecz byłam zbyt obolała i – jak się okazało – przykuta kajdankami do ramy. Wcale mi się to nie spodobało, a zdezorientowanie przeszło w skrajną panikę. Aparatura zaczęła wyć jak szalona, moje serce chciało wyrwać się z piersi. Szamotałam się coraz rozpaczliwiej, jednocześnie opadając z tej resztki sił, które ledwo tkwiły w mięśniach.
    - Zdejmijcie to ze mnie – ryczałam, ledwo nabierając tchu w płuca. – Zdejmijcie!
    Metal stukał o metal, a ruchy stały się prawie niezauważalne. Gdybym bardziej wytężyła słuch, może wiedziałabym, jakie zamieszanie powstało na korytarzu. Gdybym nie miała głowy zanurzonej pod wodą, domyśliłabym się, że ktoś zaraz wejdzie. Czułam się jednak zbyt pokonana.
    - Boże – szepnęłam. – Boże dopomóż.
    I odleciałam, zanim ktokolwiek wszedł do izolatki.
    ***
    Dwa miesiące później byłam na tyle silna, by wtaszczyć teleskop na wzgórze. Sprzęt nie należał do najcięższych, lecz chyba całkowicie przeceniałam swoje siły. Cieszyłam się, że znajdowałam się w na tyle odludnym miejscu, by nie zarobić jakichś współczujących, bądź pełnych politowania, spojrzeń. Miałam ich dość na najbliższe lata.
    Widok był niesamowity – niebo, które wyciągało ku mnie rozgwieżdżone ramiona; las, otulający wzgórze, były dla jak bezpieczeństwo. Słyszałam wycie wilków, ale pamiętałam, że nauczył mnie, bym nigdy się ich nie bała. Chyba nawet je kochałam, a one w każdym trąceniu pyska, raczej odwzajemniały tę miłość. Powoli zaczęłam zbierać zadek z mokrej trawy, sięgając ku trochę zbyt brutalnie potraktowanym torbom. Sprzęt chyba należał do mnie, choć momentami czułam wątpliwości, jakby on zostawił go w moim pokoju specjalnie. Przerzucając włosy przez jedno ramię, by nie przeszkadzały, zauważyłam postać majaczącą na granicy drzew. Zacisnęłam palce na stojaku, wmawiając sobie, że uda mi się tym obronić. Mężczyzna zbliżał się bardzo powoli z wysoko uniesionymi, pustymi dłońmi, aż był na tyle blisko, że ugięły się pode mną kolana.
    - Nie… - jęknęłam. Uśmiechnął się, uśmiechnął się tak pięknie i pociągnął mnie na równe nogi, przytulając do piersi.
    Sama nie pamiętałam jego twarzy, widziałam ją jednak we wszystkich wiadomościach, nadawanych alarmowo co godzinę. Najbardziej poszukiwany, niebezpieczny mężczyzna na północy.
    - Moja kochana – szepnął cicho. Zapach jego wody kolońskiej sprawił, że niemal się rozpłakałam. Tego też nie pamiętałam. – Wróciłem. Musisz coś dla mnie zrobić.
    Prawie wyrwałam się z jego objęć. Prawie.
    - Ori? – mruknęłam.
    - Skłam dla mnie.
    Dreszcz wstrząsnął moim ciałem i bezwiednie zaczęłam zaprzeć. Uśmiechał się jednak tak pięknie i objął moją twarz swoimi spracowanymi dłońmi. Kciukiem delikatnie gładził paskudną bliznę.
    - To wszystko, czego potrzebuję, by przetrwać. Skłam. Skłamiesz, prawda?
    Przymknęłam powieki, chcąc być daleko od tych zielonych oczu. Jedyne, czego chciałam, to prawda. Kłamstwo paliło wnętrzności, mimo że jeszcze nie wydostało się na świat. Bezsilna, skinęłam głową, a on przytulił mnie mocno, mocniej – tak, jakby nigdy mnie nie zostawił i nie zrobił krzywdy. Szeptał spokojnie, cierpliwy w oczekiwaniu na zrozumienie. Wilki zawyły w oddali i sekundy później znów byłam sama.
    Sama i niepewna, czy cokolwiek rozumiem.
    ***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głos jednego z detektywów był nudny jak tysięczny odcinek przeciętnej telenoweli.
      - Musimy znać pani rolę w tym wszystkim, pani Reylon – mamrotał, przeglądając papiery w teczce. Pewnie robił to po raz setny, ale tchórz wolał unikać patrzenia w moją twarz. Cały czas o tym zapominałam, tak chyba było łatwiej. Wypalono mi odwrócony krzyż na prawej kości policzkowej. Nie pamiętałam o tym, gdy wybudziłam się ze śpiączki, mimo że twarz swędziała mnie jak diabli, a opatrunek nie pozwalał sobie ulżyć. Wszystko wracało fragmentami. Małymi i dezorientującymi. Żaden dotychczasowy epizod nie pomagał mi w poukładaniu bałaganu w mojej głowie.
      Niebezpieczny glina i nudny glina, przyjemniej mi było ich tak określać. Oparłam się przedramionami o stół, krążąc spojrzeniem od jednego, do drugiego. Slav wciąż nie unosił spojrzenia, a jego przetykany siwizną wąs drgał nerwowo. Ten drugi, niebezpieczny, nie przestawał mnie obserwować. Dlatego tak go określiłam, tak było mi łatwiej, ponieważ sprawiał wrażenie takiego – przyczajony, spięty i gotowy do ataku. Był młodszy od nudnego gliny, nie miał nawet czterdziestki na karku. Za to miał tam tatuaż. Wiedziałam, że wszędzie było ich dość sporo. Zaś nie wiedzieć wolałam skąd to wiem. Wzdrygnęłam się lekko, uginając się przed świdrującym spojrzeniem zielonych oczu.
      - Panno – położył na to specjalny nacisk, kątem oka zerkając na partnera – Reylon. Musisz zacząć z nami współpracować.
      - Mówcie mi Amal – zachrypiałam. Z moim głosem wciąż było coś nie tak. Z moim imieniem wciąż było coś nie tak, brzmiało zbyt obco, choć minęły już prawie trzy miesiące. Trzy miesiące od wybudzenia, miesiąc od… Nie mogłam o tym myśleć. – Naprawdę chcę wam pomóc, ale wciąż pamiętam i wiem zbyt mało.
      Demian przechylił głowę, jakby badając mnie, testując moje granice. Jego skórzana kurtka zaskrzypiała, gdy wygodnie oparł się na krześle. Zakładając ramiona na piersi, czarna koszulka podjechała mu trochę do góry i mogłam zobaczyć pasek nagiej, opalonej… Warknęłam na siebie w myślach. Raczej chciał mi pokazać swojego glocka, wystającego z kabury.
      - Amal, w tym przypadku zbyt mało, może być wszystkim, czego potrzebujemy.
      Odchrząknęłam i założyłam za uszy moje włosy. Grzywka wpadała mi do oczu, a moja dzisiejsza, dość splątana fryzura wyjątkowo mi przeszkadzała. Wszystko we mnie mi przeszkadzało. Kiedy pierwszy raz po obudzeniu zobaczyłam siebie w lustrze, nie mogłam znieść widoku kruczej czerni okalającą moją zmaltretowaną twarz. „Są jak noc kairu, są całym blaskiem nocy”. Usłyszałam w głowie jego niski, niski głos i od razu zwymiotowałam do muszli. Niewiele myśląc przekupiłam pielęgniarkę, żeby przefarbowała moje włosy. Wyszło to śmiesznie i niedorzecznie, ale w tamtym momencie wydawało mi się, że bycie blondyną to dobry pomysł. Czasem nie wiedziałam, gdzie w mojej głowie leżą granice prawdy i fałszu.
      - Kiedy go poznałam – zaczęłam z wahaniem, aż w końcu urwałam, ponieważ czułam jak przeszywa mnie prąd na samo to wybrakowane wspomnienie. – Wiedziałam, że powinnam uciec.
      Slav chrząknął i wymamrotał coś pod nosem, kręcąc głową. Demian zacisnął szczękę, cały spiął się, jakby za chwilę miał przyjąć bolesny cios. Czekał, czekał na to, co powiem. Nie umiałam jednak kontynuować.
      - Uciekłaś? – spytał cicho. Musiałam się uśmiechnąć, a łzy ugrzęzły mi gdzieś w gardle, co było niedorzeczne.
      - Oczywiście – zaśmiałam się lekko. – Uciekłam, ale przed nim nie mogłam się ukryć. Nie wiem też czy chciałam. Pamiętam, że mówiłam do niego Ori. I we wszystkim… We wszystkim byłam ofiarą.
      Zdrada paliła mnie w gardle żywym ogniem. Musiałam odwrócić głowę od przeszywającego spojrzenia detektywa. Boże, jego oczy były takie piękne. To nie była mdła zieleń, to była tajemnica prastarego lasu, rozświetlonego słońcem. Nie posiadały tylko nieznacznych plamek złota, jak u jego brata. Nie mogłam spojrzeć w oczy bliźniaka Oriego. Było to zbyt trudne.
      Sama byłam zbyt wielkim tchórzem.

      Usuń
  31. Zgłaszam się
    Obserwuję jako: Sylwka S.
    Wybieram zestaw: fantastyka
    Fb lubię jako: Sylwia K.
    E-mail: sylwka.sk91@wp.pl
    Baner: http://molksiazkowy91.blogspot.com/p/recenzje.html
    Mgła opada cienką siatką na otaczające domy w Stocku, kolejny dzień zapowiada się w miarę spokojnie jeśli w końcu Anita rozwiążę zagadkę. Pierwszy trop prowadzi do opuszczonego domu w którym straszy i akurat nie ma w nim PRĄDU, takie krążą legendy, ale prawdopodobnie jest tam duch, który zabija wszystkich którzy do niego wejdą, choć nikt go nie widział bo każdy boi się wejść do tego domu. Anita Burka postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i wyrusza tam, aby rozwiązać zagadkę. Mało osób bierze jej pomysł na poważny bo zważywszy, że jest BLONDYNKĄ, mało kto w nią wierzy. Zmierzając do domu żwir świszcze jej pod butami, aż ciarki przechodzą po plecach. Wyciąga z kabury pistolet, otwiera drzwi i … zastaje ogłuszającą ciszę. Wszystkie meble już dawno przeżyły swoja pierwszą młodość i tylko widać na nich zalegający kurz. PATRZY, obserwuje a nie ma nic, ani żywego czy martwego ducha. Rozgląda się po pomieszczeniach i schodzi do piwnicy, po omacku szuka włącznika światła, a w nozdrza uderza ją woń zgnilizny i mokrej gleby połączonej, z moczem. Do rąk przykleja się jej jakaś nieprzyjemna maź. Całe pomieszczenie staje w blasku światła, a jej oczom ukazują się ogromne kokony. Z jednego z nich zwisa ręka, po nadgarstku poznaje swojego zaginionego kolegę. Zimny pot zrosił jej czoło i od razu podniosła pistolet do góry, gdy w kącie usłyszała szmer. Zza rogu wyłania się zjawa, w białej sukience całej we krwi, słychać wystrzał pistoletu, ale zjawy to nie obeszło. Zaczęła tylko bardzo się śmiać.
    - Myślisz, że mnie zabijesz taką prymitywną rzeczą? Czekałam na ciebie, wyczułam cię już wcześniej, gdy zbliżasz się przez LAS.
    - Kim jesteś? Co zrobiłaś z moimi przyjaciółmi?
    - To samo co zrobię zaraz z tobą. – po czym zaczęła przeraźliwie krzyczeć.
    Anita w strachu zaczęła się cofać, aby wyjść, z tego przerażającego miejsca, ale potknęła się o TELESKOP i pośliznęła się na szlamie, który był na całej powierzchni podłogi. Prawdopodobnie to zostało po innych ludziach, których zamordowała. Zjawa wyciąga rękę z której wytryskują pajęcze nici, które zaczynają ją owijać w około. Jej ostatnią myślą, przed śmiercią było to, ile jeszcze osób zginie nim ktoś powstrzyma, to coś od mordowania.

    OdpowiedzUsuń
  32. Biorę udział!
    Wybieram zestaw: obyczajówka/romans
    Mój adres e-mail: ula.aoki@gmail.com
    Obserwuję jako/lubię na FB jako: Ula MA
    Udostępniam baner na: http://askier-pisze.blogspot.com/
    Moja historia:

    Moja historia: Życie na WSI zawsze było dla mnie TAJEMNICĄ. Spokój i cisza wręcz kleją się do człowieka, łatwiej się odpoczywa nawet w polu. Tu łajno, tam nawóz… A w powietrzu nadal czuć kwitnące kwiaty, których szept przebija się do uszu, zieleniejące drzewa opowiadają historie sprzed kilkudziesięciu lat. Tutaj nic się nie ukryje, chcesz zachować coś dla siebie, ZDRADZI cię przyroda. Przyroda, która nawet na starej FOTOGRAFII wygląda tak samo, a zmieniło się tak wiele. Przyroda, która żyje z człowiekiem, nie obok człowieka – jak to dzieje się w miastach i dużych aglomeracjach. Nie potrafiłam nigdy przejść obojętnie obok stawu, na którym ktoś wybudował drewniane molo, do którego przyczepiał rowerek wodny. W tej wodzie zawsze widziałam swoje odbicie, ale nie takie, jak w lustrze czy w basenie. Tam mogłam spojrzeć głębiej, mogłam poznać swoją duszę – jej przeszłość, poprzednie wcielenia, jej życie duchowe. To jedno spojrzenie na taflę jeziora było podróżą w głąb. Nie potrafiłam minąć Tipi ułożonego przez parę zakochanych, którzy – według bajek opowiadanych przez miejscowych – z miłości popełnili samobójstwo w tym właśnie jeziorze. Tipi miało być „ich miejscem”, w którym spokojnie będą mogli spędzać razem czas, nieakceptowani nawet przez własnych rodziców. Tam mogli być sobą, nie musieli niczego udawać, nikt nie przyprawiał im gęby. Mogli się śmiać, CAŁOWAĆ, przytulać i nie narażali się na karcące spojrzenia… Aż w końcu ich ciała znaleziono w jeziorze. Lubię czasami wyobrażać sobie, że to właśnie ono opowiada mi tę historyjkę, do której mam dość ambiwalentny stosunek, czas wtedy płynie inaczej, wolniej… Dzień na wsi jest dniem skradzionym z raju, bo dzień w mieście to tylko kropka na obrazie mojego życia.

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja to jestem mocna. Chciałam się zgłosić o fantastykę, a wzięłam słówka z romansu XD I taka szczęśliwa, że nawet fragment przypasował mi do mojego opowiadania :'D (tak, to ma być psychiczne ^^). Nie pozostaje mi nic innego, jak powalczyć w innej kategorii, niż zamierzałam.
    Biorę udział.
    Wybieram: obyczajówka/romans
    Mail: mietus1993@poczta.onet.pl
    Obs jako: terencjo
    Baner: https://plus.google.com/u/0/103417037864262208183
    Moja historia:
    Rose znalazła Alexa w pokoju. Jego nowa lustrzanka stała na birku, podpięta do laptopa, w którego ekran wpatrywał się Alex. Nieświadomy wizyty dziewczyny, ze skupieniem poprawiał zdjęcie w photoshopie. Rose podeszła do niego cicho i zajrzała mu przez ramię, a to, co zobaczyła, wzburzyło w niej krew.
    - Ledwo Cię spuszczę z oczu, a Ty już się zabawiasz?!- krzyknęła, a w tym czasie już wymierzyła chłopakowi cios poduszką. - Wsi spokojna, wsi wesoła, a ludzie jakby z innej bajki. Zdradzać brata z jego dziewczyną! Jak Ci nie wstyd, Ty rudy zaprzedańcu?
    Biła na oślep całą swoją mocą, nie pozwalając na jakąkolwiek obronę leżącego na łóżku Alexa, choć w ułamkach sekundy przed kolejnym ciosem słychać było szczępki słów wyjaśnienia. W końcu Alex poszedł po rozum do głowy i wyrwawszy Rose poduszkę, rzucił owo narzędzie zbrodni z dala od zasięgu jej rąk. Najdalszy kąt pokoju wydawał się posiadać tę wymaganą bezpieczną odległość. Złapał Rose za ramiona i potrząsnął nią, jakby próbował siłą ją oprzytomnić.
    - To nie ja! - zawył jak zbity pies. - To Oliver i Petra!
    Rose wyrwała się z jego objęć. Podeszła do laptopa i przybliżyła doń zmrużone oczy. Chwilę przypatrywała się widniejącemu na ekranie zdjęciu, dysząc od walki. W końcu stwierdziła ze spokojem, że jednak zaszła pomyłka.
    - Faktycznie. Tacy jesteście do siebie podobni- rzekła beztrosko, jakby nic się nie stało.
    - Jak to bliźniacy...- mruknął Alex. Zdmuchnął z twarzy potargane rude włosy.
    - Jedno trzeba przyznać, zaraz po jeździe konnej, fotografia wychodzi Ci najlepiej.
    - To, co widzisz na monitorze, niech zostanie naszą tajemnicą, babo- poprosił, a na reakcję ostatniego słowa, dodał: - Jak do mnie powiedziałaś? 'Zaprzedańcu'?
    Rose uśmiechnęła się niewinnie.
    - Tak mi się powiedziało...
    Pocałowała chłopaka rozjemczo w różowy policzek. Prawdopodobnie kilkakrotnie oberwał w niego śmiercionośną poduszką.
    - Już zapomniałem - rzekł udobruchany Alex.

    OdpowiedzUsuń
  34. Biorę udział!
    Wybieram zestaw: Fantastyka
    Mój adres e-mail: Klaudia.m@x.wp.pl
    Obserwuję jako Klaudia M
    lubię na FB jako: Klaudia Klaudia
    Udostępniam baner na: https://www.facebook.com/izabela.orlinska.7/posts/805399692938323
    Moja historia: Historia została wysłana mailem :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Biorę udział!
    Wybieram zestaw: Fantastyka
    Mój adres e-mail: goschebooks@gmail.com
    Obserwuję jako: Gosche
    Udostępniam baner na: http://goschebooks.blogspot.com (pasek boczny po prawej stronie)
    Moja historia:
    W zimną noc, w środku LASU kilkadziesiąt lat temu postawiony został piękny dom, ogrodzony ogrodem. Mieszkając pod miastem, wydawałoby się, że to idealne miejsce na zamieszkanie. Niestety dla pewnej BLONDYNKI oznaczało to odizolowanie od rówieśników. Blondynka imieniem Alissa mogła mieć wszystko co tylko zapragnęła. Oprócz przyjaciół. Czuła się wyobcowana, samotna i zaczynała wierzyć, że jej
    przeznaczeniem są gwiazdy. Mając zamożnych rodziców zażyczyła sobie na gwiazdkę TELESKOP, który miał spełnić role jako ''obserwator''. Od dostania wymarzonego prezentu Alissa co noc PATRZYŁA w gwiazdy i szukała. Szukała uwolnienia, szczęścia i radości. Dość szybko odnalazła coś, albo raczej kogoś, kto za każdym razem w górze wskazywał jej drogę do najciekawszych zjawisk. Na początku była wystraszona,
    ale wkrótce odnalazła się w tej sytuacji a ''gwiezdnego przyjaciela'' zaczęła nazywać Star Boy. Pewnej nocy rodzice Alyssy wyszli na przyjęcie. Dziewczyna czekała na godzinę w której zawsze pokazywał się jej Star Boy. Ze zniecierpliwieniem leżała i czekała, kiedy pogasły wszystkie światła. Przestraszona zorientowała się, że nadchodzi burza a w całym domu wysiadł PRĄD. Pobiegła w stronę teleskopu, gorączkowo czekając na chłopca. Nigdy się już nie pojawił.
    Po kilku latach, zapomniawszy o swojej obsesji na punkcie chłopca, ujrzała go ponownie. Ty razem był
    nastolatkiem stojąc obok niej i uśmiechając się nieśmiało. Zaczęła żyć w przekonaniu, że gwiazdy go jej zesłały i sprowadziły na ziemię, aby już nigdy nie czuła się samotna.

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  37. Zgłaszam się!
    Wybieram zestaw: fantastyka
    E-mail: marta.t2000@gmail.com
    Obserwuję jako/Lubię na FB jako: Kleszczu/Marta Tyckun
    Udostępniam banner: https://www.facebook.com/marta.tyckun.5
    Moja historia:
    Biegłam pędem przez las. Było już późno, nie wiem, która to była dokładnie godzina. W każdym razie gwiazdy zdążyły pojawić się na niebie. Biegłam tak już przez ponad godzinę. Wiedziałam, że przestali mnie gonić. Mimo to nie mogłam się zatrzymać. Coś mi podpowiadało, że oni wciąż mnie szukają. No właśnie - ONI. Kim tak właściwie byli? No i czego chcieli? Biegłam tak i biegłam zastanawiając się dlaczego mnie ścigali. Czego pięciu napakowanych, groźnie wyglądających gości chciało od drobnej, cichej blondynki? W dodatku ich oczy... Wyglądały tak... inaczej. Jakby coś chciało się z nich wyrwać. Patrzyli na mnie nie jak na człowieka ale zwierzę, które nie powinno w ogóle istnieć. I pomyśleć, że wszystko zaczęło się tak nie pozornie. Kiedy wysiadł prąd na osiedlu myślałam, że to zwykła awaria. A potem zjawili się Ci uzbrojeni, zakapturzeni faceci. Wdarli się do mojego mieszkania. Zniszczyli wszystko szukając mnie, łącznie z moim teleskopem. Na szczęście udało mi się zbiec. Zatrzymałam się i oparłam o drzewo zmęczona biegiem. Nagle usłyszałam huk wystrzału. Poczułam ból w klatce piersiowej i ciepło krwi spływającej z rany. Upadłam na ziemię. Myślałam, że zostawiłam ich za sobą. Jak to możliwe, że mnie... Oczy same mi się zamknęły. Kiedy otworzyłam je ponownie stała nade mną postać ze skrzydłami. Mężczyzna wyciągnął do mnie rękę.
    -Nie bój się, pomogę Ci. - Wstałam z jego pomocą. Ból zniknął tak szybko jak się pojawił. Nic z tego nie rozumiałam.
    -Czy ja umarłam?
    Anioł się zaśmiał:
    -Nie, moja droga. I dlatego musimy uciekać.- Stałam osłupiała próbując dojść do siebie.
    -Kim tak właściwie jesteś?
    -Przysłano mnie po Ciebie abym zabrał Cię w bezpieczne miejsce. No chodź! - Chwycił mnie za rękę i pociągnął żebym poszła za nim.
    -Jak masz na imię? - spytałam.
    -A jak chcesz żebym się nazywał? - zapytał wyraźnie zniecierpliwiony ciągnąc mnie za sobą.
    Pomyślałam o moim byłym chłopaku, który zginął w wypadku rok temu. Strasznie za nim tęskniłam.
    -Kamil... - wyszeptałam.
    Anioł odwrócił się i spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
    -Wiem kogo masz na myśli. Nie długo się zobaczycie. On nie umarł - oboje jesteście tacy jak ja.
    Stanęłam jak wryta. Starałam się przetrawić to co usłyszałam. Już miałam zarzucić go potokiem pytań kiedy dodał:
    -Żadnych pytań, potem Ci wszystko wyjaśnię. Teraz się zamknij i po prostu biegnij!.

    OdpowiedzUsuń
  38. Biorę udział!
    Wybieram zestaw: fantastyka
    Mój adres e-mail: zewila@gmail.com
    Lubię na FB jako: Kasia Katarzyna
    Udostępniam baner na: https://www.facebook.com/zewi.la.1/posts/593648884133404
    Moja historia:
    Na spokojnej, otoczonej naturą wsi żyła siedemnastoletnia Lily. Była ona BLONDYNKĄ o zielonych oczach. Uwielbiała noc, a jej ulubioną porą roku była zima. Pewnego grudniowego ranka, gdy tylko się obudziła, spojrzała za okno i ujrzała śnieg. Była niesamowicie uradowana. Zjadła śniadanie i ruszyła do LASU po choinkę na święta. Z każdym jej krokiem słychać było skrzypienie, a na ślicznych, długich i falowanych włosach układały się płatki śniegu, każdy o innym kształcie. Dziewczyna wyglądała dzięki nim jak lodowa księżniczka. Minęło kilka godzin i iglaste drzewko zdobiło już przedpokój, rozsiewając po całym domu magiczny zapach. Zapadł zmierzch. Lily włączyła światło i zabrała się do robienia pyszności na wigilijny stół. Gdy przyszła pora na karpia, nieoczekiwanie światło zgasło. Po dłuższym zbadaniu sprawy, stwierdziła, że jest przerwa w dostawie PRĄDU. Było ciemno, więc nie mogła kontynuować swojej pracy, a gotowanie przy jedynej świeczce, którą posiadała, byłoby wręcz uciążliwe. Postanowiła więc dokończyć jutro, ubrała się i wyszła na dwór. Otoczona ciszą, uniosła głowę do góry i zaczęła PATRZEĆ na swoje przyjaciółki – gwiazdy. Rozmarzona opadła na śnieg i wyobrażała sobie, że lata między nimi, a one chwytają ją w swe ramiona. Już jako sześcioletnie dziecko pragnęła wyruszyć w podróż na Księżyc. To marzenie nadal było zapisane na liście marzeń do zrealizowania. Siedemnastolatka bardzo często wychodziła nocą, by oglądać gwiazdy. Sprawiało jej to ogromną przyjemność. Mimo, że nie znała wszystkich galaktyk, nie przejmowała się tym, gdyż nie miało to dla niej większego znaczenia. Liczyło się tylko to, że były blisko niej i nie czuła się samotna. Pewnego razu, oglądając dom przyjaciółek – niebo, dostrzegła coś niezwykłego: gwiazdę, która w szybkim tempie zmienia swój kolor. Nazwała ją „imprezową” i wyobraziła sobie, że właśnie tam jest inny, lepszy świat, gdzie wszyscy są szczęśliwi, a dyskotekowa kula rozsiewa wokół pyłki radości. Zapragnęła się tam znaleźć. Po długim rozmyślaniu ocknęła się i wróciła do rzeczywistości. Poczuła w sercu chłód i smutek, że nie posiada TELESKOPU. Wtedy mogłaby przyjrzeć się bliżej swojemu odkryciu. Czas mijał, a Lily czuwała przy swoich przyjaciółkach każdej nocy, często im się zwierzała, ale zazwyczaj spędzały godziny na milczeniu. Widziała, że czasami „puszczały do niej oczko”. Dziś mija rok jak dziewczynka nie stąpa już po tej Ziemi, zmarła niespodziewanie któregoś wieczoru. Jej ukochane gwiazdy zabrały ją do siebie i jest teraz jedną z nich – małą, błyszczącą Gwiazdką. Teraz ja wychodzę nocą z domu i patrzę na te cudowne, srebrne punkciki i wiem, że Ona też tam jest, razem z nimi, tak, jak kiedyś marzyła.


    (Historia odrobinę oparta na faktach.)

    Pozdrawiam. :)
    Gratuluję rocznicy i życzę wytrwałości w dalszej działalności. :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Phoebe spędzała tegoroczny urlop z przyjaciółmi w domku letniskowym rodziców, znajdującym się nad pięknym jeziorem. Otoczony był z każdej strony pachnącym LASEM.
    - Chodźmy popływać – krzyknął Brian, kiedy znudziła mu się gra w siatkówkę.
    - Zaraz zapadnie zmrok – powiedziała przezornie Martie.
    Johny podchwycił pomysł kolegi i zanim Phoebe zdążyła odpowiedzieć, wziął ją na ręce i ruszył w kierunku wody.
    - Nie rób tego, oni nie mogą się zorientować, że jesteśmy parą.
    - Może najwyższy czas im powiedzieć.
    - Nie. To nie byłoby fair w stosunku do Beth. Widzisz jak ona na Ciebie patrzy?
    - Nie przepadam za BLONDYNKAMI – zażartował John, po czym roześmiał się z własnego żartu – Ty to co innego… - wrzucił dziewczynę do wody.
    Chwilę później dołączyła do nich reszta towarzystwa.
    ***
    Po udanej zabawie rozpalili ognisko i PATRZYLI na niebo pełne gwiazd. Johny zwierzył się ukochanej, że jak był małym chłopcem, marzył o zostaniu astronomem. Rodzice kupili mu piękny drogi TELESKOP, żeby mógł podziwiać piękno wszechświata. Czytał wszystko, co mogło mu pomóc w zrozumieniu kosmosu. Kiedy tak snuł opowieści z dzieciństwa, jego ręka dotknęła przypadkiem dłoni Phoebe, a dziewczynę przeszył PRĄD. Bała się, że przyjaciółka domyśli się prawdy. Spojrzała w jej kierunku, ale Bethie słuchała zafascynowana tego, co mówił do niej Brian.

    OdpowiedzUsuń
  40. Biorę udział!
    Wybieram zestaw: fantastyka
    Mój adres e-mail: vicky-7@o2.pl
    Obserwuję jako: Wiktoria Guziewicz
    lubię na FB jako: Dagmara Męcina
    Udostępniam baner na: https://plus.google.com/u/0/114865288098540414815/posts
    Moja historia:
    Phoebe spędzała tegoroczny urlop z przyjaciółmi w domku letniskowym rodziców, znajdującym się nad pięknym jeziorem. Otoczony był z każdej strony pachnącym LASEM.
    - Chodźmy popływać – krzyknął Brian, kiedy znudziła mu się gra w siatkówkę.
    - Zaraz zapadnie zmrok – powiedziała przezornie Martie.
    Johny podchwycił pomysł kolegi i zanim Phoebe zdążyła odpowiedzieć, wziął ją na ręce i ruszył w kierunku wody.
    - Nie rób tego, oni nie mogą się zorientować, że jesteśmy parą.
    - Może najwyższy czas im powiedzieć.
    - Nie. To nie byłoby fair w stosunku do Beth. Widzisz jak ona na Ciebie patrzy?
    - Nie przepadam za BLONDYNKAMI – zażartował John, po czym roześmiał się z własnego żartu – Ty to co innego… - wrzucił dziewczynę do wody.
    Chwilę później dołączyła do nich reszta towarzystwa.
    ***
    Po udanej zabawie rozpalili ognisko i PATRZYLI na niebo pełne gwiazd. Johny zwierzył się ukochanej, że jak był małym chłopcem, marzył o zostaniu astronomem. Rodzice kupili mu piękny drogi TELESKOP, żeby mógł podziwiać piękno wszechświata. Czytał wszystko, co mogło mu pomóc w zrozumieniu kosmosu. Kiedy tak snuł opowieści z dzieciństwa, jego ręka dotknęła przypadkiem dłoni Phoebe, a dziewczynę przeszył PRĄD. Bała się, że przyjaciółka domyśli się prawdy. Spojrzała w jej kierunku, ale Bethie słuchała zafascynowana tego, co mówił do niej Brian...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeżeli zostawisz po sobie jakiś ślad :-) Daje to wiele radości, gdy po przeczytaniu książki i wstawieniu swojej opinii na jej temat ujrzę pod nią jakiś komentarz :-)

Popularne posty