Od urodzenia - Elisa Albert


wydawnictwo: Kobiece
data wydania: 15 marca 2016
liczba stron: 272

„ Dopiero kiedy znowu się zaśmiejesz, uświadamiasz sobie, że nie śmiałeś się od cholernie długiego czasu.”

Ciąża to stan oczekiwania, euforii, zmian i lęku. Gdzieś tam zawsze czai się jakiś stres. Oczekiwanie dziecka, swojego małego szczęścia, które nosimy pod sercem i staramy się chronić od samego początku. Następnym etapem jest poród – chciany i zarazem przerażający. Później jest już tylko macierzyństwo, które wprowadza kobietę na nowy etap życia. Etap ten opisywany jest różnie. Zazwyczaj cały ten proces zaczynający się od poczęcia postrzegany jest, jako coś niezwykłego (i rzeczywiście tak jest) a kończący się na macierzyństwie, które wymaga poświęceń. Niewątpliwie jest to duża dawka zmian, które zachodzą w życiu rodziców, a szczególnie matki. Jednak to, co jedni opisują w cudowny sposób i przedstawiają pozytywnie, inni przedstawią w sposób zupełnie inny. Z tym innym wariantem spotkałam się podczas lektury autorstwa Elisy Albert – „Od urodzenia”. Tak opisanego macierzyństwa jeszcze w literaturze nie było…
Minął już rok, odkąd Ari – doktorantka, feministka i żona o piętnaście lat starszego od niej profesora – urodziła Walkera. Kobieta przeżywa ogromne trudności w odnalezieniu się w nowej dla siebie rzeczywistości. Nie mogąc przyzwyczaić się do specyficznego rytmu opieki nad małym dzieckiem oraz do zmian, które zaszły zarówno w jej ciele, jak i w psychice, Ari zaczyna przypominać samotne, chyboczące się na zimowym wietrze drzewo, któremu ni stąd, ni zowąd wyrwano korzenie. Kiedy w sąsiedztwie pojawia się Mina – niegdyś kultowa piosenkarka rockowa, a teraz przyszła matka w dziewiątym miesiącu ciąży – Ari, mimo że zwykle nie ufa kobietom, widzi w niej potencjalną bratnią duszę. Wkrótce kobiety się zaprzyjaźniają i łączą siły we wspólnej macierzyńskiej walce, jaką obie na co dzień staczają.
„Dopiero kiedy ktoś naprawdę spojrzy ci w oczy, uświadamiasz sobie, jak rzadko ktokolwiek naprawdę patrzy ci w oczy.”

W podróż po ścieżkach macierzyństwa zabierze nas Ari - matka, żona, kobieta i feministka. Poród przez cesarskie cięcie sprawił, że poczuła się wyobcowana, obdarta z bólu, oczekiwań, spełnienia i możliwości, jakie daje dziecku i matce poród naturalny. Nie może się z tym pogodzić. Codzienność zaczyna ją przytłaczać, a to malutkie cudo wywołuje sprzeczne emocje. Miłość przeplata się ze strachem i obawą, że dziecku może stać się krzywda. Do tego dochodzi poczucie samotności. Z czasem na swojej drodze spotyka bratnią duszę, kobietę z barwną przeszłością, obecnie matką, która również boryka się z problemami. Razem tworzą zgrany duet, stają się sobie bliskie. W międzyczasie główna bohaterka i narratorka opowie nam o swoim życiu, relacjach z innymi kobietami, a także z umierającą matką. Nie ufa kobietom, choć łatwo nawiązuje przyjaźnie nie potrafi ich dłużej utrzymać.

„Życie jest tylko tak przerażające, jak tego chcesz.”

„Od urodzenia” to macierzyństwo pokazane w innym świetle. To obraz namalowany barwami szarości, grafitów, granatów i czerni. To emocjonalna walka, która toczy się w głowie i sercu kobiety – matki. Rodzaj buntu. Poczucie straty, pustki i braku kobiecego wsparcia. Jest to macierzyństwo wywrócone na drugą stronę, w której brak pastelowych kolorów. To trudy opieki nad małym człowiekiem, którego trzeba wychować, nauczyć się karmić i dostosować do jego potrzeb. Gdzieś tam widać zagubienie, a wręcz utratę siebie. To miłość o słodko – gorzkim smaku i samotność wśród ludzi, która doskwiera podwójnie. Książka ma kształt pamiętnika, który wtajemnicza czytelnika w emocje bohaterki. Skosztujemy jej wewnętrznego chaosu, przeszłości wymieszanej z teraźniejszością, gniewu, pożądania, miłości oraz strachu. Bohaterka nie jest grzeczną dziewczynką, która w ładne słówka ujmuje swoje prawdziwe emocje. Nie ukrywa ich, daje im wręcz ujście. Książkę czyta się szybko, mimo trudnej tematyki. Momentami miałam wrażenie, że odrywam się od rzeczywistości i wkraczam do głowy „szalonej” kobiety owładniętej obsesją i feminizmem.

Szczerze mówiąc, treść nie trafiła do mnie w stu procentach. Nie poruszyła mną do głębi, a także nie mogłam zgrać się z bohaterką. Są książki, które zostawiają w czytelniku jakiś głębszy ślad i pozostają w pamięci. W tym przypadku zabrakło tego draśnięcia, jednak w pamięci gdzieś na pewno zostanie, gdyż temat, a raczej spojrzenie na niego jest ciekawe i całkowicie odmienne od tych nam znanych. Myślę, że jest to pozycja dość interesująca i nie żaden odgrzewany kotlet, który powtórnie jest nam serwowany. Książka bogata w przekleństwa, emocje czy otwartą krytykę. Powiedziałabym, że taki słowny atak i możliwość do dyskusji. To także spojrzenie na funkcję kobiety w życiu i społeczeństwie, a także zerkniecie na macierzyństwo, którego doświadcza dziecko ze strony swojego rodzica, jaki ma ono wpływ na niego oraz jak go ukształtowało (tak mi się nasunęło w kontekście relacji Ari z jej matką). Z pewnością zainteresuje ona osoby, które lubią spoglądać na konkretny temat od różnej strony.

„Litość jest tak cholernie definitywna, nieskończenie bardziej przykra niż pogarda.”

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Kobiece


Komentarze

  1. przeczytałabym ze względu na ten tema cesarki - mnie będzie to czekało z powodu zdrowotnych i już słyszę (chociaż w ciąży nie jestem!), że tak naprawdę to dziecka nie urodzę, bo się przy tym nie spocę wystarczająco i nie zmęczę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wszystkie książki muszą nas zachwycić, być może akurat ten tytuł okazał się dla Ciebie jednym z takich wyjątków :)
    Sama się nie skuszę, nie przekonuje mnie opis i chyba intuicja mnie nie zawiodła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie planuję czytać tej książki, bo mam stosik innych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sposób poruszenia tematu jest niecodzienny, ale chyba troche po to. By wywołać sensacje...

      Usuń
  5. Widzę, że ta książka zbiera przeróżne recenzje. Jestem jej coraz bardziej ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowita sprawa - aż sama jestem ciekawa, jak też ja ją odbiorę :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka zbiera dobre recenzje, jednak po Twojej jakoś tak, mój zapał się zmniejszył.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciągle widzę recenzje tej pozycji. Zainteresowałam się nią :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Do ciąży mi jeszcze daleko, więc na razie pas :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Na razie mam mieszane uczucia do tej książki, szczególnie, że opinie o niej są dosyć różne. Pewnie jeszcze się zastanowię, czy po nią sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dość kontrowersyjny temat :P Cesarka- obdarta z bólu? Serio?! jestem po dwóch i nikt mi nie powie że nie czułam bólu(niech tylko ktoś spróbuje) Teraz to jestem tak ciekawa tej pozycji że na 100% ją przeczytam!
    Pozdrawiam Pośredniczka

    OdpowiedzUsuń
  12. Żeby doba była dłuższa to może skusiłabym się na powyższą książkę, ale niestety mój czas biegnie w zastraszającym tempie, toteż robię surową selekcję, jeśli chodzi o dobór odpowiednich dla mnie lektur.

    OdpowiedzUsuń
  13. Do mnie książka trafiła, ale uważam, że intensywniejszy odbiór będą miały raczej mamy czytające tą lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja też nie mogłam się zgrać z główną bohaterką. Właściwie to książka bardzo mnie rozczarowała. Spodziewałam się interesującego i szokującego opisu macierzyńskich trudów, a dostałam monolog sfrustrowanej kobiety, która nie ma bliskich przyjaciółek. I może bym to nawet jeszcze przeżyła, gdyby nie niepotrzebne przekleństwa niemal na każdej stronie... Cóż, niestety oceniam tę lekturę jako stratę czasu...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeżeli zostawisz po sobie jakiś ślad :-) Daje to wiele radości, gdy po przeczytaniu książki i wstawieniu swojej opinii na jej temat ujrzę pod nią jakiś komentarz :-)

Popularne posty