Słów kilka o Sherlocku


Tym razem z zupełnie innej beczki…

Dzisiaj słów kilka o moim ulubieńcu literackim i filmowym. Wiecie już dobrze, o kim mowa… Sherlock Holmes. To jedyna postać literacka, z którą aż tak się utożsamiam. Jedyny bohater, który wrył mi się nie tylko w pamięć, ale i w duszę. Ma w sobie to męskie coś… Inteligencję, ekstrawagancję, poczucie humoru, charyzmę i urok. Dżentelmen, który ma kilka twarzy, bokser, detektyw, aktor, skrzypek i miłośnik narkotyków. Postać (nie) idealna. Dlatego właśnie namiętnie zaczytuje się w powieściach autorstwa Artura Conana Doyla, a ostatnio nawet zaczęłam spędzać wieczory w towarzystwie jego filmowej wersji. Przez ostatnie kilka dni, funduję sobie istny maraton filmowy… jeden, dwa, a nawet trzy filmy pod rząd. A jeśli już film, to tylko i wyłącznie z Jeremym Brettem w roli głównej. Właściwa osoba na właściwym miejscu. Jeremy Brett przeistoczył się w wierną kopię książkowego Holmesa. Oglądam film za filmem i nie mogę się wprost nadziwić… mam wrażenie, że widzę tego „prawdziwego” Sherlocka. Całokształt, jest wręcz powalający… Każdy gest, mimika twarzy czy emanująca pewność siebie, pachnie powieściowym bohaterem. Wszystko jest wyważone i takie realne.

Wnikam do świata detektywa i jego przyjaciela, chłonę każdy gest, słowo i równocześnie przypominam sobie to, co przeczytałam (lub próbuję wydedukować, co się wydarzy, jeśli jeszcze nie czytałam któregoś opowiadania). Im więcej czytam (oglądam) tym więcej wiem o tej postaci. Jeśli już miałabym spotkać się kiedyś z jakimś bohaterem to od razu wybrałabym jego. Być może powiecie, że jest wiele ciekawszych, młodszych, żywszych czy przystojniejszych postaci. Owszem… jednak mnie przyciąga- pociąga On. Myślę, że po obejrzeniu kilku odcinków z tym aktorem… dojdziecie do wniosku, że Holmes to naprawdę atrakcyjny mężczyzna (aktor zaczynał swoją przygodę z słynnym detektywem, będąc już 50 latkiem, a mimo to jest pociągający!).

Notka z życiorysu…
Jeremy Brett urodził się 3 listopada 1933 roku w Berkswell Grange, był synem pułkownika Henry'ego Williama Hugginsa i Elizabeth Edith Cadbury Butler. W dzieciństwie cierpiał na wadę wymowy – rotacyzm, który objawiał się nieprawidłową artykulacją głosek „r” oraz "s". Dzięki przebytej operacji, w wieku 17 lat, i wieloletnim ćwiczeniom problem został całkowicie zniwelowany. Trudności w nauce, w renomowanej szkole brytyjskiej Eton College w Windsor, sprawiała mu dysleksja. W wieku 16 lat przeszedł gorączkę reumatyczną, w wyniku której ucierpiały zastawki serca, choroba ta wywołała u aktora kardiomiopatię. Po ukończeniu nauki w Eton College zdecydował się na studia w Central School of Speech and Drama w Londynie. Ojciec Bretta nie popierał tej decyzji, zażądał, więc od syna zmiany nazwiska. Jeremy Brett zadebiutował w 1954 r. na scenie Library Theatre w Manchesterze, a po raz pierwszy zagrał w filmie wcielając się w rolę francuskiego studenta – Pierre’a – w „Svengali”. Następnie występował w wielu przedstawieniach teatralnych (wcielając się w takie role jak Malcolm, Hamlet, Byron, Drakula, i wiele innych) oraz w filmach. W 1964 r. wystąpił w roli Freddiego Eynsford-Hill w filmie „My Fair Lady”, gdzie, pomimo jego nieprzeciętnych zdolności wokalnych, wykonywane przez niego piosenki zostały zdubbingowane przez Billa Shirley'a (o czym Brett nie został uprzedzony). Swe zdolności wokalne zaprezentował natomiast w 1968 r. w filmowej adaptacji operetki „Wesoła wdówka”, gdzie zagrał rolę Hrabiego Daniły. Dwukrotnie brany był pod uwagę przy obsadzaniu postaci Jamesa Bonda (po odejściu Seana Connery’ego), rolę tę ostatecznie dostał jednak Roger Moore. W latach 1984-1994 w brytyjskim serialu telewizyjnym wcielał się w postać słynnego detektywa Sherlocka Holmesa. W 1985 r. zmarła żona Bretta, było to przyczyną jego załamania nerwowego, wykryto również u niego zaburzenia afektywne dwubiegunowe. Leki z litem, które Brett zażywał na tę chorobę bardzo obciążały jego organizm. Jeremy Brett zmarł na niewydolność serca, 12 września 1995 r. w Londynie.
źródło: filmweb.pl


Na wszystkie pytania o ulubionego bohatera będę zawsze odpowiadała Sherlock Holmes! W pamięci zostanie postać wykreowana, przez Jeremy’ego Bretta… To właśnie on ożywił mojego bohatera. Dał mu nie tylko ciało i twarz… dał mu duszę i autentyczność. Jeśli więc chcecie obejrzeć przygody Sherlocka Holmesa to polecam „starocie” z tym właśnie aktorem. Ulubiona postać literacka to taka, która wyzwala emocje, którą chcielibyśmy spotkać w realu. Tak zwyczajnie iść na piwo, na kawę, czy usiąść w domu i pogadać. A może przeżyć niesamowitą historię… Grunt, że taka postać jest nam bliska… 


Zastanawiam się, jakiego bohatera Wy uwielbiacie?! Kogo i w jakich okolicznościach chcielibyście spotkać? Zmykam na kolejny wieczór w towarzystwie Holmesa i doktorka… Czekają mnie kolejne zagadki i przyjemny wieczór!

A Was kochani jutro zapraszam do przeczytania recenzji powieści Janusza Leona Wiśniewskiego – „Grand”.

Komentarze

  1. Ciekawy post.
    Pozdrawiam.
    http://miedzy--stronami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Sherlock Holmes dla mnie, tylko w wersji filmowej. Jest to bardzo barwna postać. Ciekawy post :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja także od dziecka jestem miłośniczką Sherlocka:))) Tak, to niebanalna postać....chyba nie ma drugiej takiej w literaturze:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie widziałam wydania Sherlocka w wersji Bretta... ale to nadrobię ;)
    Uwielbiam go! To mój numer 1 w TOP 10 męskich bohaterów! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Książek nigdy nie czytałam, ale na pewno nadrobię ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też lubię postać Sherlocka, ale muszę przyznać, że dawno nie zajrzałam do żadnej książki z jego udziałem. Muszę to koniecznie zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Sherlocka. Przypomniałaś mi, że muszę przeczytać kolejne książki o sławnym detektywie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie przepadam za tego typu książkami :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę się w końcu zabrać za książki o Sherlocku, bo wstyd go nie znać ;)

    papierowe-strony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Sherlock Holmes to niewątpliwie bardzo intrygująca postać, muszę wkrótce sięgnąć po jakąś książkę z nim ;)
    http://alejaczytelnika.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Słychać, że uwielbiasz Holmesa. Mój ulubiony bohater to ten z powieści Frederica Forsytha. Mężczyzna o nienagannych manierach i ponadprzeciętnej inteligencji. Szarmancki elegancko ubrany, nonszalancki z klasą wychodzący z kłopotów. Poważnych perturbacji.

    OdpowiedzUsuń
  13. Tez bardzo lubię Sherlocka, ale jeszcze nie miałam okazji oglądać filmów z Jeremim Brettem w roli głównej. A co do powieści "Grand", to czekam na recenzję, bo wypożyczyłam ją z biblioteki i na razie nie wiem co o niej myśleć. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Oglądałam raz jeden odcinek, w sumie nie było to najgorsze więc może kiedyś się skuszę i obejrze więcej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Serial bardzo mi się spodobał, aczkolwiek książkowy Sherlock bardziej przypadł mi do gustu. Natomiast filmu jeszcze nie oglądałam, więc jak widać muszę to szybko nadrobić ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Aż mi smutno, że niewiele wiem o Sherlocku Holmesie. Muszę nadrobić zaległości książkowe i filmowe :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Sherlocka Holmsa znam tylko z serialu od BBC, ale pewnie kiedyś sięgnę po książki, w końcu to podstawa :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Moim ulubionym bohaterem również na zawsze zostanie Sherlock i na tym samym miejscu John :) Z panem Brettem w roli Sherlocka Holmesa widziałam jak na razie 4 odcinki jednak w najbliższym czasie mam zamiar nadrobić moje zaległości względem tego serialu :D Chociaż szczerze powiedziawszy moim najukochańszym Sherlockiem jest Ben i tak samo Martin w roli Johna ♥ Ich chemia w serialu jest po prostu wspaniała i napędza ona relacje ich postaci i to jest niesamowite :)

    sherlock-polska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Właśnie jesteśmy z mężem na etapie fascynacji Agatha Christie i bohaterem Arthura Conan Doyla (cały tamten rok Poirot i serial z niepowtarzalnyn Davidem Suchetem a teraz Sherlock Holmes z Jeremym Brettem) Brett jako James Bond to by było coś!!!! Wspaniale wciela się w Holmsa i choć nie czytałam książki (zamierzam w niedalekiej przyszłości) to się czuje i to jak😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeżeli zostawisz po sobie jakiś ślad :-) Daje to wiele radości, gdy po przeczytaniu książki i wstawieniu swojej opinii na jej temat ujrzę pod nią jakiś komentarz :-)

Popularne posty