Monika A. Oleksa - Samotność ma twoje imię
autor: Monika A. Oleksa
wydawnictwo: Zysk i S-ka
data wydania: 30 września 2014
liczba stron: 424
kategoria: Literatura piękna
"Samotność ma twoje imię" Moniki A. Oleksy przyciąga uwagę już od samego początku swoją okładką. Jest ona niezwykle ciepła i optymistyczna mimo tytułu, który jest jej przeciwieństwem – od niego bije chłód. Tym razem postanowiłam wziąć „na języki” samotność. Skoro można napisać o niej książkę, to musi być niewyczerpanym tematem do dyskusji. Jaka ona jest naprawdę? Najbardziej doskwiera w pustym domu czy wśród tłumu? Ciekawi jesteście, co na ten temat ma do powiedzenia autorka?
Ewa, Martyna, Hanna, Janina, Danuta, Magda – kobiety w różnym wieku i z różnym bagażem życiowych doświadczeń. To, co je łączy to Samotność, która niejedno ma imię. To również pachnąca domowym ciastem opowieść o codzienności, w której tęsknota za bliskością odnajduje zrozumienie, mocnej siłą przyjaźni i rodziny. Ubarwionej następującymi po sobie porami roku. To jednak przede wszystkim książka o poszukiwaniu samego siebie, i przesłanie, że nie można zamykać się na innych ludzi. Warto zrobić krok dalej i zaufać.
W tej książce znajdziecie historie kilku kobiet, ale nie tylko. Poznacie także mężczyzn… im także doskwiera owa, znana wszystkim samotność. Najważniejszą postacią ze wszystkich jest tutaj Ewa. To ona przewodzi innym postaciom, na niej czytelnik skupia się najbardziej. Prócz Ewy, Martyny, Hanny, Janiny, Danuty, Magdy, Róży i mężczyzn znajdziecie tutaj jeszcze jedną postać. Samotność. Nie jest to tylko określenie stanu ducha, nie jest to też kobieta o dziwnym imieniu… Autorka opisała Samotność, jako postać, odrębną jednostkę, która obserwuje, wędruje, drwi, dotrzymuje towarzystwa…
„Samotność wędrowała pustymi ulicami uśpionego miasta. Zaglądała ciekawie w okna, wypatrując, gdzie mogłaby się przytulić. […]Czasami zatrzymywała się na dłużej, pełna współczucia do osoby ukrytej za zasłoną lub roletą. […] Samotność nie litowała się nad ludźmi. Ona im po prostu współczuła. Dlatego przytulała się do człowieka, w którego oczach dostrzegała pustkę i zostawała z nim, na trochę; na jakiś czas; na dobre.”
Samotność to taki niemy towarzysz, który staje się pasożytem żerującym na człowieku i jego codzienności. Autorka dobrze opisuje stan ducha zwany samotnością, a także doskonale nakreśla nam wizerunek tej dodatkowej postaci. Ta nieproszona istota może przylgnąć do każdego z nas, niezależnie od wieku, majątku, pracy czy też ilości osób w komórce społecznej zwanej rodziną. Każda z postaci w tej książce ma swoje życie – utrwalone na tych kartkach jak na zdjęciu. A w tle – jak duch – stoi ona – Samotność- trzyma rękę na ramieniu, siedzi na parapecie, zagląda przez ramię a nawet szepcze do ucha. Jednak w tej książce znajdziecie jeszcze coś. Lekcje jak zwalczać samotność. Jak czerpać radości z każdego drobiazgu, jak doceniać drugiego człowieka i jak walczyć o szczęście naprawiając błędy.
„Każdy człowiek zostaje nam dany po coś, aby czymś nas ubogacić, dopełnić, coś pokazać czy uświadomić. Poprzez ludzi dostajemy tysiące szans na to, aby stać się lepszym człowiekiem lub aby temu człowiekowi pokazać coś, czego on do tej pory nie dostrzegł.”
Jeśli chodzi o postacie… co do Ewy mam mieszane uczucia, irytowała mnie swoim zachowaniem i myśleniem. Starałam się ją zrozumieć – jak kobieta kobietę – i nawet przez pewien czas mi się to udawało. Ale ile można ciągle w kółko ciągnąć to samo? A najlepsze jest to, że do niej nic nie docierało. Na miejscu pierwszym stawiam tutaj staruszki… Jest to powieść wielowątkowa, każdy znajdzie w niej coś dla siebie, gdyż zawiera pewne życiowe mądrości okraszone nutką optymizmu. Bohaterów też jest dość dużo, więc jest w czym wybierać. Książka została napisana w ciekawy sposób, taki jak lubię. Jednak czegoś mi w niej zabrakło. Czegoś, co by mnie totalnie zaczarowało, wywołało sentyment i pełną sympatię do bohaterów.
Jest to powieść, która umili z pewnością wolny czas. Niejednych pewnie zachwyci, być może innych rozczaruje. Jednak na pewno narobi wszystkim smaku na te nieziemskie pyszności, na które znajdziecie przepisy na końcu książki. Czytając „czuje się” zapach tego domowego ciasta, ślinka cieknie a zmysły szaleją. Jest to jakiś sposób, żeby osłodzić debatę o samotności. Bywają momenty bardzo klimatyczne, refleksyjne i w dodatku ubrane pięknie w słowa. Książka dla lubiących zagłębiać się w nurtujące tematy. Tutaj padną też pytania. Czym jest szczęście? Czym jest samotność? Czym odwaga? Myślę, że jest to lektura, którą warto przeczytać.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 2,1 cm)
Chyba większość z nas doświadcza samotności, jesteśmy otoczeni ludźmi ale tak naprawdę otaczają nas płytkie relacje... dlatego myślę, ż to będzie idealna lektura, by pozwolić sobie na chwilę refleksji ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że czytasz Czerwoną królową, czekam na wrażenia ;)
Mnie osobiście ta książka oczarowała. Szczególnie ujął mnie za serce piękny, klimatyczny i barwny styl autorki.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce, ale na razie na takie "klimaty" nie mam ochoty :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, książka mi się podobała, miło ją wspominam :)
OdpowiedzUsuńTe przepisy na końcu książki przypominają mi "Lawendowy pokój" chociaż opisy się znacznie różnią . Nie mam ochoty czytać tej książki , ale w przyszłości może to nastąpi ;) Czytałaś "Lawendowy pokój " ?
OdpowiedzUsuńNa pewno warto czytać. Autorka pisze dobre książki, miałam okazję już je czytać, więc na pewno zajrzę i do tej powieści.
OdpowiedzUsuńMyślę, że kiedyś się skuszę:)
OdpowiedzUsuńAż chce się czytać! :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że i mnie, i mojej mamie by się spodobała :D
Twoja recenzja skutecznie mnie zachęciła do przeczytania tej książki :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, wydaje mi się, że warto polecić, ale gdybym miała doradzać, to raczej nie wydałabym na nią pieniędzy, przynajmniej nie tyle, ile podsuwa okładka. Lektura miła, ale nie naj-naj :)
OdpowiedzUsuńPostaram się przeczytać,rzeczywiście okładka bardzo intrygująca :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam, mam w domu i pożyczam chętnym:) Wypróbowałam jedno z ciast na końcu książki, chałwowca, palce lizać! Pychotka:)))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńUwielbiam jeść (szczególnie ciasta), więc jak najbardziej zachęciły mnie te przepisy z tyłu książki :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie. Książka wydaje mi się trochę sztampowa, a do tego pretensjonalna.
OdpowiedzUsuńCzytałam,wspominam bardzo miło ;)
OdpowiedzUsuńO, tak. Tył książki zdecydowanie zachęca. No i tytuł nawet wywołuje pewne refleksje
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie,
http://worldofbookss.blog.pl/
Jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuńOd momentu wydania miałam zamiar ją przeczytać. Może to w końcu zrobię:)
OdpowiedzUsuń