Lauren Myracle, Maureen Johnson, John Green - W śnieżną noc
autor: Lauren Myracle, Maureen Johnson, John Green
tłumaczenie: Magda Białoń-Chalecka
tytuł oryginału: Let It Snow
wydawnictwo: Bukowy las
data wydania: 19 listopada 2014
liczba stron: 312
kategoria: literatura młodzieżowa
Wreszcie udało mi się przeczytać W śnieżną noc. Na tę książkę miałam ochotę, gdy ją tylko zobaczyłam. A Gwiazdor był tak łaskawy i zostawił mi ją pod choinką (w dwupaku z Papierowymi miastami). Nie zabrałam się za czytanie od razu, postanowiłam zrobić sobie małą przerwę od czytania w święta i cieszyć się towarzystwem członków rodziny. Jednak teraz już musiałam przekonać się czy poczuje jakąś magię płynącą z tej książki. A przyznam się, że na coś takiego liczyłam. Bo czego można się spodziewać po „świątecznych opowiadaniach o miłości”?
Śnieżyca zamienia małe górskie miasteczko w prawdziwie romantyczne ustronie. A przynajmniej tak się wydaje… Bo przecież przedzieranie się z unieruchomionego pociągu przez mroźne pustkowia zazwyczaj nie kończy się upojnym pocałunkiem z czarującym nieznajomym. I nikt nie oczekuje, że dzięki wyprawie przez metrowe zaspy do Waffle House uda się odkryć uczucie do wieloletniej przyjaciółki. Albo że powrót prawdziwej miłości rozpocznie się od nieprzyzwoicie wczesnej porannej zmiany w Starbucksie. Jednak w śnieżną noc, kiedy działa magia Świąt, zdarzyć może się wszystko…
Jak zresztą widzicie, opis nam to obiecuje a przynajmniej moja wyobraźnia od razu się na takie klimaty nastawiła. W książce znajdują się trzy opowiadania napisane przez różnych autorów – Maureen Johnson, Johna Greena i Lauren Myracle. Czyli wymieszane style w jednej książce. Jednak okazało coś zupełnie innego. Opowiadania są nie tylko spójne, one nie tylko są podobne stylistycznie, ale na pierwszy rzut oka można by pomyśleć, że zostały napisane przed jedną i tę samą osobę. A w dodatku ja zabrałam się za lekturę bez wnikliwego czytania opisu i tego co znajduje się na okładce, tak więc czekała mnie miła niespodzianka. Dowiedziałam się nagle, że jedno opowiadanie łączy się z kolejnym a wszystkie trzy tworzą zwartą całość. Jedna historia podzielona na trzech autorów i ich punkty widzenia – bardzo spójne, harmonijne i ciekawe. Spodobało mi się to. Dostałam trzy mini historyjki, które tworzą ciekawą zimową historię z gromadką postaci. Jak wyobrażam sobie taki wieczór? Na pewno mroźny, klimatyczny, magiczny i otwarty na cuda. Kilkadziesiąt godzin w roku, gdy ludzie są dla siebie mili, życzliwi i po prostu ludzcy. Ta książka była dla mnie ciekawostką, po której oczekiwałam czegoś wyjątkowego. Jak myślicie co może pasować do świątecznej nocy? Śnieżyca? Nastolatki borykające się ze zdradami, rozstaniami a może nawet z kiepskimi partnerami? Wyobraźcie sobie spacer po zaśnieżonych ulicach podczas świątecznej nocy…oczywiście w towarzystwie kumpla i kumpeli…Albo dramat egoistki, która nie widzi nic innego prócz własnych dramatów…
Podróż wigilijna
„To, co dla jednych jest obłędem, dla innych stanowi gwarancję zdrowia psychicznego.”
Historia nastolatki, która w wieczór wigilijny jest zmuszona wsiąść do pociągu i wyruszyć do dziadków. Dlaczego? W to nie będę wnikała, żeby nie zepsuć nikomu zabawy. Okoliczności zmusiły ją do pozostawienia rodzinnego domu, chłopaka i przyjemnej atmosfery. Zaczyna się ciekawie co? Lekki dramatyzm, dynamika i śnieżyca. Nasza bohaterka boryka się z niełatwą sytuacją, ale stara się nie popadać w przygnębienie. Mimo przeciwności postanawia działać, dzięki czemu akcja nabiera rozpędu. To opowiadanie jest zabawne, ironiczne, czasami naciągane żeby pasowało do otoczki świątecznego romansu. Jednak ma w sobie tą lekką magię świąt. Podoba mi się narracja a szczególnie monolog jaki prowadzi sama z sobą nasza bohaterka. Czy coś mnie zaskoczyło w tej historii? Myślę, że nie – jest trochę przewidywalna, ale sympatyczna. Łatwo się wczuć w klimat i wyobrazić sobie całą akcję.
Bożonarodzeniowy Cud Pomponowy
„Całowałam facetów, niczym nie ryzykując, i powodowało to tylko tyle, że pragnęłam pocałunku, przez który zaryzykuję wszystkim…”
Ta historia zaczęła się na luzie. Słowne dogryzki, sarkazm i trójka przyjaciół. Czyli typowe nastolatki, które mają święty spokój, bo rodziców nie ma w domu. Śnieżyca potrafi być sprzymierzeńcem. Oczywiście natrafiłam tutaj na olśnienie a mianowicie to o czym już wspominałam – opowiadania się ze sobą łączą. Co nie powinno być dla mnie niespodzianką, gdybym przeczytała to co napisali na okładce. Ale dobrze się stało, że nie przeczytałam… miałam dzięki temu niespodziankę. Byłam trochę rozczarowana tym co zapowiadał początek. Wędrówka do knajpy w zimową noc i to w dodatku w marnym towarzystwie (nie mam na myśli tej szalonej trójki tylko gości knajpki). Jednak akcja zaczęła nabierać tempa, stała się dynamiczna i przerodziła się w niezwykłą przygodę. Myślę, że to opowiadanie jest najbardziej dynamiczne ze wszystkich. Bohaterowie są w ciągłym ruchu, przemieszczają się, spotykają na swojej drodze różne przeciwności. A wszystko po to by dotrzeć na miejsce. Swoją drogą to opowiadanie narobiło mi apetytu na placki ziemniaczane. „Zakończenie” mi się podobało i dostałam ochoty na więcej.
„- Wiem, że one chichoczą, a ja się tylko śmieję- mówiła. Pokazują rowek między piersiami , a ja nie mam co pokazywać. Ale, wiesz, ja też jestem dziewczyną.”
Święta patronka świnek
„- Stara – odparłam- ni wiatr, ni słota, ni grad, ni śnieg nie sprawią, że Starbucks zwolni swój bieg.
- Stara- zrewanżowała się Dorrie – to o poczcie a nie Starbucksie.
- Ale w przeciwieństwie do poczty Starbucks podchodzi do tego poważnie. Będzie otwarty, gwarantuję.”
To opowiadanie podobało mi się najmniej, ma jednak charakter magiczny i anielski. Coś co może się kojarzyć ze świętami. I to właśnie Starbucks będzie miejscem kulminacyjnym w tym opowiadaniu. Dlatego też wybrałam ten cytat. Główna bohaterka jest irytująca, zapatrzona tylko w siebie i rozpaczająca. Z jednej strony jej się wcale nie dziwię i potrafię zrozumieć, ale z drugiej…mam ochotę nią po prostu potrząsnąć. Czy się zmieni? Tego dowiecie się czytając. Nadal znajdujemy się w tym samym mieście i natrafiamy na bohaterów z poprzednich opowiadań. Wszystko zaczyna się nam ładnie łączyć. W tym miejscu już mamy wszystko podane na tacy.
Podsumowując: najlepszymi opowiadaniami są pierwsze dwa, z czego to drugie autorstwa Johna Greena jest dla mnie najciekawsze i najbardziej dynamiczne. Ma w sobie sporą dawkę humoru i akcji. Ostatnie natomiast działa na nerwy. We wszystkich tych opowiadaniach chodzi o nastoletnią miłość. Każde sumują pocałunki i uniesienia, które temu towarzyszą. Przeciwwagą do tego są nastoletnie dramaty – mniejsze lub większe. Całość jest bardziej mroźna i śnieżna niż świąteczna, jednak napisana w przyjemny sposób. Książka zawiera pewne przesłania, które mogą być przydatne dla nastolatków. Nie jestem rozczarowana lekturą, wręcz przeciwnie. Natrafiłam na grupkę postaci, które mijają się ze sobą, co tworzy ciekawy klimat. Niby zasypane puste miasteczko a dzieje się w nim jednak dużo ciekawych rzeczy. Myślę, że książka sama w sobie jest naprawdę przyjemna i miło się ją czyta. Pasuje do klimatu świąt i umilania sobie czasu z kubkiem gorącego napoju pod ręką.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Przeczytam tyle ile mam wzrostu (+2,5 cm)
Ja oceniłam tę książkę 4/6, taka powieść typowo świąteczna ;)
OdpowiedzUsuńLekka i przyjemna...;)
UsuńCzytałam, ale dla mnie średniak. Nie czułam klimatu świąt w ogóle, równie dobrze mogły to być ferie zimowe..
OdpowiedzUsuńBardziej przebija się tutaj klimat zimowy, ale czasami zdarzały się porywy świąteczne, jednak nie było tego tyle ile być powinno. Jednak pod świąteczny czas pasuje, biorąc pod uwagę relaks z książką przy choince ;)
UsuńJohna Greena po "Gwiazdach" omijam, więc do tej książki mam uprzedzenia. Jeśli ktoś mi ją podsunie, to pewnie sięgnę, ale sama na pewno nie kupię :)
OdpowiedzUsuńA mnie się spodobał styl autora;)
UsuńCo recenzja to różne opisy i inne typy, muszę wreszcie sama przekonać się, które opowiadanie spodoba mi się najbardziej ;)
OdpowiedzUsuńNom, każdy ma inny gust...też jestem ciekawa, które spodoba się Tobie ;)
UsuńNajbardziej podobała mi się pierwsza opowieść, a najmniej historia Greena. Jednak ta książka fajnie mnie wprowadziła w klimat świąteczny ;)
OdpowiedzUsuńSwój klimat ma...i można przynajmniej poczuć prawdziwą zimę ;p
UsuńMnie najbardziej ciekawi opowiadanie Greena. Na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa Twojej opinii ;)
UsuńNiestety nie dla mnie takie ckliwe opowiastki. Chociaż muszę przyznac się do tego, że w trackcie promocji tej ksiazki maiłam na nią ochotę, jednak szybko mi przeszła.
OdpowiedzUsuńJa lubię od czasu do czasu coś takiego ;p Małe urozmaicenie ;)
UsuńTak właśnie słyszałam, że pierwsze opowiadanie jest najlepsze:) książkę mam , ale pewnie przeczytam w okolicy następnych świąt:)
OdpowiedzUsuńBędzie klimatycznie ;)
UsuńKilka dni temu miałam ją w rękach, ale ta liczba trzech autorów trochę mnie zaniepokoiła. Fajnie, że są jednak podobne stylistycznie i łączą się ze sobą.
OdpowiedzUsuńTrzech autorów, ale jedna historia...muszę przyznać, że nawet fajny pomysł i wykonanie ;)
UsuńMoże przeczytam na następne święta :)
OdpowiedzUsuńPoleży...dojrzeje ;)
UsuńMi również książkę Gwizador zastawił pod choinką:) Ciekawe, które opowiadanie najbardziej przypadnie mi do gustu.
OdpowiedzUsuńGwiazdor wie co dobre;p Też jestem ciekawa, które spodoba Ci się najbardziej ;)
UsuńW przyszłym roku, pod choinkę będzie jak znalazł ;) Teraz, zanim wyjdę z zaległości nie zdążę przeczytać. A wiosną tak głupio, prawda? ;)
OdpowiedzUsuńNo chyba, że ktoś bardzo tęskni do śnieżycy i mrozu ;p Ale faktycznie, zdecydowanie lepiej pasuje do klimatu zimowego niż wiosennego ;)
UsuńIdealna na zimowe wieczory ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda ;)
UsuńNie lubię Greena, ale świąteczne klimaty mi pasują, więc może kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńMoże na następne Święta?;p
UsuńNie przepadam za takimi, sama bym nie sięgnęła, ale okazało się, że kupiła sobie tą książkę... moja babcia, więc może kiedyś od niej pożyczę ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że czasami warto się skusić...wiem z własnego doświadczenia;p
UsuńNominowała Cię do smerfowego Tagu http://szalonemuffiny.blogspot.com/2015/01/smerfowy-tag-ksiazkowy.html
OdpowiedzUsuń;)
Usuńrówież czytałam i jakoś mnie nie porwała, miła, przyjemna ale czegoś w niej brak
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
www.zakladkaa.blogspot.com
Może więcej tego klimatu świątecznego? Bo ja go tylko wyczuwałam sporadycznie ;p
UsuńKsiążkę dostałam pod choinkę i spokojnie czeka na mnie na półce, jednak w tym miesiącu muszę to zmienić i ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie INNA
http://happy1forever.blogspot.com/
Przyda się, żeby poczuć klimat zimowy ;p Bo póki co to prawdziwej zimy nie ma;)
UsuńBardzo lubię tą książkę i z pewnością będę do niej wracała co roku w okresie świąt :)
OdpowiedzUsuńTaka mała tradycja książkowo - świąteczna? ;)
UsuńNie udało mi się zdobyć tej książki na te Święta, więc sobie ją odpuszczę. Może wrócę do niej za rok.
OdpowiedzUsuńDobry pomysł ;)
UsuńChcę :3
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam, bo zakupiłam ją specjalnie na święta, ale niestety inne powieści bardziej przykuły moja uwagę i zapomniałam o tej pozycji. Ale postaram się w wolnym czasie do niej zajrzeć.
OdpowiedzUsuńPrzyda się, żeby poczuć zimowy, śnieżny klimat ;)
UsuńCzytałam, choć dla mnie najlepsze opowiadania z tego tomu to pierwsze i trzeci, a pan Green wypadł najsłabiej. Podobało mi się jak wszystkie trzy opowiadania się łączą, a autorzy przejmują bohaterów wykreowanych przez kolegów po fachu by zaprezentować ich w akcji swojego opowiadania, nawet jeśli stanowią tam tylko tło :) Miło i szybko się czytało :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, fajnie to "przechwycenie " wątków i postaci wyszło, też mi się to podobało. Dzięki temu ta książka ma swój urok. Faktycznie czyta się szybko i miło ;)
UsuńPolubiłam ostatnio opowiadania chociaż tych jeszcze nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńMoże i te Ci się spodobają ;)
UsuńNie czytałam nic Greena, ale posiadam "Gwiazd naszych wina" i do od tego zacznę poznawać jego twórczość, ale ciekawią mnie te opowiadania, w końcu prezentują swoje próbki możliwości także inni autorzy. Ale chyba zabiorę się na następne święta,a by było klimatycznie :P
OdpowiedzUsuńA dla mnie opowiadania były przeciętne :]
OdpowiedzUsuń