Olga Rudnicka - Czy ten rudy kot to pies?
autor: Olga Rudnicka
cykl: Martwe Jezioro (tom 2)
wydawnictwo: Prószyński Media
data wydania: marzec 2009 (data przybliżona)
liczba stron: 232
kategoria: Literatura piękna
Nadszedł czas na porządki na półkach z książkami. Można powiedzieć, że końcówka roku zmobilizowała mnie do działania. Postanowiłam przeczytać i oddać książki pożyczone, dlatego teraz zabrałam się za Czy ten rudy kot to pies?. Ta książka to kontynuacja Martwego jeziora, które wspominam bardzo dobrze. Olga Rudnicka zaintrygowała mnie swoim stylem i lekkością pióra. Sprawiła, że irytujące postacie stały się pozytywne i lubiane a historia ciekawa. Dlatego właśnie sięgnęłam po drugi tom. Co prawda z małym opóźnieniem, ale tak to już jest jak człowiek sam nie wie, co najpierw ma przeczytać. Grunt, że się w końcu za to zabrałam i przeczytałam ją w kilka godzin.
Niespełna trzydziestoletnia Ulka wikła się w romans z szefem. Gdy dowiaduje się o tym jego żona, wybucha skandal. Zwolniona z pracy dziewczyna ucieka z miasta. Przez przypadek trafia do wioski pod Wrocławiem, gdzie omyłkowo zostaje wzięta za poszukiwaną kryminalistkę. Jakby miała mało kłopotów, trafia do domu człowieka podejrzanego o ukrywanie zwłok w ogrodzie...
Po przeczytaniu opisu poczułam lekkie rozczarowanie. Miałam ochotę na dalsze losy Beaty, która ma totalnie zagmatwane życie, a do tego związała się z bratem Ulki. Poznałam już głównych bohaterów i zaczęłam się do nich w jakiś tam sposób przywiązywać – polubiłam tych ludzików (a jest za co!). Jednak, gdy tylko otworzyłam książkę i zaczęłam czytać stwierdziłam, że moje rozczarowanie było bezpodstawne. Na samym początku „stanęła” przede mną Beata. Okazało się, że autorka nie wycięła pozostałych bohaterów na rzecz Ulki, która pakuje się w kłopoty. Muszę przyznać, że w subtelny i wyważony sposób przechodzimy od trójki głównych bohaterów do jednej postaci, która ma być numerem jeden w tej części. Ulka to chodząca” wpadka”, której może się przytrafić wszystko. Czytając ma się wrażenie, że jest przysłowiową blondynką. Nie zmienia to jednak faktu, że jest sympatyczną osóbką, która potrafi zaskakiwać i to także pozytywnie. Można ją polubić, chociaż domyślam się, że nie każdy będzie do tego zdolny. Jeśli chodzi o resztę postaci to są one dopełnieniem i przeciwieństwem Ulki. Nie zabraknie rodzinnej tajemnicy z dreszczykiem w tle ani swojskich klimatów i lekkiej historii, która nie jest banalna i naciągana. Autorka stworzyła dobrą książkę, która jest koktajlem z kilku gatunków. Potrafi zaintrygować czytelnika i zachęcić do dalszego czytania. Ja nie mogłam się oderwać od tej książki, byłam ciekawa jak wszystko się potoczy mimo tego, że sama zdążyłam fakty posklejać i wyprzedzić fabułę. Nie wpłynęło to jednak w żaden sposób na moją ocenę książki.
Podsumowując jest to lekki kryminał, który zaczyna się w Martwym jeziorze a jego kontynuację dostajemy tutaj. Moim zdaniem część druga z Ulką jest o wiele lepsza od części poprzedniej. Jest bardziej zabawna, swobodna i klimatyczna. Już w pierwszej części urzekło mnie poczucie humoru i cięty język bohaterów tym razem jest to zdecydowanie podwójna dawka. Czytając wyobraziłam sobie już wersję filmową. Myślę, że można by z tego zrobić kryminał, komedie i romansidło w jednym. Czy ten rudy kot to pies? to lekka i przyjemna lektura na wieczór czy niedzielne popołudnie. Jeśli macie ochotę na relaks w dobrym wydaniu to polecam i zachęcam do przeczytania obu tomów – tym bardziej, że są one ze sobą powiązane.
Podsumowując jest to lekki kryminał, który zaczyna się w Martwym jeziorze a jego kontynuację dostajemy tutaj. Moim zdaniem część druga z Ulką jest o wiele lepsza od części poprzedniej. Jest bardziej zabawna, swobodna i klimatyczna. Już w pierwszej części urzekło mnie poczucie humoru i cięty język bohaterów tym razem jest to zdecydowanie podwójna dawka. Czytając wyobraziłam sobie już wersję filmową. Myślę, że można by z tego zrobić kryminał, komedie i romansidło w jednym. Czy ten rudy kot to pies? to lekka i przyjemna lektura na wieczór czy niedzielne popołudnie. Jeśli macie ochotę na relaks w dobrym wydaniu to polecam i zachęcam do przeczytania obu tomów – tym bardziej, że są one ze sobą powiązane.
Chciałabym poznać twórczość Olgi Rudnickiej :)
OdpowiedzUsuńWydaje się interesującą pisarką :)
Mi poleciła ją koleżanka i nie żałuje, że sięgnęłam po książki tej autorki. Mam apetyt na więcej ;)
UsuńOlgi Rudnickiej nie czytałam jeszcze żadnej książki, muszę zapoznać się z jej twórczością w przyszłym roku :)
OdpowiedzUsuńPolecam...ja mam w planach przeczytać inne książki Rudnickiej w nowym roku ;)
UsuńPiszesz, że kontynuacja, czy uważasz, że można przeczytać tę książkę bez znajomości z pierwszą?
OdpowiedzUsuńOgólnie wydaje mi się, że to może być fajne. Dość intrygujący opis :)
Myślę, że ciekawiej będzie jeśli zacznie się od tomu pierwszego. Czytając perypetię Ulki będzie się bardziej obeznanym z tematem ;)
UsuńUwielbiam panią Olgę, a tę książkę czytałam jakiś czas temu i bardzo dobrze ją wspominam, lekka i z humorem :)
OdpowiedzUsuńTo prawda lekka i z humorem, czyli w sam raz na relaks ;)
OdpowiedzUsuńLubię książki Rudnickiej! Ten tytuł czytałam, świetnie się przy niej bawiłam :)
OdpowiedzUsuńSkoro nie czytam aż tak wiele kryminałów, to taki lekki by mi się ogromnie przydał ;)
OdpowiedzUsuńTa książka raczej mnie nie interesuje. Życzę wytrwałości w prowadzeniu bloga w 2015 roku ;)
OdpowiedzUsuńChwilowo nie skorzystam z przeczytania tej książki ;)
OdpowiedzUsuńTo była pierwsza książka Olgi Rudnickiej, którą przeczytałam i od razu wiedziałam, że muszę poznać kolejne powieści tej autorki. Jak do tej pory żadna mnie nie rozczarowała :)
OdpowiedzUsuńCóż, nie przepadam za stylem tej autorki i po "Lilth" Zraziłam się na tyle, by więcej nie sięgać po jej powieści.
OdpowiedzUsuń