Agnieszka Olejnik - wywiad
Chcę Was zaprosić na nowy cykl na blogu, a konkretnie na wywiad z Agnieszką Olejnik, nauczycielką i wielką miłośniczką psów, a przede wszystkim autorką książki "Zabłądziłam", która wywarła na mnie duże wrażenie.
Polonistka, anglistka, pedagog. Pochodzi z rodziny „lotniczej”, jednak sama poprzestała na szybownictwie. Zakochana w Tatrach i jaskiniach Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Prywatnie jest mamą trzech synów. Hoduje wyżły weimarskie – i właśnie psy (obok literatury i podróży) są największą jej pasją.
Pierwsza książka – Awantura w bajkach powstała dla jej kilkuletniego synka. Wysłała ją na konkurs Fundacji ABC XXI Cała Polska czyta dzieciom w roku 2007 i otrzymała wyróżnienie. Następnie ukazała się Ava i Tim dla dzieci i młodzieży, wydana przez NovaeRes. Gdy najstarszy syn przeżywał pierwsze miłości, powstała powieść Zabłądziłam.
źródło: lubimy-czytać.pl
Ja: Kiedy narodziła się u Pani chęć pisania książek? Czy było to Pani
marzeniem od dawna?
A.O.: Nie nazywałam tego chęcią pisania książek, był to raczej przymus snucia opowieści. Zaczął się jakoś we wczesnym dzieciństwie, kiedy to, nabywszy umiejętność stawiania koślawych literek, usiłowałam spłodzić opowiastkę o komecie, która wpadła przez okno do pokoiku dziecięcego i zawieruszyła się wśród zabawek. Obawiam się, że nie był to mój oryginalny pomysł, zerżnęłam go z jakiejś obejrzanej wcześniej kreskówki. Tak czy owak, plagiatu w końcu nie popełniłam, ponieważ nie ukończyłam tamtej opowiastki.
W szkole średniej pisałam opowiadania na zamówienie koleżanek. Na przykład Ania kochała się w Macieju, więc napisałam dla niej opowiadanie o nich dwojgu, obowiązkowo kończące się happy endem. Później na wiele lat zamilkłam, byłam zbyt zajęta studiowaniem, górami, podróżami, a następnie dziećmi i psami. Przez ten czas pisałam tylko wiersze – i wyłącznie do szuflady. „Przymus snucia opowieści” powrócił kilka lat temu – i tym razem już zaowocował książkami.
Ja: Jakie to uczucie widzieć na półkach w księgarni swoją książkę? Czy
zmieniło się jakoś Pani życie po wydaniu pierwszej książki?
A.O.:Uczucie całkiem nijakie. Nie było jakiegoś wzruszenia, fajerwerków ani nawet szczególnej dumy. Dużo fajniej jest czytać pochlebne recenzje. Życie też mi się nie zmieniło ani trochę, i dobrze, bo podoba mi się tak, jak jest.
"Zabłądziłam" |
Ja: W książce „Zabłądziłam” opisane są problemy nastolatków. Skąd
czerpała Pani pomysły na historię? Od samego początku miała Pani
określoną fabułę, czy dopiero powstawała w trakcie pisania kolejnych
stron? Jako nauczycielka spędza Pani dużo czasu z młodzieżą, czy było
to w jakiś sposób pomocne podczas pisania?
A.O.:Z pisaniem tej książki było dziwnie, bo wymyśliłam ją i zapisałam w ciągu paru tygodni. To znaczy nie stworzyłam wcześniej żadnego zarysu fabuły, niczego nie przemyślałam, tylko usiadłam i zaczęłam pisać, kompletnie nie wiedząc, skąd mi się to bierze. Nie miałam wcześniej nawet imion bohaterów. Pierwszy raz mi się coś takiego przytrafiło. Wcześniej pisałam „Avę i Tima” dla dzieci i zaczęłam „Dantego na tropie” (tak, bo „Dante…” narodził się nieco wcześniej, ale dość długo „dojrzewał”) i z tamtymi książkami było inaczej, sporządziłam jakieś notatki, jakiś plan, który realizowałam albo zmieniałam. Z „Zabłądziłam” to był rodzaj transu. Mnie się wtedy nawet śnili Majka i Alek. Zresztą w ogóle nie chciało mi się spać, najchętniej bym tylko pisała. Spałam z rozsądku.
A czy praca z młodzieżą była pomocna? Nie sądzę. Raczej moje doświadczenia jako niełatwej nastolatki, które wciąż mam w pamięci, i doświadczenie bycia mamą nastoletniego wówczas syna.
Ja: Zabłądziłam” zbiera bardzo pochlebne opinie i oceny. Spodziewała się
Pani, że książka tak bardzo spodoba się czytelnikom?
A.O.:Chyba każdy pisarz spodziewa się pozytywnych recenzji, czeka na nie – inaczej by wcale nie publikował. Myślę, że dlatego tak bolą słowa krytyki; nie spodziewamy się ich, my czujemy inaczej i wydaje się nam, że wszyscy powinni tak czuć. I nie ma to nic wspólnego z brakiem skromności; po prostu do własnego tekstu ma się stosunek emocjonalny.
Ja: Książka jest w jakiś sposób przestrogą dla młodych osób, jak również
wskazówką dla rodziców z jakimi problemami mogą borykać się ich
pociechy. Dzięki temu jest idealna dla młodych jak i starszych
czytelników. Czy był to celowy zabieg?
A.O.:Absolutnie, w żadnym razie. Jak już mówiłam, byłam wtedy w transie, opowieść pisała się sama. Jeśli w książce jest jakikolwiek smrodek dydaktyczny, to tak samo wyszło. Ktoś zarzucił mi w jakiejś recenzji, że to jest książka z prorodzinną misją, że to nieco nachalne. Bzdura. Każdy widzi to, co chce zobaczyć. Ja tylko opowiedziałam historię. Dla kogoś będzie ona przestrogą, dla kogoś innego tylko ładną opowieścią o nieporadnej miłości, lekką rozrywką. Tyle znaczeń, ilu czytelników.
Ja: Czy możemy się kiedyś spodziewać dalszych losów Majki i Alka?
Zakończenie jest dla mnie bardzo intrygujące. Z chęcią dowiedziałabym
się jak potoczą się ich losy.
A.O.:Nie, nie i nie. Nie lubię dalszych ciągów. Niech Majka i Alek sobie radzą beze mnie. Albo raczej – niech wyobraźnia czytelników radzi sobie beze mnie.
Ja: Często czyta Pani recenzje swoich książek na blogach? Jeżeli tak to
jak reaguje Pani na krytykę ze strony czytelników?
A.O.:Czytam, oczywiście. Czasem sama się na nie natknę, niekiedy ktoś z krewnych-i-znajomych-Królika podeśle mi link. Krytyki za dużo dotąd nie było, więc nie nauczyłam się jeszcze, jak należy sobie z nią radzić. Na szczęście recenzje są na ogół entuzjastyczne.
Ja: Jest Pani wielką miłośniczką wyżłów weimarskich. Od kiedy zaczęła
się miłość do psów i co urzekło Panią akurat w tej rasie?
A.O.:Miłość do psów niejako wyssałam z mlekiem matki. Był to element mojego wychowania. Gdybym mogła, miałabym psy wielu różnych ras, ale mój małżonek zgodził się (po dziesięciu latach błagań!!!) wyłącznie na duże acz krótkowłose zwierzę. Padło na weimary, bo są piękne, smukłe, szare, z bursztynowymi oczyma. Dopiero później okazało się, że również szalenie aktywne. Ale to nam akurat pasuje, bo też jesteśmy aktywni.
Ja: Na swoim blogu napisała Pani, że jest zapaloną czytelniczką. Co
najczęściej Pani czyta i czy ma Pani listę swoich ulubionych tytułów.
Jeżeli tak to chętnie ją poznam :)
A.O.:Czytam wszystko, co wpadnie mi w ręce. Z racji zawodu często wracam do lektur z dzieciństwa i wciąż kocham niektóre części „Ani” oraz „Błękitny zamek” L.M. Montgomery, a także „Robinsona Kruzoe” w adaptacji Stampfla. Lubię też „Muminki”; kiedy czytam je mojemu najmłodszemu synkowi, wciąż na nowo uczę się, jak żyć, cieszyć się drobiazgami i jeszcze – jak być fajnym rodzicem. To bardzo mądre książki.
Odkryciem ostatnich lat były „Igrzyska śmierci”, według mnie genialna opowieść o totalitaryzmie. Z dorosłych lektur – nie umiałabym powiedzieć, która jest moją ukochaną. Może „Córka fortuny” Isabel Allende, którą zabrałam do szpitala, kiedy rodziłam drugiego synka – i nie mogłam się doczekać końca porodu, żeby powrócić do Chińczyka Tao Chi’ena? Może „Diamentowa karoca” Akunina? Może „Paragraf 22”? „Dom dzienny, dom nocny” Tokarczuk albo „Opowieści galicyjskie” Stasiuka? „Widnokrąg” Myśliwskiego? Saga „Millenium”? Nie wiem. Za dużo tego jest, mogłabym tak wymieniać w nieskończoność. Jak widać, moje ulubione książki są bardzo różne.
"Dante na tropie" premiera już 5.02.2015 |
Ja: Już niedługo premiera najnowszej książki „Dante na tropie”, która
jak sama Pani pisze będzie kobiecym kryminałem. Skąd akurat pomysł na
ten gatunek?
A.O.:Nie umiem odpowiedzieć na żadne pytanie typu „skąd pomysł”. Pomysły biorą się we mnie znikąd, rodzą się w podświadomości. Pewnego dnia po prostu się pojawił; siedziałam wtedy pod moimi wielkimi dębami i rozmyślałam, powstała sobie we mnie opowieść i od razu wiedziałam, kto zabił i dlaczego. Chyba nawet byłam zdziwiona, że mam zamiar napisać kryminał, bo poza powieściami detektywistycznymi Akunina i jakimiś dwoma czy trzema Miłoszewskimi, raczej nie jestem wielbicielką tego gatunku.
Ja: Czym zostaniemy w niej zaskoczeni i czy napisanie kryminału jest
trudniejsze, czy łatwiejsze?
A.O.:Nie mam pojęcia, czy uda mi się kogokolwiek zaskoczyć. To było dla mnie bardzo interesujące doświadczenie, ponieważ – jak mówiłam – od początku wiedziałam, kto zabił i co nim kierowało, natomiast opowieść musiałam poprowadzić tak, żeby nie tylko nie zdradzić prawdy, ale wręcz wodzić czytelnika za nos. To zdecydowanie trudniejsze niż po prostu opowiadać historię.
Ja: Jakie ma Pani plany na nadchodzący rok i czego można Pani życzyć?
A.O.:Plany? Skończyć zaczęte książki – kryminał „Nieobecna”, w którym zaczyna się właśnie robić gorąco, a także dwie czy trzy inne powieści, które mają już pierwsze rozdziały i wiem dokładnie, co się ma wydarzyć, tylko brak mi czasu na zapisanie tego wszystkiego. I tego właśnie można mi życzyć, bardzo proszę: czasu i świętego spokoju. :) Niczego innego mi w życiu nie brakuje.
Ja: Bardzo dziękuję za rozmowę :)
Ja: Bardzo dziękuję za rozmowę :)
Zapraszam również na blog Pani Agnieszki: Barwy i smaki mojego życia
Uwielbiam "Zabłądziłam" - nie mogę się doczekać "Dantego" :D
OdpowiedzUsuńJa mam tak samo! ;)
UsuńBardzo fajny wywiad. Książki nie znam, ale może niedługo się z nią zapoznam :)
OdpowiedzUsuńPolecam! ;)
UsuńBardzo mądry wywiad, wiele znajduję w sobie z tej Pani ;) aż jestem ciekawa jej książki!
OdpowiedzUsuńJa książkę pochłonęłam. Polecam! Czekam aż "Dante na tropie" będzie w księgarniach ;)
UsuńMój egzemplarz "Zabłądziłam" wciąż czeka na półce, a ten wywiad uświadomił mi tylko jak straszny popełniłam błąd i jak cudowną osobą jest Agnieszka Olejnik.
OdpowiedzUsuńW takim razie, zostaje tylko przeczytanie książki ;)
UsuńBardzo ciekawy wywiad :) Książki nie czytałam ;)
OdpowiedzUsuńJa mam już ochotę na kolejne ;)
UsuńJa bym była bardzo podekscytowana i dumna, gdybym zobaczyła swoją książkę na półce w księgarni :)
OdpowiedzUsuńOj ja też ;)
UsuńUwielbiam książkę "Zabłądziłam", wprost ją kocham. A wywiad bardzo ciekawy! Pani Agnieszko, wesołych świąt! I duuużo świętego spokoju:)
OdpowiedzUsuń+ ogromne podziękowania za świetny wywiad (Magdalena T.)
+ ogromne podziękowania za świetną książkę (Agnieszka Olejnik)
Cieszę się, że wywiad się podoba. Książka jest naprawdę bardzo dobra;) Też podpinam się do tych życzeń ;)
UsuńO tej autorce nie słyszałam, ale może kiedyś się skusze na jej powieść ;)
OdpowiedzUsuńJa mogę tylko polecić ;)
Usuń