Nicholas Sparks - Anioł Stróż
autor: Nicholas Sparks
tłumaczenie: Elżbieta Piotrowska-Zychowicz
tytuł oryginału: The Guardian
wydawnictwo: Albatros
data wydania: maj 2010 (data przybliżona)
liczba stron: 464
kategoria: Literatura piękna
Z twórczością Nicholasa Sparksa zapoznałam się już jakiś czas temu. Obie przeczytane książki wywarły na mnie pozytywne wrażenie, dlatego postanowiłam zapoznać się z treścią kolejnej. Tym razem mój wybór padł na Anioła Stróża, który odczekał swoje na półce. Ciągle odkładałam ją na później, jednak musiałam się zmobilizować do przeczytania, gdyż nie mogę w nieskończoność trzymać pożyczonej książki. Zachęcona poprzednimi historiami i opiniami innych zaczęłam lekturę z entuzjazmem. Czy ten entuzjazm przetrwał do końca?
Julie zostaje wdową w wieku dwudziestu pięciu lat. Wraz z listem pożegnalnym od męża, w który Jim obiecuje jej, że będzie jej aniołem stróżem, otrzymuje nieoczekiwany prezent - niemieckiego doga. Mijają cztery samotne lata. Julie stopniowo dojrzewa do nowej miłości. O względy dziewczyny zabiega przystojny i pewny siebie Richard, w którym Julie dostrzega pokrewną duszę - pomimo, że ukochany pies go nie akceptuje. Wielką przyjaźnią darzy natomiast Mike`a - najlepszego przyjaciela zmarłego męża. Gdy w zachowaniu jednego z mężczyzn Julie odkrywa coś niepokojącego i daje mu kosza jej życie zamienia się w koszmar...
Autor postanowił stworzyć coś innego, nowego a do tego z psim bohaterem. Od zawsze uwielbiał historie z psami i to go po części zainspirowało. W tym pomyśle oprócz psa, chciał zawrzeć miłość i niebezpieczeństwo, czyli jednym słowem thriller z wątkiem miłosnym. Wyzwaniem dla autora było wypośrodkowanie między tymi dwoma elementami, nie chciał przyćmić jednego wątku drugim. Czy było to łatwe? Nie. Przekonał się o tym robiąc korektę z redaktorem. Opis zapowiada ciekawą fabułę, którą chcemy poznać już od razu. Nie wypuścić książki z rąk do samego końca. A jak jest w rzeczywistości? Początek zaczął się ciekawie, melancholijnie a do tego poczułam więź z bohaterką, młodziutką Julie (pewnie dlatego, że w tamtym momencie byłyśmy rówieśniczkami). Póżniej jednak wszystko przemieniło się w romansidło. Przez większą część książki czułam po prostu rozczarowanie, szukałam tych emocji, niebezpieczeństwa i koszmaru. W końcu to nam obiecuje wspomniany wcześniej opis. A co dostałam? Historie miłosną z kilku osobową narracją, która bywa irytująca. Bohaterowie też nie wyróżniają się niczym szczególnym, jedni naiwnością i światopoglądem, którego nie pochwalam a inni skłonnościami psychicznymi, ale to by było na tyle. Najbardziej irytował mnie Richard, który jest postacią złożoną i który sam w sobie jest zagadką – mimo wszystko mnie wkurzał. Dawno już nie zdarzyło mi się czytać jednej książki tak długo, nie mogłam się za nią zabrać. Stanęłam na którejś stronie i ani rusz. Nie czułam żadnego przyciągania i więzi z postaciami. Jak dla mnie najbardziej pozytywną postacią jest właśnie pies, czyli Śpiewak. Jest on ewidentnie nieziemski, nie zachowuje się jak typowy pies a przy okazji ma wszystkie cechy, które powinien mieć czworonożny przyjaciel człowieka. Autor faktycznie wypośrodkował akcję, do połowy romansidło, które stopniowo przechodzi w coraz ostrzejszy thriller. Właśnie ta druga część, a w zasadzie ostatnie 150 stron ratuje tę historię w moich oczach. To właśnie ona napędziła emocje, rozpędziła zagadkę i wyostrzyła zmysły. Pozwoliła wczuć się w klimat i pobudziła fantazję. Nie znaczy to, że we wcześniejszych fragmentach nic nie wskazywało na ten gatunek – pojawiały się czytelne sygnały, ale nie powalały na kolana. Akcja była przewidywalna. A może wszyscy psychopaci są przewidywalni?
Tak, więc moja odpowiedź na postawione pytanie (początkowe) brzmi: mój entuzjazm zgasł praktycznie na początku, ale rozbudził się pod koniec. Moim zdaniem historia jest trochę zbyt rozpisana. Najwyraźniej tak miało wyglądać to „wypośrodkowanie”, ale mnie nieco nudził wątek randek, pochodów, ignorowanych sygnałów, wyparcia itp. Nie jestem tak zachwycona jak myślałam, że będę. Być może dlatego, że nastawiłam się na trochę coś innego. A może mój gust się zmienia. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal będę sięgała po książki autora. Sam pomysł jest bardzo ciekawy, podoba mi się połączenie wątków i wprowadzenie psa, który jest wyjątkowy. Jednak ja postawiłabym na bardziej dynamiczną akcję i mniej obszerną narrację. Komu mogę polecić? Niewątpliwie fanom autora jak i zwolennikom thrillerów. Ktoś jeszcze nie czytał Sparksa w takiej odsłonie? Myślę, że warto. Może Was zachwycą oba wątki. Ta historia potwierdza zdanie, że pies to najlepszy przyjaciel człowieka.
Bardzo, bardzo dawno temu (bo w gimnazjum, a teraz już jeden kierunek studiów skończyłam) całkiem lubiłam tego Autora. Potem mi się już niestety trochę przejadł. Ale do dziś przyjemnie mi się kojarzy :). Tę książkę też czytałam i z tego, co pamiętam, to mi się podobała
OdpowiedzUsuńJa nie mówię, że mi się totalnie nie podobała, końcówka ma naprawdę dobry poziom;)
UsuńChyba czytałam... Ale głowy nie dam, bo może zadowoliłam się swego czasu tylko streszczeniem z tyłu okładki? Nie pamiętam. Ale kontynuację Anioła Stróża mam na półce :P i Śpiewaka kojarzę
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej z książek autora, rok 2015 to dobry czas by go poznać :)
OdpowiedzUsuńOpis naprawdę mnie zaintrygował, ale recenzja zniechęciła do tej książki. Kurczę z czegoś co mogło być fajne, zrobić zwykłe romansidło? Szkoda.
OdpowiedzUsuńPod koniec robi się ciekawie, tak jak pisałam ostatnie 150 stron jest warte uwagi;p
UsuńDo Sparksa, jestem na razie zniechęcona, więc nie wiem czy byłby to dobry pomysł, by znów sięgnąć po jakąś jego twórczość.
OdpowiedzUsuńKsiążki tego autora ciągle przede mną, jakoś nie mogę się do nich przemóc, może w nowym roku :)
OdpowiedzUsuńCzytałam parę lat temu, ale bardzo miło wspominam, choć przyznam, e początek też miałam z nią trudny :D
OdpowiedzUsuńŚwietny blog ! Obserwuję !
OdpowiedzUsuńJeszcze nie sięgnęłam po tego autora, ale muszę się przełamać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Lubię książki Sparksa, choć wszystkie są trochę do siebie podobne.
OdpowiedzUsuńRomansidło raczej nie dla mnie Szkoda, że tak wyszło. A poza tym wolę od psów koty.
OdpowiedzUsuńMam wielką chęć na tę książkę:)
OdpowiedzUsuńHej Magda, uwielbiam Nicholasa Sparksa, prawie kazda przeczytana jego ksiazka wzrusza mnie do lez i daje duzo do myslenia. Aniol stroz nie spelnil tych odczuc, rozczarowana nawet jej nie skonczylam. Ale moze za jakis czas dam jej jeszcze raz szanse.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam, ciekawie czyta sie Twoje recenzje ;)