Nora Roberts - Zorza polarna

tłumaczenie: Bożena Krzyżanowska
tytuł oryginału: Northern lights
wydawnictwo: Świat Książki
data wydania: 2005 (data przybliżona)
liczba stron: 572
kategoria: Literatura piękna

Mam do tej książki sentyment – kojarzy mi się z dawnymi czasami. Miałam okazję zacząć wcześniej juz czytać Zorzę polarną Nory Roberts, ale niestety jej nie skończyłam – sama nie wiem dlaczego. Stąd mój pomysł, żeby sięgnąć po nią po raz kolejny ( co akurat bardzo rzadko mi się zdarza- zazwyczaj książki czytam tylko raz- chociaż są pewne perełki, dla których robię wyjątki). I właśnie udało mi się dotrzeć do końca! Siedziałam nad nią aż do 4 nad ranem! Czy było warto?
Nate Burke, policjant, który nie może się otrząsnąć po śmierci swojego partnera, przyjmuje posadę komendanta policji w małym miasteczku Lunacy na Alasce. Wydaje mu się, że czeka tu na niego tylko monotonia i rutyna, tymczasem niewyjaśniona zbrodnia sprzed 16 lat zatrzymuje go na dłużej. Aby przeprowadzić śledztwo, musi pokonać wrogość i niechęć mieszkańców Lunacy, którzy nie wierzą, że wśród nich może ukrywać się morderca. W dochodzeniu pomaga mu jedynie Meg Galloway, intrygująca, niezależna kobieta, która zna niełatwe życie na Alasce. Odkrywając tajemnicę tragedii sprzed lat, Nate i Meg zbliżają się do siebie, a temperatura ich uczuć niepokojąco wzrasta.
Gdy zaczęłam czytać, mój mózg zaczął sobie przypominać to co, zachowało się w szufladkach. Odświeżałam swoją pamięć, krok po kroku. Było to trochę „nudne”, że tak powiem – albo raczej zupełnie inne w porównaniu z nowymi książkami. Odkrywałam znajomy grunt, i odtwarzałam fakty. Szybko dotarłam do momentu, w którym jeszcze nie byłam. Historia od nowa zaczęła wciągać. Zaczynało robić się ciekawie. W pewnym momencie poczułam „złość” na autorkę, że „podała na tacy” czytelnikowi mordercę. Byłam zupełnie pewna, kto nim jest ( nie przytoczę imienia, ponieważ mogę komuś zepsuć zabawę- możecie mieć podobne lub inne przypuszczenia). Stwierdziłam, że już mniej więcej wszystko wiem i mam zarys całej sytuacji. No i pomyliłam się. I to jak! Im więcej śladów, im więcej zbrodni, tym więcej niewiadomych. Miałam wątpliwości co do mojego pierwszego podejrzanego, mimo tego, że autorka tak nakierowała mnie – lub sama siebie nakierowałam. Moja głowa zaczęła pracować na pełnych obrotach. Kto? Podejrzanych było wielu. Każdy pasował do obrazu mordercy, każdy mógł mieć motyw. Moimi podejrzanymi byli: Otto,
Jacob, Ed Woolcott, Bing i John. Główkowałam i główkowałam, składałam kawałek po kawałku, jednak jak się okazało nie trafiłam od razu. Autorka doskonale stworzyła klimat, napięcie i tajemniczość. Postać mordercy, który posuwa się naprzód, popełnia jednak błędy. Czytając ciągle się zastanawiałam do kogo pasują szczegóły, chciałam wiedzieć od razu. Lubię czytać tego typu historię, lubię być zaskakiwana no i lubię pogłówkować czytając. Jest to historia zbrodni i wielkiej miłości. A do tego ciekawi bohaterowie. Szczególnie charakterystyczny jest Nate Burke, który z postaci ogarniętej smutkiem i depresją, przechodzi przemianę i staje się prawdziwym gliniarzem, pełnym zapału, siły i odwagi. Oczywiście zakochał się, w intrygującej kobiecie – w Meg. Jest to kobieta, żyjąca na własny rachunek i według własnych zasad. Mieszkająca w domku kawałek od miasta, odważna i pewna siebie. A do tego jest bezpośrednia! Nie znajdziecie tu idealnych postaci, każda ma inny charakter, inne wady. Są realistyczni. Jeśli zaś chodzi o opisane miasteczko Lunacy i Alaskę – czuje się ewidentnie ten klimat, widzi się oczami wyobraźni te widoki, czuje się zimno i zachwyt. Myślę, że książka jest warta przeczytania, to nie jest zwyczajne romansidło. To dobra powieść, połączona z przeszłością, morderstwami i miłością. Nora Roberts jest mistrzynią takich właśnie połączeń. Ta książka z pewnością spodoba się miłośnikom takich klimatów, morderstw i zagadek. A jeśli do tego ktoś lubi dawkę namiętności i ciekawe miejsca to już całkowicie polecam. Fani twórczości tej autorki zapewne się ze mną zgodzą. Nie żałuję, że sięgnęłam po nią po raz kolejny. Mogłam to zrobić kilka lat temu, ale zrobiłam teraz. I jestem zadowolona. Moje „podniebienie” czytelnika” – „ mola książkowego” – zostało ,mile połechtane i usatysfakcjonowane.

Komentarze

  1. O tej mistrzyni książek jeszcze nie słyszałam!
    A koniecznie muszę coś o niej wiedzieć! :)
    Przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam okazje czytać kilka książek tej autorki i póki co się nie zawiodłam. "Zorza polarna" jest naprawdę dobra i od razu polecam"Trzy siostry";) Ja mam w planach już kolejne książki tej autorki ;) Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Kocham, kocham, kocham ♥ Zarówno autorkę jak i "Zorzę polarną" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może zaproponujesz mi coś ciekawego tej autorki? Mam w planach, kolejne książki, ale może podsuniesz mi pomysł od czego powinnam zacząć?;)

      Usuń
  3. Nie mogę się przekonać do prozy Nory Roberts. Może dam jej jeszcze jedną szansę, gdyż recenzja pozytywna. Pozdrawiam ciepło;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy lubi co innego ;) Ale faktycznie ta książka jest dobra. Pozdrawiam ;)

      Usuń
  4. Chętnie zagłębię się w tę lekturę :) Bardzo mnie przekonałaś! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie miłego czytania, mam nadzieje, że Ci się spodoba ;)

      Usuń
  5. Przeczytałam. Niezła, wciąga i pozwala na niezły relaks.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeżeli zostawisz po sobie jakiś ślad :-) Daje to wiele radości, gdy po przeczytaniu książki i wstawieniu swojej opinii na jej temat ujrzę pod nią jakiś komentarz :-)

Popularne posty