Zazdrośnice - Éric-Emmanuel Schmitt


wydawnictwo: Znak Literanova
tłumaczenie: Łukasz Müller
tytuł oryginału: Le Poison d'amour
data wydania: 15 lutego 2016
liczba stron: 144

„Cztery najlepsze przyjaciółki na całe życie… Wszystkie takie same…”

Julia, Colombe, Anouchka, Raphaelle to imiona, za którymi kryją się młode dziewczęta. Cztery młodziutkie bohaterki, które spotkamy w książce Erica – Emanuela Schmitta „Zazdrośnice”. Przyjaciółki, które wkraczają na drogę zwaną – dojrzewanie. Przyjaźń. Jaka ona jest? Czym jest? Jak trwała? Bardziej wartościowa niż miłość? Każdy z nas miał w przeszłości paczkę przyjaciół, z którymi czuł się dobrze. Byliśmy pewni, że te nastoletnie przyjaźnie przetrwają wieki, bo przecież tak być musi. Tak jest pięknie, dobrze i wspaniale. Jednak czas rozkruszył nasze więzi jak cegły w starych opuszczonych murach- one też miały trwać wieki, a z wielu pozostały strzępki i szkielety historii. Teraz zapewne również mamy przyjaciół, znów jesteśmy pewni, że ta więź przetrwa, jednak czy aby na pewno? Kim jest przyjaciel? Jedna z bohaterek odpowiedziała na to pytanie w ciekawy sposób. „Moja najlepsza przyjaciółka to ja, tylko w lepszym wydaniu.” Prawda, że idealna definicja? Jednak czy ma ona odzwierciedlenie w codziennym życiu? Co jeśli taka przyjaźń zostaje wystawiona na próbę? Wtedy może być różnie i to niezależnie od tego czy mamy szesnaście, dwadzieścia, czterdzieści czy osiemdziesiąt lat.
Anouchka, Julia, Raphaëlle, Colombe – cztery przyjaciółki od serca, na zawsze. Od dziecka zwierzały się sobie ze wszystkiego, dzieliły każdą radością i smutkiem. Wierzą, że miłość przemija, lecz przyjaźń jest wieczna. Jednak gdy Raphaëlle zaczyna korespondować z chłopakiem, z którym spotykała się Julia, więzi łączące cztery przyjaciółki zostają wystawione na ciężką próbę…
„W każdej osobie czai się obcy, gotowy w każdej chwili wyskoczyć. […] Uważamy, że się znamy, podczas gdy rozpoznajemy tylko sylwetkę z oddali. Podejście bliżej okazuje się niebezpieczne. Nasz wygląd i nasze wcześniejsze zachowanie stanowią parawan, za którym kryje się nieznajomy.”

Na ile znamy samych siebie? Tak naprawdę chyba nikt nie zna się tak w stu procentach, sami siebie potrafimy zaskakiwać. Więc nie ma co się dziwić, że robią to inni. Przyjaciel, rodzice, mąż, kochanek, szef, dziecko. W każdym czai się obcy, którego teoretycznie znamy, kochamy, lubimy, szanujemy podziwiamy, tolerujemy. Co jeśli z takiej osoby wychodzi, ktoś zupełnie inny? Co się stanie z naszymi uczuciami? Jakie będą nasze wzajemne relacje? Czy będziemy potrafili wybaczyć i jak wiele? Takich pytań można by zadać wiele, szczególnie po tej książce.

„Jednak uczucia okazują się tak ambiwalentne, jak tkaniny o kilku kolorowych włóknach…” 

Autor zabiera swoich czytelników do czasów młodości. Wnikamy do świata nastolatek, przyjaciółek, które wkraczają w etap dojrzewania. Odkrywają siebie na nowo, obserwują swoje ciała i emocje, które wybuchają jak wulkan. Wszystko jest jakby żywsze. Trochę obce, dziwne, jednak mimo tych zmian mają siebie. Swoją przyjaźń, którą uważają za trwalszą niż miłość. Jednak wystarczy iskra, która wywoła lawinę zdarzeń. Nagle się porównują, oceniają i oszukują. Pewnego dnia w przyjaźń wkrada się zwyczajna zazdrość, która komplikuje wszystko. Rani, niszczy, a z człowieka wychodzi „potwór”. Tak też było w tym wypadku. Ile zostanie z przyjaźni? Czy naprawdę jest tak trwała?

„Czy do tego stopnia jesteśmy wrogami, że nawet nie możemy grać wrogów?”

Eric – Emanuel Schmitt po raz kolejny mnie nie zawiódł. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam tak niskie oceny na jednym z dobrze nam znanych portali. Moim zdaniem jest to jedna z lepszych książek autora. Stworzył on historię prostą, może zahaczającą o banał, jednak ma ona drugie dno. Pokazuje ona prawdziwą naturę człowieka na każdym etapie rozwoju. Nastolatka, osobę dorosłą w kwiecie wieku i schorowanych staruszków, którzy mimo choroby i starości trwają przy sobie do samego końca. Odnajdziemy tutaj trwały element, jakim jest prawdziwa miłość po grób. Postrzeganie takiego stanu rzeczy przez młodych, dla których starość jest niczym, a osoby w podeszłym wieku są potworami. Autor w swojej książce stworzył portrety miłości i przyjaźni. Naszkicował wroga, którego znamy pod nazwą „zazdrość”. A także ukazał kruchość młodości i wyżej wymienionych więzi. Powiedziałabym, że ze zwykłej więzi nastolatek wyciągnął wszystko to, co się da. Całość jest czytelna, łatwa w odbiorze i przedstawiona w formie pamiętnika, wiadomości tekstowych, a nawet fragmentów artykułów. Czytając wnikamy do wnętrza każdej z dziewczyn, poznajemy ich myśli, sekrety, emocje. Zakończenie nie jest szokujące, jednak całość ma w sobie to coś. Całość dopełniają cytaty Szekspira, a także nutka filozofii – jak zawsze. Ja nie mam do czego się doczepić. Po raz kolejny mam w swoich rękach dowód na to, że prostota tkwi w szczegółach. Zwykłe historie mają w sobie coś szczególnego, wystarczy tylko się w nie zagłębić. Urzekła mnie również okładka, która obrazuje kruchość, zagubienie, więź i wspomnianą prostotę. Na koniec czas odpowiedzieć sobie na pytanie… Czy przyjaźń jest bardziej wartościowa od miłości? Jedną i drugą można zniszczyć, łatwo stracić i zaniedbać. Jedną i drugą potrafi zatruć ten sam wróg. Jedna i druga może być piękna. A także jedna i druga czasem potrzebuje wybaczenia. Tylko czy wszystko można wybaczyć?

Na pytanie: Warto przeczytać? Odpowiem szczerze: Tak!

„Przyjaźń jest farsą, a miłość trucizną.”

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Znak Literanova

Komentarze

  1. Widziałam książkę w zapowiedziach i miałam zamiar przeczytać. Twoja recenzja mnie w tym utwierdziła:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, proza Schmitta zawsze wywołuje takie emocje, muszę się za nią zabrać :)

    Uściski,
    Tirindeth's

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się, że historia ta ma drugie dno. Zaciekawiłaś mnie tą recenzją.

    OdpowiedzUsuń
  4. Autor, który zawsze mnie porusza i zmusza do zastanawiania się i przegryzania się z jego słowami. Mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj tak, lubię autora i jego książkowe dzieci. Rozejrzę się. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam już za sobą Zazdrośnice, cieszę się, że Tobie też się spodobały ;) Świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  7. Skoro taka warta uwagi, to pomyślę nad jej przeczytaniem.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze nic tego autora nie czytałam, ale na wymiance u Fenko dostałam jego "Intrygantki", więc w końcu spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszę się, że Tobie również się spodobała, bo ja także byłam zszokowana tą niską oceną ;)
    Ale cóż, wydaje mi się, że nietórzy Schmitta aż nazbyt porównują do Coelho, za którym ciągnie się już niechlubna opinia

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja już miałam okazję ją przeczytać i powiem, że jestem nią zachwycona. czyta się świetnie, nie można się oderwać. Bardzo mi się podoba to zróżnicowanie postaci i to, że możemy je tak dobrze poznać przez to, jak one myślą o sobie. Umiejętność opisywania emocji i ciekawe historie to są główne powody dla których lubię książki Schmitta.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeżeli zostawisz po sobie jakiś ślad :-) Daje to wiele radości, gdy po przeczytaniu książki i wstawieniu swojej opinii na jej temat ujrzę pod nią jakiś komentarz :-)

Popularne posty