Z sentymentu do starych książek ...
Dzisiaj będzie totalnie z innej beczki. Tak w przerwie między recenzjami postanowiłam napisać coś od siebie, a pomysł zrodził się już jakiś czas temu. Tematem będą oczywiście książki, a szczególnie te z półek mojej mamy ;)
Odkąd tylko pamiętam fascynowała mnie biblioteczka mojej mamy. Mimo tego, że był to okres, gdy taki berbeć jak ja wolał zabawy i swoją wyobraźnię wykorzystywać sam niż poprzez książki, to jednak gdzieś tam w pobliżu tego zbioru się kręciłam. Podobał mi się ten kącik z wszelkiego rodzaju tomami, które są ładnie ułożone, a jeszcze lepiej jak były całe serie, albo książki na moje oko stare. Oczywiście wpadały w moje ręce różności, nawet książki kucharskie, które były ślicznie zilustrowane i pobudzały apetyt. Któregoś dnia zaczęłam czytać, oczywiście szło mi to opornie. Z czasem już coraz lepiej, aż w końcu złapałam bakcyla. Jestem całkowicie pewna, że moją pasją zaraziła mnie moja kochana mama (o czym nie raz wspominałam przy udzielaniu odpowiedzi na tagowe pytania). Mama nie tylko czytała w wolnych chwilach i tym samym pokazywała mi jak wielką jej to daje przyjemność, ale również obdarowywała mnie książkami. Tak też wrosła we mnie miłość do książek, a wyobraźnię wykorzystuje teraz dzięki historiom w nich opisanych. Fascynacja maminą biblioteczką została mi do teraz. Jak wiecie książki, które nie są już nowe, a nawet nadszarpnięte przez czas mają swój urok. Niektóre wręcz rozpadają się w rękach, pachną nieziemsko i udowadniają, że są warte przeczytania, gdyż mają swoją widoczną historię. Zawsze fascynowały mnie te stare, delikatnie pożółkłe i nawet porozklejane. Korzystając więc z okazji, że w lipcu ubiegłego roku spędzałam kilka dni u mamy, poszperałyśmy w jej zbiorach. Przejrzałyśmy, podyskutowałyśmy i ułożyłyśmy starannie na półkach. Niektóre egzemplarze przejrzałam w poszukiwaniu daty wydania, gdyż wydawały się być starsze ode mnie. Na co trafiłam? Na perełki z lat: 1956, 1959, 1962, 1976, 1966, 1990 i oczywiście wiele młodszych. Nie będę ich tutaj szczegółowo wypisywać, znajdziecie je na zdjęciach.
Widać, że niektóre pozycje mają swoje lata. Nadszarpnięte przez czas i być może czytelników, którzy te książki kiedyś czytali. Nie wiem, kto czytał te książki za czasów młodości mojej mamy, a raczej ile osób – jednego jestem pewna nie zostały celowo zniszczone ani uszkodzone przez moją mamę. Zresztą przy tak starych książkach nie trzeba wcale się wysilać, aby kartki się porozklejały, o czym się przekonałam podczas czytania „Przeminęło z wiatrem”. Wystarczyło książkę delikatnie trzymać, a klej i tak się kruszył. Dla mnie jednak te książki są cenne i mają swój urok, a do tego nieziemski zapach. Oczywiście nie sfotografowałam wszystkich mamy książek, bo jest ich znacznie więcej, wybrałam sobie te starsze egzemplarze, do których mam sentyment i już wiem, że straciłam wiele nie czytając ich kiedyś. Te nowsze książki wyglądają oczywiście jak nówki z księgarni, tworzą serie i zachwycają okładkami, ale nie kuszą mnie tak bardzo jak te „zużyte”.
Moja skromna biblioteczka :) |
Mama prócz czytania wpoiła mi, aby książki szanować, odkładać na półkę itp. Teraz mam swoją skromną biblioteczkę, którą Wam prezentuję. Znajdują się na niej przede wszystkim „nowe” egzemplarze z wyjątkiem trzy tomowego „Przeminęło z wiatrem” wydanego w roku 1990 (pożyczone od mamy). Nie są to wszystkie książki, które posiadam. Niektóre są w innym miejscu, a niektóre pozycje znajdują się na czytniku. Jednak półeczki zrobione są przez męża, a malowane przez nas wspólnie. Tym bardziej podoba mi się to, co widzę. Książek oczywiście przybywa i zapewne przybywać będzie, więc i półek trzeba będzie naprodukować więcej. Mam nadzieję, że za ileś lat, gdy będę już stara, albo gdy mnie już na tej ziemi nie będzie to mój zbiór będzie o wiele większy. Liczę również na to, że niektóre egzemplarze będą nosiły na sobie ślad czasu. Będą udowadniały, że służą do czytania i korzystania, a co ważne były ciekawe skoro tyle razy ktoś po nie sięgał.
A skoro już mowa o książkach…Jakiś czas temu chciałam napisać post o grubości książek i okładki, w jakie warto je „pakować”. Już tłumaczę o co mi chodzi. Pewnego dnia spotkałam się z opinią, że cienkie książki nie powinny być w twardych oprawach, bo to bezsens czy coś. Kompletnie się z tą opinią nie zgadzam. I pytam… Dlaczego? Moim zdaniem dostają wtedy charakteru, są bardziej widoczne i przy okazji mniej narażone na uszkodzenia. A co ważne książka to książka! A okładka to okładka. To tak jakby segregować… opasłe tomiska są rewelacyjne, a te cieniutkie do kitu. Nie ma na to reguły i tak samo jest z okładkami. Czasami cienkiej pasuje twarda oprawa, a grubej zwyczajna miękka, która też ma swój urok i niekiedy lepiej nawet wygląda.
A jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
Urok starych książek, ich zapach, wygląd, ale także, a może przede wszystkim, ślady czytania przez innych są nie do podrobienia. Sama nie mogę pochwalić się takimi perełkami, bo rodzice zostawili wszystkie swoje książki w domach rodzinnych (dalej nad tym ubolewam), dlatego też jestem stałą bywalczynią bibliotek. :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o oprawę książek to tak naprawdę wszystko zależy od rodzaju książki. Klasykę lubię mieć w twardej oprawie (np. seria Angielski ogród), ale np. taki Steinbeck świetnie prezentuje się w cienkiej i nie zamieniłabym go na inną. Nie ma reguły. ;)
Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam w bibliotece;p A co do okładek, to faktycznie nie ma reguły, ale stwierdzenie, że cieńkie książki nie powinny być wydawane w twardej oprawie mnie bulwersuje;p
UsuńO matko, skromna biblioteczka? :D Cóż, muszę się przyznać, że ja mam po taty młodości dwa kartony książek - coś w tym jest ;d
OdpowiedzUsuńMi się wydaje skromna;p Ciągle mam wrażenie, że jest ich mało;p
UsuńOjej! Masz przepiękną biblioteczkę! No zazdroszczę!:)
OdpowiedzUsuńMnie również mama zaraziła miłością do książek, obie lubimy czytać i to wspaniałe uczucie, gdy razem możemy pogrzebać w domowych zbiorach i wyszukać coś ciekawego. Twoja biblioteczka prezentuje się bardzie ciekawie, też mam marzenie, żeby na starość otaczało mnie mnóstwo książek. I oczywiście tę pasję chciałabym przekazać bliskim :)
OdpowiedzUsuńNasze mamy są cudowne i kochane! Mam nadzieję, że i mi się uda zaszczepić miłośc do książek swoim dzieciom ;)
UsuńMam trochę starych egzemplarzy książek, które trzymam z sentymentu np. takie samo wydanie ,,Quo vadis", które prezentujesz na zdjęciu.
OdpowiedzUsuńJa się ostatnio robię mega sentymentalna... to chyba starość już;p
UsuńBibliotekę to Ty masz wypasioną po brzegi :)
OdpowiedzUsuńMąż już kombinuje nad kolejnymi półkami ;p A ja chce ją wypełnić jeszcze bardziej!!!:)
UsuńJa nie mam starych książek u siebie, ale miło na takowe popatrzeć. Może jakbym czytała klasykę, to zapewne polowałabym na starsze wydania ;) A cienkie książki, warto dawać w twardej oprawie, też wyglądają o niebo lepiej, ale jak wiadomo, kupić książkę cegłę za 40 zł, a kupić cieniutką za 30, to wiadomo jaki będzie wybór ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ceny potrafią zwalić z nóg. Przyczyniają się także do rozwiązywania takich dylematów o jakim wspomniałaś ;)
UsuńJa nie mam żadnych starych książek, bo ja za nimi... no, nie przepadam. Uwielbiam te nowsze wydania, kolorowe, niezniszczone (ja jestem z tych, którzy podczas czytania z książką obchodzą się, jak z jajkiem :D) i pachnące. Uwielbiam wąchać książki! A co do okładek... nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale wydaje mi się, że na to nie ma reguły. Nie przepadam zbytnio za wydaniami książek "zwykłych", czyli bez żądnych skrzydełek i z cienką okładką. Niszczą się niestety bardzo, nawet jeśli traktuję je wyjątkowo :)
OdpowiedzUsuńGratuluję biblioteczki :)
Też uwielbiam wąchać książki... te nowe pachna świeżością a te stare hmm sentymentem, przeszłością, nostalgią - czasem. Nowe wydania też uwielbiam, a szczególnie całe serię prezentują się uroczo na półce. Też uważam, żeby książek nie zabrudzić ani nie uszkodzić, jednak tak jak mówisz czasami można chuchać i dmuchać i tak coś się zagniecie, albo coś. ;/
UsuńJa uwielbiam stare książki. Uwielbiam się nimi otaczać :) Masz piękną biblioteczkę, oby się cały czas rozrastała.
OdpowiedzUsuńDziękuje, mam nadzieję, że tak będzie. ;)
UsuńRacja, takie stare książki, na których bardzo dobrze widać ślady używania, mają swój niepowtarzalny urok. Masz cudowną biblioteczkę! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje. Przyznam się, że mi jest ciągle mało. A co do starych książek, mam w planach odwiedzić kiedyś jakiś antykwariat;p
UsuńMam trochę "staroci" u siebie, część nawet nie przeczytanych, albo tylko zaczętych. Fajnie jest wygrzebać takie pozycje :D Mają swój niepowtarzalny urok.
OdpowiedzUsuńdrewniany-most.blogspot.com
Zgadzam się w stu procentach! ;) Ja kiedyś zaczęłam jakieś klasyki z maminej półki, ale mnie nudziły, teraz za to dojrzałam do tych perełek i z pewnością po nie sięgnę ;)
UsuńTeż uważam, że książki powinny nosić "ślad czasu" i powinno być widać, że były czytane. Bardzo bogata biblioteczka. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo i miło, że mamy podobne zdanie na ten temat ;)
UsuńKsiązka zyje tylko czytana, im wiecej śladow zycia tym lepiej;) Szacunek dla twojej mamy za oadje ktora Ci przekazała no i na pewno jest dumna z tego, ze to doceniasz;)
OdpowiedzUsuńDziękuje za miłe słowa. ;)
UsuńBiblioteczka imponująca! I mam to wydanie "Quo vadis", prezent od chrzestnej, jejku, jak to dawno było:/ Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuje ;) Przyznajmniej jest co wspominać;p Pozdrawiam ;)
UsuńTeż uważam, że czasami cienkiej pasuje twarda oprawa, a grubej zwyczajna miękka. Tu naprawdę nie ma reguł.
OdpowiedzUsuńMasz przepiękną biblioteczkę.
Dziękuje i miło mi, że mamy podobne zdanie ;)
UsuńSkromna? Moim zdaniem Twoja biblioteczka jest CUDNA! *____* Ja też lubię stare książki, ale ze względu na przeprowadzkę, wiele z mojego zbioru musiałam oddać, bo bym ich wszystkich ze sobą nie wzięła.
OdpowiedzUsuńDziękuje:* Cudna jest, ale mam nadzieję, że jeszcze się powiększy ;) Mężulek już nad tym porpacuje ;p Zawsze w nowym miejscu można się dorobić nowych ;)
UsuńWOW i to jest skromna biblioteczka? Tylko pozazdrościć :D
OdpowiedzUsuńZapewne są czytelnicy z bogatszą kolekcją;p
UsuńUwielbiam stare książki! I ten zapach...
OdpowiedzUsuńOj tak!!!! :)
UsuńPowinniśmy czytać bardzo dużo książek, również tych starych jeste tam wiele ciekawych rzeczy tak jak w książki po angielsku Preply http://www.subiektywnieoksiazkach.pl/2015/09/nauka-jezykow-obcych-czytanie.html
OdpowiedzUsuń