Robert Galbraith - Jedwabnik
autor: Robert Galbraith
cykl: Cormoran Strike (tom 2)
tłumaczenie: Anna Gralak
tytuł oryginału: The Silkworm
wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
data wydania: 15 września 2014
liczba stron: 480
kategoria: thriller/sensacja/kryminał
Wreszcie po tygodniu czytania dobrnęłam do końca. Dopadło mnie chyba jakieś przesilenie jesienne w połączeniu z czytelniczym. Ale może to i dobrze, bo mogłam delektować się książką zdecydowanie dłużej. Jedwabnik - bo o nim mowa – to książka na którą czekałam, jak tylko ujrzałam zapowiedź. Wołanie kukułki – czyli pierwsza część przygód Cormorana Strike’a – zrobiło na mnie pozytywne wrażenie i wyostrzyło mój apetyt na dalszy ciąg i kryminały. Jeśli, ktoś nie czytał to zachęcam. Wracając jednak do Jedwabnika…
Pisarz Owen Quine zaginął. Jego żona zleca sprawę prywatnemu detektywowi Cormoranowi Strike’owi. Kobieta sądzi, że mąż potrzebował kilku dni dla siebie, jak to zdarzało się już wcześniej. Strike ma go odnaleźć i sprowadzić do domu. W trakcie śledztwa okazuje się, że powód zniknięcia Quine’a może być znacznie poważniejszy niż podejrzewa żona. Pisarz właśnie ukończył rękopis będący jadowitym portretem niemal wszystkich jego znajomych. Gdyby książka została opublikowana, zrujnowałaby niejedno życie, więc wielu osobom mogło zależeć na uciszeniu autora. A kiedy ten zostaje odnaleziony – brutalnie zamordowany w dziwacznych okolicznościach – rozpoczyna się wyścig z czasem, by zrozumieć motyw bezwzględnego zabójcy, zabójcy, jakiego Strike do tej pory nie spotkał…
Zawsze porównuje się tom pierwszy z drugim, tak też i tym razem podświadomie próbowałam określić, która książka była lepsza. Mam wrażenie, że tamta zbrodnia była „czystsza”, żeby nie powiedzieć delikatniejsza. I jeśli spojrzycie na oba te przypadki to faktycznie przelew krwi i drastyczność w drugim tomie jest większa. Niewątpliwie jest to morderstwo doskonale zaplanowane, okrutne i budzące mdłości. Cała fabuła jest doskonale stworzona, zwalnia by następnie przyśpieszyć. Pod koniec autor nie zdradza wszystkiego – detektyw tylko wspomina o swoich podejrzeniach i wtajemnicza swoją asystentkę w sprawę, ale nie nas – czytelnik nabiera jeszcze większego apetytu. Główkujemy i wkurzamy się, że na finiszu nie poznajemy szczegółów. Muszę przyznać, że to jest idealny zabieg, który ma na celu pobudzić nas do aktywności dedukcyjnej i przygotowuje do zaskakującego zakończenia. To jest bardzo duży plus tej powieści. Nie ma przewidywalności. Grono podejrzanych jest dość duże, więc mamy w czym wybierać. Śledztwo zaczęło się dość spokojnie i przyznaję, że nie poczułam dreszczyku emocji, jednak wszystko się zmieniło i byłam zaintrygowana. Jeśli chodzi o stałych bohaterów, to zbyt dużego zaskoczenia nie ma. Postacie są bardzo intrygujące, nie są puste i nijakie. Z opisów możemy sobie je łatwo wyobrazić. Tak po prawdzie, trudno do którejś zapałać sympatią (z wyjątkiem Cormorana i Robin). Nie zabraknie też charakterystycznego mocnego słownictwa, które nadaje naturalności całej historii. Wyobraża sobie ktoś cukierkowaty świat zbrodni? Ja nie. Jeśli zaś chodzi o stosunki naszego słynnego detektywa i jego asystentki to nasunęło mi się skojarzenie z innym słynnym detektywem i jego asystentem. Mam na myśli Sherlocka Holmesa i Watsona jedno drugie uzupełnia. Rodzi się coś więcej, stosunki się zmieniają, widać uczucia – nie mam tu na myśli romansu! Chociaż ta para by do siebie pasowała. Podsumowując Jedwabnik to kryminał na wysokim poziomie, z okrutną zbrodnią w tle. Nie udało mi się odgadnąć kto jest mordercą. Jednak jak tak teraz łącze ze sobą fakty, to widzę, że byłam ślepa. Cieszę się, że dopadło mnie to owe „przesilenie”, gdyż mogłam delektować się dobrą książką. Wszystko oparte jest na delikatnych tematach – sfery seksualne, samobójstwa, odrzucenie, HIV a do tego niesamowita intryga. Szata graficzna podoba mi się, gdyż ma w sobie coś z tajemnicy i jest utrzymana w ciepłej barwie – w przeciwieństwie do poprzedniej, która była w chłonnej tonacji, lecz równie tajemniczej a nawet bardziej zadziornej. Ma, ktoś ochotę na burzę mózgów ówczesnego Holmesa? W takim razie gorąco polecam.
„[…] kim może być ten morderca, ten czarci pies, ten diabeł?„
No właśnie kim? Zdradzaną żoną? Kochanką? Byłym przyjacielem? Staruszką – agentką? Hermafrodytą? Wydawcą a może pijakiem z rogami?
Wyliczanka trwa, pozory mylą a zbrodnia wydaje się doskonała.
Ocena 9/10
Książka bierze udział w wyzwaniu: Czytam opasłe tomiska
Kupienie tej książki to dla mnie priorytet październikowy. Nie wyobrażam sobie jej nie mieć, zważywszy, że totalnie odpadłam podczas czytania "Wołania kukułki" :)) Jest to dla mnie rewelacyjna powieść. Rowling jak zawsze na wysokim poziomie :)) Świetnie, że "Jedwabnik" jest jeszcze bardziej dopieszczony! :))
OdpowiedzUsuńMasz rację, jeszcze nigdy nie miałam w rękach fatalnej książki Rowling. I to się chwali. Lubię czytać jej książki, mają w sobie to coś, co wciąga i zachęca do następnej lektury a bohaterowie są namacalni. W takim razie mam nadzieje, że ta spodoba Ci się co najmniej tak jak "Wołanie kukułki" . Pozdrawiam!
UsuńMyślę, że na pewno tak będzie :)) Pozdrawiam również!
UsuńMi tez podobało się "Wołanie kukułki" i jestem bardzo ciekawa kontynuacji. Dlatego cieszę się, że oceniłaś tak pozytywnie "Jedwabnika" i mam jeszcze większą ochotę, żeby go przeczytać :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Z czystym sumieniem, mogę Ci ją polecić. Warto ją przeczytać, napisana jest na wysokim poziomie a zbrodnia jest jeszcze doskonalsza i bardziej krwista;p Miłej lektury ;)
Usuńczekam z niecierpliwością na tom trzeci, bo drugitez już za mną. Zgadzam się z tym że tamta zbrodnia była czystsza. I chociaż od lat powtarzam że nie przepadam za kryminałami w których leje się morze krwi i walają flaki to Jedwabnik skradł moje serce.
OdpowiedzUsuńA co do przesilenia- to samo mam w przypadku książki Bondy. Po wielu dniach w końcu skończyłam ją czytać.
To widzę, że nie jestem sama (z tym przesileniem;p). Jak tylko pojawi się tom 3 natychmiast go kupuję! Jestem totalnie zafascynowana tą serią i oczywiście oryginalnym detektywem! ;)
UsuńNie wiedziałam, że ta pozycja, mówi o tak trudnych tematach, a skoro jest to okrutna zbrodnia, to tym bardziej jestem do niej przekonana :)
OdpowiedzUsuńW takim razie mam nadzieje, że Ci się spodoba! ;)
UsuńNie czytałam recenzji dokładnie, ponieważ przede mną pierwsza część. Mam nadzieję, że moje odczucia będą podobne.
OdpowiedzUsuńTeż mam nadzieje, że Ci się spodoba - pierwszy i drugi tom ;)
UsuńBardzo, bardzo, bardzo lubię :D
OdpowiedzUsuńJa też! ;)
UsuńA to coś nowego! Nie słyszałam, ale wydaje mi się bardzo dobre :)
OdpowiedzUsuńI jest dobre ;)
UsuńNie jestem przekonana do tej pozycji... Nie jest to mój ulubiony gatunek literacki, więc chyba sobie daruję ten tytuł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Shelf of Books :)
Nie każdy lubi kryminały, ja sama do niedawna omijałam ten gatunek szerokim łukiem;p
UsuńBardzo się cieszę, że Jedwabnik tak Cię urzekł. Wkrótce kupię i znów wpadnę w świat Cormorana, który jakimś cudem mnie przekonuje (mimo, że to kryminał).
OdpowiedzUsuń;) Ja ostatnio polubiłam kryminały;p
UsuńPo "Wołaniu kukułki" obiecałam sobie, że na pewno przeczytam drugą część. I zrobię to niebawem.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Ci się spodoba, mnie wciągnęła.
UsuńKsiążki nie czytałam i nie wiem czy to nadrobie. Nie rozumiem dlaczego ciagle podpisujac to fikcyjnym imieniem i nazwiskiem skoro wszyscy już wiedzą kto jest autorem...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
pokolenie-zaczytanych.blogspot.com
Nie wiem, możę stwierdziła, że nie warto już zmieniać tożsamości autora skoro i tak książka ma swoją popularność. Zresztą skoro każdy wie, kto jest prawdziwym autorem to po co?!
UsuńMuszę w końcu dorwać pierwszą część, od tak dawna się za nią zabieram...
OdpowiedzUsuńTo miłego czytania;p Ja już najchętniej pochłonęłabym następną ;p
UsuńRacja, nie ma co się sugerować cudzym zdaniem. Najlepiej przetestować na sobie ;p W takim razie mam nadzieje, że Ci się spodoba. Mi się obie części podobały i jeśli będzie kolejna też się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńTeż czytałam i również byłam pod wrażeniem. Do końca nie mogłam się zdecydować, kogo obstawiam jako mordercę. Również czytałam tę ksiązkę dość długo, ale przecież ma prawie 500 stron i stosunkowo małą czcionkę. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPotwornie nudny banał, rozwleczony do granic niemożliwości.
OdpowiedzUsuń