Dziewczęta i kobiety - Alice Munro
wydawnictwo: W.A.B.
tłumaczenie: Paweł Łopatka
tytuł oryginału: Lives of Girls and Women
liczba stron: 350
„Miłość unika niewydepilowanych kobiet.”
Cytat ciekawy i może stać się tematem barwnej dyskusji w babskim gronie – i nie tylko – przyznam się, że od razu wpadł mi w oko i musiałam sobie go zaznaczyć. Jednak dzisiaj nie będzie recenzji poradnika o depilacji ani jej związku z miłością. Będzie natomiast słów kilka o kobietach. Konkretnie o jasnych i ciemnych stronach kobiecej duszy. Wszystko oczywiście za sprawą Alice Munro, która w interesujący sposób przedstawiła „portret” kobiecości w swojej książce, „Dziewczęta i kobiety”. Ta książka już od dłuższego czasu kusiła mnie ze swojego miejsca na półce, ja jednak świadomie po nią nie sięgałam. Mimo, że uwielbiam prozę tej autorki, chciałam znaleźć odpowiedni czas by znowu zaczytać się w jej książce i w sposób świadomy się nią delektować (miałam dwa tytuły do wybory jednak zdecydowałam się na ten).
Lata czterdzieste, kanadyjska prowincja. Pewna dziewczynka, później dziewczyna, mieszka na farmie swojego ojca, gdzie jej najczęstszymi towarzyszami są ekscentryczny przyjaciel rodziny i młodszy brat. Liczą się też kobiety: matka, krewne, przyjaciółka... Dzięki tym nauczycielom i nauczycielkom oraz własnym doświadczeniom z seksem, narodzinami i śmiercią bohaterka odkrywa jasne i mroczne strony kobiecości.
W tej książce nie spotkacie się ze zbiorem różnych opowiadań. Tutaj jest osiem migawek (opowiastek) z życia jednej dziewczynki, która z czasem na naszych oczach przeobraża się w młodą kobietę. To ona jest narratorką, wprowadza nas do swojego prywatnego świata i zdradza swoje sekrety. Razem z Del dorastamy i smakujemy otaczające ją życie. Dojrzewamy, uczymy się, przechodzimy kryzysy i zastanawiamy się nad aspektem wiary w Boga. Poszukujemy odpowiedzi na zakazane acz ciekawe tematy seksu. Zakochujemy się, pożądamy i doznajemy zawodów. Młoda dziewczyna przygląda się kobietom i je ocenia. Dzięki temu poznajemy zachowania, poglądy i wygląd kobiet. Oczywiście zapoznamy się też z rolą, jaką odgrywały w społeczeństwie.
Książki Alice Munro nie należą do łatwych, ani takich, które mają nas od razu porwać z nurtem. Przedstawiają postacie, które nie są idealne. Są za to ludzkie i mają swoje wady. To właśnie cenię sobie najbardziej w jej prozie, tą namacalność postaci. One żyją w świecie stworzonym z literek. Wpasowują się idealnie do klimatu i miejsca akcji. Mają swój charakter, swoją przeszłość, swoje ciało i swoją przyszłość. Po prostu są stworzone z precyzją. Nie są zwyczajnymi wydmuszkami ubranymi w imiona. Tak samo jest też z fabułą… Każde opowiadanie, każda historia, każdy fragment wydaje się być dopracowany, wszystko jest przemyślane i spójne. Czytając jej książki przenoszę się w to miejsce, które proponuje, odkrywam osobowości, miejsca i historie. Często zdarza mi się, że czytając jakiś fragment, mam przed oczami inną historię, widzę jakieś podobieństwo, mam wrażenie, że już coś podobnego czytałam. Nagle uświadamiam sobie, że jednak nie. I to na swój sposób jest rewelacyjne, gdyż w mojej pamięci odżywają wcześniej czytane opowieści i wiem, że mam je gdzieś w pamięci ukryte i nie są zapomniane.
„Co z tego, że czyta się Platona, kiedy brud w klozecie?”
Książki Alice Munro to wehikuły czasu. Wystarczy je otworzyć i nagle przenosimy się do nieznanego nam świata i do czasów, w których nie przyszło nam żyć. W przypadku tej książki są to lata czterdzieste i kanadyjska prowincja, której nie znamy z autopsji. Dzięki autorce mamy okazję przespacerować się uliczkami, a nawet podążać drogą na mokradła. Oczami wyobraźni widzimy domy, otaczającą nas przyrodę, poznajemy ludzi, czujemy zapachy małych kościółków. Mimo, że jej teksty nie obfitują w fajerwerki i pokazują zwyczajne życie to jednak mają w sobie coś intrygującego. Niektórym mogą się wydać nudne, gdyż wszystkie są na swój sposób podobne, jednak ja uważam, że w tej prostocie życia jest piękno. Jest to proza, którą należy się delektować, a bohaterów cenić za ich prawdziwość. Czytając uwielbiam odkrywać sekrety, skazy, zwyczajność stworzonych przez Alice Munro postaci. Autorka w swoich książkach porusza tematy dotyczące człowieka, jego życia, natury i więzi z innymi. „Dziewczęta i kobiety” przypominają mi „Za kogo ty się uważasz”. Była to pierwsza pozycja tej autorki, którą kupiłam i od której zaczęła się moja miłość do historii przez nią stworzonych. Z każdą kolejną przeczytaną książką utwierdzam się w przekonaniu, że jest to literatura na wysokim poziomie i na pewno wrócę do niej ponownie za jakiś czas.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Klucznik
Już same cytaty utwierdzają mnie w przekonaniu, że chcę poznać jakieś dzieło tej pani. Koniecznie! Przy okazji - świetna recenzja przy której nieraz się uśmiechnęłam :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam nic Munro, a tę książkę dorwałam jakiś czas temu za 9 zł, muszę wreszcie przeczytać! Dzięki za przypomnienie, że stoi na mojej półce :)
OdpowiedzUsuńMuszę się w końcu skusić na twórczość tej autorki ;)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja zachęca do sięgnięcia po tę książkę, ale ja póki co nie mam ochoty na tego typu literaturę ;) Jesienią i zimą zdecydowanie stawiam na kryminały i thrillery. Może w niedalekiej przyszłości zdecyduję się na sięgnięcie po tę pozycję:)
OdpowiedzUsuńA ta okładka niby nie brzydka, ale jakoś mnie nie zachęca :D
Rude recenzuje 🌟
Czytałam dwie jej książki, jedna mnie urzekła, druga - czytana niedawno - była zupełnie przeciętna i nie znalazłam w niej nic, co by spowodowało "efekt wow". Na pewno dam autorce jeszcze szansę, ale dopiero za jakiś czas ;)
OdpowiedzUsuńZachęcająca recenzja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Hejka! Mam dla Ciebie nominację do LBA, więcej informacji tutaj http://alejaczytelnika.blogspot.com/2015/11/liebster-blog-award-19-i-20.html ;)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu poznać twórczość tej autorki. Wstyd nie znać jej książek.
OdpowiedzUsuńNieznajomość twórczości Munro to mój wielki wyrzut sumienia, tym bardziej że mam jedną jej książkę u siebie. Twoja recenzja motywuje i mam nadzieję, że w końcu i ja poznam kunszt tej pisarki :)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie swoją recenzją. Nie znam twórczości autorki i zbiór opowiadań kojarzy mi się z często mało rozwiniętymi historiami różnych ludzi. Tu widzę, że opowiadania dotyczą jednej postaci, która dodatkowo jest narratorką, a zatem kolejne opowiadania to zapewne proces przeistaczania się osobowości bohaterki. Takiej lektury jeszcze nie czytałam i chętnie to nadrobię. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNa książki tej autorki muszę mieć czas i nastrój ;) Może kiedyś się skuszę na ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńNie lubię prozy Munro, ale tak ładnie o tym piszesz, że aż mnie korci, żeby dać jej jeszcze jedną szansę :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam pomimo iż nie znam jeszcze pióra autorki ;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie poznałam jeszcze twórczości autorki, ale chętnie to nadrobię ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks
Rośnie mi grupa autorek/ autorów, których książek nie miałam w ręce. Ech.
OdpowiedzUsuńMiło czytać tak wrażliwe słowa. Pozdrawiam Panią, Paweł Łopatka, tłumacz "Dziewcząt i kobiet". https://pl.linkedin.com/in/pawellopatkatranslator
OdpowiedzUsuń