Zapomniane niedziele – Valérie Perrin



wydawnictwo: Albatros
data wydania: 15 lutego 2024
liczba stron: 384
tłumaczenie: Joanna Prądzyńska 
moja ocena: 10/10

„Staruszki i staruszkowie nie mają nic do roboty, opowiadają więc o przeszłości jak nikt. Nie trzeba już czytać książek i oglądać filmów. Wystarczą ich opowiadania”.

 Powiadają, że starość nie udała się Bogu i chyba mają rację. O starości nikt nie chce myśleć. Jest zbyt powolna, zgarbiona i zużyta. Spojrzenie ma wyblakłe, kończyny zimne i zniekształcone. Umysł też już nie ten sam, wadliwy jakiś taki. Za to bagaż doświadczeń spory i zawsze pod ręką. Czego w nim tam nie znajdziecie! Są obrazy w sepii, czarno-białe i kolorowe. Cały album postaci z dawnych lat. Chusteczki mokre od łez. Kolory, zapachy i ulotność. Listy, liściki i inne skraweczki maczkiem zapisane. Wystarczy się zatrzymać w porę, posłuchać, zapamiętać i przekazać dalej. Starość może nieudana, ale nie trwa wiecznie tak samo jak wspomnienia, których nikt nie chce przechować. Wspomnienia to taki parasol, który chroni nas przed zapomnieniem. A może to delikatna sieć, która łączy przeszłość z teraźniejszością, dzięki czemu poprzednie pokolenia mogą przetrwać w naszej pamięci. Czym byłaby przeszłość bez wspomnień? Niewiadomą, której ktoś przydzielił datę i ułożył na osi czasu.

Czy można napisać emocjonalną, zaskakującą i mówiącą o rzeczach ważnych powieść w prosty i nieprzerysowany sposób? Jak się okazuje można i po raz kolejny udowodniła to w swojej książce Valérie Perrin. Zapomniane niedziele to debiutancka powieść, która na naszym rynku wydawniczym pojawiła się z kilkuletnim poślizgiem – we Francji premierę miała w 2015 roku. Nie jest to pierwsza książka tej autorki, którą możecie znaleźć w księgarniach, wcześniej ukazały się dwie inne: Życie Violette i Cudowne lata. Valérie Perrin zadebiutowała późno, ale jak sama twierdzi, wcale tego nie żałuje, bo na wszystko w życiu musi przyjść odpowiednia pora. Żeby napisać taką historię trzeba trochę na tym świecie przeżyć i sporo zrozumieć i jak widać opłacało się z tym pisaniem poczekać, bo książka jest naprawdę świetna.

Zarys fabuły

Justine pracuje w domu spokojnej starości, lubi przebywać w towarzystwie starszych i wsłuchiwać się w ich opowieści. Najchętniej spisałaby każdą z nich, by ocalić je od zapomnienia. Młoda dziewczyna nie wie jeszcze, albo nie zauważa, że życie snuje jej własną historię, nie mniej dramatyczną, niż te usłyszane od swoich podopiecznych.

Helen Hel to ulubiona pensjonariuszka młodej Justine. To jej historię systematycznie i skrupulatnie spisywała w niebieskim zeszycie. Helene przeżyła miłość jak z książki czy filmu i teraz czeka na spotkanie z ukochanym.

To nie jest moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, wcześniej czytałam Cudowne lata i byłam zachwycona. Wiedziałam, że mogę brać w ciemno każdą jej powieść, bo umie zaskakiwać i tworzyć dopracowane, klimatyczne, proste i niebanalne historie. Absolutnie nic we wspomnianej powieści mnie nie rozczarowało, wręcz przeciwnie – delektowałam się każdą stroną i żyłam życiem bohaterów. Kwestią czasu było sięgnięcie po kolejny tytuł, do którego miałam spore oczekiwania.

„[…] jeśli się utraciło osobę, którą kochało się najbardziej na świecie, to ona umiera codziennie”.

Zapomniane niedziele to melancholijna, leniwie płynąca historia, w której wyblakłe wspomnienia mieszają się z teraźniejszością. Jest to słodko-gorzka opowieść o życiu, stracie, starości, samotności, potrzebie bliskości i o małych rzeczach, które łatwo przeoczyć, a które mają wielkie znaczenie. Autorka przekonuje nas, że zawsze warto mieć nadzieję, dobre serce i wrażliwe ucho – proste rzeczy a nadają sens ludzkiemu życiu. Autorka po raz kolejny udowodniła, że potrafi pisać bez patosu i przewidywalności za to z empatią i delikatnością. Udowadnia, że w prostocie jest siła i zwyczajne życie ma nam wiele do zaoferowania, wystarczy tylko dobrze się rozejrzeć. Niewątpliwym plusem i czarnym koniem jej powieści są bohaterowie, nieidealni, poturbowaniu, z którymi można się łatwo utożsamiać.

„Miłość polega na tym, że dwie osoby dzielą ze sobą jednego ptaka”.

Podsumowując

Zapomniane niedziele to książka, o miłości, bólu i szukaniu własnej drogi. Poruszająca i trzymająca w napięciu do samego końca. Niepozorny początek zamienia się w emocjonalną podróż, która rozkręca się z każdą kolejną stroną.

Komu mogę polecić?

Wszystkim, którzy cenią sobie szczerość, wrażliwość, prostotę i przeszłość utkaną z blednących wspomnień. Jeśli lubicie niespieszne historie, które potrafią zaskoczyć nagłym twistem, to sięgajcie po tę książkę, gwarantuję, że nie będziecie żałować.

„Miłość to sztuka bycia egoistą”.


Komentarze

Popularne posty