Mała Tarmosia. Co w norze piszczy? i Mała Tarmosia. Czy Borsuki się bawią? – Tomasz Samojlik
Dziś przychodzę z propozycją nie jednej książki a dwóch –
skierowanych zdecydowanie dla młodszych czytelników. Książeczek dla dzieci na
rynku wydawniczym jest naprawdę sporo i czasem trudno zdecydować się na
konkretny tytuł. Sama mam dziecko i wiem, że wachlarz możliwości jest barwny i
szeroki. Przyznam szczerze, że nigdy nie lubiłam jakoś szczególnie książeczek ze
zwierzętami w roli głównej, a te (i pojazdy) zazwyczaj występują w historyjkach
dla młodszych dzieci. Ale! Wtedy, gdy moje dziecko było małym berbeciem, nie
znałam Tarmosi… No właśnie czas przedstawić naszą bohaterkę – borsuczkę
Tarmosię, która jest ciekawa świata, lubi spać, bawić się i wiedzieć co w norce
piszczy.
Zarys fabuły
Borsuczka Tarmosia mieszka w lesie z rodzicami i dziadkiem Skjoldurem. Jest ciekawa świata, uwielbia spać i zawierać nowe znajomości. Tylko jak tu zasnąć, kiedy poza pochrapywaniem dziadka, za ścianą słychać niepokojące dźwięki? Czy to możliwe, że w borsuczej norze straszy? A może nie ma się czego bać?Borsuczka Tarmosia mieszka z mamą Majrą, tatą Melo i dziadkiem Skjoldurem w lesie, który kryje wiele tajemnic. Uwielbia poznawać świat i zawierać nowe znajomości. Przecież w lesie za każdym drzewem czeka przygoda. Tylko jak tu się bawić, kiedy rodzice wciąż mówią o obowiązkach… Czy dwie niesforne kuny i jedna mała szyszka pomogą rozwiązać ten problem?
Mała Tarmosia. Co w norze piszczy? i Mała
Tarmosia. Czy Borsuki się bawią? To nie lada gratka dla małych
dzieciaczków, które uwielbiają zwierzątka, kolorowe obrazki i nutkę
tajemniczości w czytanych książeczkach. Obie historyjki są zabawne, przyjemne w
odbiorze i pouczające, ponieważ młody czytelnik może poznać garść faktów na
temat tych fascynujących zwierząt. To, co podobało mi się w tych książeczkach, poza
humorem i ilustracjami, to puenta, która skłania czytelników do przemyśleń na
tematy takie, jak życzliwość, odwaga, ciekawość, nakazy i obowiązki. Tarmosia
przekonuje się, że dorośli nie zawsze mają rację i czasem warto odpuścić, by dobrze
się bawić. Drugą lekcją, jaką otrzymuje, jest ciekawość i przełamywanie
strachu, a także życzliwość w stosunku do kogoś, kto potrzebuje pomocy. Te
niepozorne książeczki skrywają w sobie coś jeszcze… Mały bonus z borsuczymi ćwiczeniami
– dziecko poćwiczy z Tarmosią język albo rozrusza ciałko przy pomocy piłki. Z
pewnością ćwiczenia rozruszają małego leniuszka i uatrakcyjnią lekturę! Jak
sami widzicie, te książeczki nie mają wad, za to gwarantują dużo dobrej zabawy.
Twarda oprawa zapewni trwałość książeczkom na długo, a barwne i urocze
ilustracje, autorstwa Ani Grzyb, przykują uwagę nawet wymagających maluszków (i
dorosłych też). Tomasz Samojlik wie jak zainteresować małe dzieci i zachęcić je
do sięgania wraz z rodzicami po kolejne książeczki.
Dla kogo?
Idealna dla dzieci w wieku przedszkolnym, ale również i
starszych, które rozpoczęły naukę samodzielnego czytania, tekstu nie jest
kosmicznie dużo, więc z pewnością dadzą radę. Stron nie jest zbyt wiele, więc
ich liczba nie przytłoczy małego czytelnika, a satysfakcja z samodzielnie
przeczytanej książeczki będzie spora. Polecam gorąco, szczególnie tym, którzy
cenią sobie historyjki skłaniające do refleksji a do tego z ciekawą szatą
graficzną. Myślę, że dorosłym też dobrze zrobi lekcja, jaką Tarmosia odrobiła z
rodzicami i przypomną sobie, że zabawa jest równie ważna, jak obowiązki, które
czekają na odhaczenie każdego dnia. W końcu każdy z nas ma w sobie ukryte
dziecko, wystarczy je tylko odkryć.
Chętnie przeczytam wspólnie z moimi siostrzeńcami.
OdpowiedzUsuń