Wiosenne wody – Ernest Heminhway
Był taki okres, gdy Ernest Hemingway bardzo sobie
cenił Sherwooda Andersona, który z czasem stał się jego mentorem literackim i
przyjacielem. Z posłowia dowiadujemy się również, że ich znajomość miała
charakter synowsko-ojcowski, Anderson roztoczył opieką swojego kolegę po fachu,
motywował go, wspierał i udzielał mu wskazówek. W pewnym momencie nadszedł
kryzys i młody pisarz poczuł się przytłoczony. Chciał się wybić, zyskać sławę i
rozgłos w świecie literackim, ale żeby tego dokonać musiał wyzwolić się z cienia
swojego mentora. Wtedy wpadł na pomysł, by sparodiować najnowszą książkę
Andersona, Dark Laughter. Tak też –w
10 dni – powstały Wiosenne wody.
Napisanie tej parodii miało jeszcze jeden cel, Hemingway chciał zmienić wydawcę
i liczył na to, że tekst mu w tym pomoże. Tak też się stało, wydawca odrzucił tekst,
ponieważ ani jemu, ani nikomu z wydawnictwa nie wydał się śmieszny. Otoczenie
Hemingwaya, różnie odebrało Wiosenne wody
– jednym wydała się krzywdząca, gorzka i niesprawiedliwa, drugim zaś zabawna.
Pełna humoru satyra jednego z największych amerykańskich pisarzy XX wieku.
Północne Michigan. Dwóch pracowników fabryki pomp – weteran pierwszej wojny światowej Yogi Johnson i pisarz Scripps O’Neill – szuka idealnej kobiety, choć każdy na swój sposób. O’Neill wyrusza z rodzinnego miasta i trafia do Petoskey. W tamtejszej jadłodajni zaprzyjaźnia się z kelnerką Dianą i natychmiast prosi ją o rękę. Diana próbuje zaimponować ukochanemu, czytając książki z list „New York Timesa„ i modne czasopisma, ale uczucia O’Neilla są płoche i daje się on oczarować innej kelnerce, Mandy, która jak z rękawa sypie literackimi (prawdopodobnie zmyślonymi) anegdotami. Z kolei Yogi Johnson cierpi, ponieważ po powrocie z frontu w ogóle nie pożąda kobiety. Czy w końcu spotka taką, która wyleczy go z impotencji?
Wydane po raz pierwszy w 1926 roku „Wiosenne wody” to przezabawna parodia i przejmująca opowieść o niespełnieniu.
Jeśli o mnie chodzi to kulisy powstania tej powieści
wydały mi się niegodziwe, wręcz niesmaczne, tym bardziej że Anderson wiernie go
wspierał. Nawet jeśli jego niechęć do Dark
Laughter była tak ogromna, to nie wydaje mi się, żeby musiał posuwać się aż
tak daleko. To moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora – Stary człowiek i morze się nie liczy, to
była lektura szkolna i czas ją powtórzyć. Podobno nikt, kto zna jego książki,
nie poleca Wiosennych wód na pierwsze
podejście. Ja nie jestem zniechęcona, wręcz przeciwnie, czuję jeszcze większe
zainteresowanie. Mam w planach Zaś słońce
wschodzi i Ruchome święto. Czy w
dzisiejszych czasach ta książka ma odpowiedni wydźwięk? Niestety, nie – jest po
prostu nieaktualna. Nie znamy tamtych ludzi, nie znamy twórczości Andersona i
nie jesteśmy świadkami tamtych wydarzeń. Dla współczesnego odbiorcy jest to po
prostu zwykła historyjka, niepasująca do typowego stylu Hemingwaya. Nie zmienia
to faktu, że książka została ładnie wydana, a fabułę czyta się szybko i
przyjemnie. Największym zaś plusem jest posłowie Adama Pluszki, z którego
dowiecie się trochę ciekawostek, które rozjaśnią wam w głowie to i owo.
Czy twórczość przyjaciela można wykorzystać w tak
niecny sposób? Jak Wy oceniacie tę sytuację i samą powieść?
Komentarze
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło jeżeli zostawisz po sobie jakiś ślad :-) Daje to wiele radości, gdy po przeczytaniu książki i wstawieniu swojej opinii na jej temat ujrzę pod nią jakiś komentarz :-)