Anka Mrówczyńska - Borderline: Autoterapia, czyli o sprawach poważnych z solidną dawką autoironii


wydawnictwo: Psychoskok
data wydania: 3 kwietnia 2017
liczba stron: 212

„Ty po prostu tak bardzo tak bardzo boisz się życia, że pragniesz śmierci. Ze strachu.”

Po ostatnich mrocznych klimatach rodem z horroru bądź thrillera czas na coś z zupełnie innej beczki. Choć z drugiej strony można by stwierdzić, że w jakimś sensie wpasujemy się choć trochę w tamte klimaty, bo przecież psychika ludzka to mroczna strefa, której sami nie potrafimy do końca odkryć. Jak dobrze wiemy w naszych głowach potrafią dziać się (nie)złe cuda… Dzisiaj mam dla Was recenzję autobiograficznej książki Anny Mrówczyńskiej - „Borderline: Autoterapia, czyli o sprawach poważnych z solidną dawką autoironii”. Nie jest to pierwsza książka autorki, którą znajdziecie na rynku wydawniczym, w 2015 roku zadebiutowała dziennikiem „Młody bóg z pętlą na szyi”, w którym opisuje swój sześciotygodniowy pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Książka okazała się dużym sukcesem, jak widać Anna Mrówczyńska nie spoczęła na laurach i postanowiła napisać kolejną książkę, a tym samym w jakiś sposób rozprawić się ze swoimi demonami.
Po sukcesie debiutanckiej powieści, Mrówczyńska wraca z kolejną autobiograficzną książką. Tym razem podzieliła swój dialog i życie wewnętrzne na role - przydzielone trzem głównym bohaterkom, które uczestniczą w czternastu sesjach autoterapeutycznych. Pani Psycholog – zdrowa część osobowości Anki, mająca świadomość istoty pogranicznego zaburzenia osobowości. Prowadzi autoterapię, by pokazać Mrówczyńskiej-pacjentce, jak wiele ma problemów i jak ważne jest podjęcie przez nią leczenia. Mrówczyńska-pacjentka – chora część osobowości Anki, kwintesencja jej zaburzeń. Autorka – zdrowa część osobowości Anki, wyrażająca jej złość na samą siebie poprzez ironiczne komentarze i prowokacyjne odzywki do Mrówczyńskiej-pacjentki.
Hola! Hola! – powiecie – ale co to takiego jest w ogóle to Borderline? W skrócie:

Osobowość borderline charakteryzuje się wahaniami nastroju, napadami gniewu w tym autoagresji. Zaburzone jest postrzeganie otaczającej rzeczywistości jak i również samego siebie. Charakterystycznym objawem jest niestabilność myśli, zachowań, emocji. Osoba borykająca się z tym zaburzeniem boi się odrzucenia, ma niską samoocenę i często odczuwa uczucie pustki, bezsensu istnienia na tym świecie.

„Borderline: Autoterapia, czyli o sprawach poważnych z solidną dawką autoironii” to tak naprawdę jeden wielki dialog, który w rzeczywistości jest monologiem, ponieważ trzy główne postacie (pani psycholog, Mrówczyńska i autorka) składają się na jedną Mrówczyńską. Bierzemy tutaj udział w chwilowym rozszczepieniu świadomości w celu przeprowadzenia autoterapii składającej się z 14 sesji, które mają na celu rozłożenie na czynniki pierwsze „wnętrza” owej Mrówczyńskiej. Ma to jej wskazać drogę, spojrzeć racjonalnie i szczerze na swoje podejście do wielu spraw i przekonać ją do dalszego leczenia pod okiem specjalisty. O czym jest mowa podczas sesji w tym trzyosobowym gronie? O autoagresji w tym samookaleczeniach, nałogach, lękach choćby przed bliskością, odczuwalnej pustce, relacjach z najbliższymi, marzeniach i o brakach w wierze we własne możliwości. Pomysł na książkę jest bardzo ciekawy choć wydaje się banalnie prosty.

Anna Mrówczyńska w swojej drugiej książce pokazuje jak duży dystans potrafi mieć do samej siebie i tego co odczuwa, choć piszę o sprawach trudnych i bolesnych. Robi to jednak z przymrużeniem oka, nutką ironii, sarkazmu i lekkości. Nie zabraknie tutaj konstruktywnego gniewu, co tylko dodaje autentyczności i smaczku całej reszcie. To właśnie kwestie wypowiadane przez autorkę są ciekawe i dynamiczne. Sama książka jest pouczająca. Myślę, że większość z nas mogłaby wziąć z autorki przykład i pogadać przez chwile z samym sobą. Przerobić problemy i spróbować je rozwiązać, a nie kumulować w sobie, bądź zamykać się na liczne rozwiązania. Ta książka to taka psychologiczna prowokacja… Można poprowadzić wewnętrzny dialog konstruktywnie? Ano można. Można samemu sobie dać kopa w tyłek? Można. Tylko trzeba się odważyć i przyznać do błędów, słabości i lęków. Domyślam się, że nie każdemu ta książka wpadnie w oko, w końcu nie każdego interesuje ludzka psychika, ani różne odcienie jej portretów. Jednak jeśli ktoś lubi odkrywać coś nowego w literaturze i przy tym się czegoś dowiedzieć się to szczerze polecam. Autoterapia autorki nie jest obszernym tomiszczem i można ją spokojnie pochłonąć w około dwie godzinki – zależy kto w jakim tempie czyta i ile może czasu na to poświęcić.

„Podjęłam decyzję. Chcę się zmienić! A właściwie - chcę chcieć się zmienić. Bo ile można żyć z taką zadymiarą emocjonalną? No właśnie. A ja żyję z nią już 29 lat! I tak sobie siedziałam i myślałam, aż wymyśliłam. A gdyby tak... terapią szokową zastosowaną na sobie samej, przez siebie samą, zmienić swój sposób myślenia? I dawaj się besztać! I dawaj siebie wyśmiewać! Aż do skutku. I wiecie co? W tym szaleństwie jest metoda!”

Dziękuję autorce za możliwość przeczytania ebooka

Komentarze

  1. Interesuję mnie tematyka chorób psychicznych, pobytów w szpitalu psychiatrycznym i zespół bordeline, o którym niedawno się dowiedziałam. Przeczytam, bo jestem bardzo ciekawa jak to wszystko wygląda oczami innego człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy temat, ale nie dla mnie, bo nie interesuje się takmi sprawami.
    Zapraszam na recenzję Chłopaka z innej bajki.
    pozdrawiam
    polecam-goodbook.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym razem raczej nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeżeli zostawisz po sobie jakiś ślad :-) Daje to wiele radości, gdy po przeczytaniu książki i wstawieniu swojej opinii na jej temat ujrzę pod nią jakiś komentarz :-)

Popularne posty