Granat poproszę - Olga Rudnicka
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
liczba stron: 336
PREMIERA: 11 października 2016
PREMIERA: 11 października 2016
„Kobieta myśli jednocześnie o tylu przeciwnych sobie rzeczach, że sama nie wie, jakie ma zdanie, a jak już je ma, to na ogół nie wie, czego ono dotyczy.”
Zawsze, gdy dostaję możliwość przeczytania książki swojego ulubionego autora/ autorki (sprawdzone źródło) nie muszę zerkać na opis, gdyż borę ją zwyczajnie w ciemno. Dzieję się tak między innymi z powieściami Olgi Rudnickiej. Tak było i tym razem. Gdy tylko pojawiła się możliwość przedpremierowego przeczytania od razu byłam „za”. Mój entuzjazm był nieziemski – chyba brakowało mi specyficznego humoru jakim zawsze częstuje swoich czytelników autorka. Potrzeba oderwania się od rzeczywistości z kryminałem na wesoło była ogromna.
Kiedy wszystko wali się na głowę, można zrobić tylko jedno – wziąć sprawy w swoje ręce! Emilia Przecinek – ma trzydzieści dziewięć lat, sto pięćdziesiąt sześć i pół centymetra wzrostu oraz prawie dziesięć kilogramów nadwagi. Jest znaną autorką powieści romantycznych, a także matką dwojga nastoletnich dzieci i przykładną małżonką Cezarego, który postanawia zostać szczęśliwym mężem innej kobiety. Nie dość, że młodszej, to jeszcze wyższej, co szczególnie boli Emilię. Los nie sprzyja przyszłej rozwódce. Bank domaga się spłaty kredytu, kochanka męża zostaje znaleziona martwa, a rodzina, mimo że daje Emilii niepodważalne alibi, zdaje się nie wierzyć w jej niewinność. Jej reputacja zawodowa zaczyna się walić, a w dodatku mąż jest poszukiwany za defraudację. To zdecydowanie dużo za dużo jak na jedną małą kobietkę. Czyżby?
Od samego początku Olga Rudnicka skradła moje serce… Nie tylko dobrze zapowiadającą się historią w znanym już czytelnikom stylu, ale przede wszystkim główną bohaterką. Tak, tą małą kobietką – Emilią- która w 1/3 jest moim odbiciem (brak mi na szczęście feralnego męża, książek wydanych pod swoim (nie swoim zresztą też) nazwisku no i nastoletnich dzieci). Więcej podobieństw może jeszcze odkryje w sobie z czasem…A tak na serio autorka stworzyła ciekawą postać, która z oderwanej od rzeczywistości pisarki, porzuconej żony, zamotanej kobietki z nadwagą stała się głową rodziny, która umie opanować chaos. Co ważne zapanować również nad teściową, matką i dwójką dzieci… Trochę gorzej idzie jej z peruką i apetytem…
Autorka stworzyła jak zwykle barwne postacie… zarówno pod względem imion, nazwisk, przydomków i charakteru. Warto wspomnieć również o tym, że napisała powieść, w której pierwsze skrzypce grają kobiety. I to jakie! Wybuchowe, energiczne, zabawne i nietuzinkowe… Bawiące czytelnika od początku do końca. Dające powera! Każda z osobna ma w sobie coś, jednak wszystkie razem są mieszanką wybuchową, niczym granat...a zawleczką jest Cezary – mąż, ojciec, syn, zięć i idiota. Tak więc ja za postacie daje dużego plusa.
Sama historia nie jest skomplikowana. Prosta i nieobciążająca umysłu. Myślę, że nawet trochę przewidywalna. Zbliżając się do połowy zaczęłam się zastanawiać nad trupem, a konkretnie gdzie takowego znajdę. Dla mnie kryminał musi mieć trupa, a już na pewno dobrze, jeśli taki się pojawia. No i na szczęście się pojawił, a raczej pojawiła (co nie jest tajemnicą dla kogoś kto czyta opisy książek). Nie można się tutaj jednak spodziewać mega rozwiniętych akcji, wnikliwego śledztwa, czy jakiejś zagadki (przynajmniej ja się niczego takiego nie dopatrzyłam). Rozczarowało mnie trochę zakończenie. Było zbyt proste i brakowało mu przytupu oraz charakteru, ale nie było też aż tak źle.
Podsumowując: książka idealna dla osób, które potrzebują dobrego humoru. Jeśli szukacie lekkiej fabuły, barwnych postaci i lekkiego kryminału z trupami, to warto sięgnąć po najnowszą powieść Olgi Rudnickiej. Ja od pierwszej przeczytanej książki tej autorki jestem urzeczona lekkością pióra, tym jak tworzy postacie no i oczywiście humorem, który jest wielkim atutem. Do powieści autorki polecam podchodzić z dystansem i nie oczekiwać mocnego kryminału, a raczej komedio – kryminał. Czytając „Granat poproszę” nie raz się uśmiałam i mam nadzieję, że i Wy się uśmiejecie. Niektórzy mogą twórczość autorki odbierać jako coś banalnego i powtarzalnego, ale dla mnie jest to dobra zabawa utrzymana na równie dobrym poziomie.
Za możliwość przeczytania ebooka dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka
Przydałaby mi się taka lektura z humorem na jesień :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Olgę Rudnicką. Zakochałam się w jej powieściach o Nataliach. :) Także z przyjemnością przeczytam jej nową książkę.
OdpowiedzUsuńWczoraj dowiedziałam się o istnieniu tej książki i już nie mogę doczekać się lektury!
OdpowiedzUsuńW taką pogodę humor jak najbardziej się przyda :)
OdpowiedzUsuńRaz miałam okazję poznać papierowe dziecko autorki, ale nie przypadło mi do gustu. A teraz to po prostu nawet nie mam chęci na jej książki.
OdpowiedzUsuńProstota fabuły może być atutem tej powieści. Lubię czarny humor Rudnickiej więc książkę mam w planach. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjna historia, uwielbiam książki tej Pani :)
OdpowiedzUsuńZaczęłam właśnie czytać :)
OdpowiedzUsuńE-booka posiadam, ale na razie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńSpodobała mi się Olga Rudnicka, chociaż mam za sobą tylko cykl o Nataliach. Chętnie sięgnę po jej inne pozycje, ponieważ jej książki, mimo iż kryminały, śmieszą do łez:)
OdpowiedzUsuń