Serce jak smoła – Robert Galbraith
Cormoran Strike i Robin Ellacott powracają! Co mnie
bardzo ucieszyło, bo uwielbiam tę serię i ten detektywistyczny duet. Serce jak smoła to chyba najdłuższa
część z całego cyklu – ma ponad tysiąc stron i spędziłam w jej towarzystwie
prawie tydzień, mimo iż spędzałam z nią każdą wolną chwilkę. Tym razem Robin i
Cormoran znaleźli się w świecie wirtualnych intryg, które kończą się rzeczywistymi
morderstwami. Co w fabule piszczy dowiecie się z opisu poniżej. Daruję sobie
analizę poszczególnych wątków, ponieważ nie chce spojlerować ani psuć nikomu
zabawy z czytania.
W agencji detektywistycznej Cormorana Strike’a i Robin Ellacott zjawia się roztrzęsiona młoda kobieta i błaga o rozmowę. To Edie Ledwell, współtwórczyni popularnej kreskówki "Serce jak smoła". Od jakiegoś czasu prześladuje ją w Internecie osoba posługująca się nickiem Anomia. Zdesperowana Edie prosi o ustalenie jej prawdziwej tożsamości, jednak Robin z kilku powodów odmawia przyjęcia sprawy. Jakiś czas później na cmentarzu Highgate, gdzie rozgrywa się akcja kreskówki, zostaje popełniona wstrząsająca zbrodnia. Poruszeni nią Robin i Cormoran przyjmują zlecenie schwytania mordercy. Para detektywów musi zmierzyć się z wirtualną rzeczywistością i wniknąć w skomplikowaną sieć nicków, sprzecznych interesów i nabrzmiałych konfliktów.
Jednocześnie zarówno Robin, jak i Cormoran nieudolnie próbują poukładać swoje życie osobiste.
Serce
jak smoła to naprawdę dobry kryminał, od którego nie będziecie
mogli się wręcz oderwać. Trzymający w napięciu do samego końca i to nie tylko
za sprawą samego śledztwa, które nie należy ani do łatwych, ani do bezpiecznych,
ale też za sprawą relacji głównych bohaterów. Stali czytelnicy tej serii
zapewne wiedzą, co mam na myśli. Atmosfera między Robin i Cormoranem jest
napięta już od jakiegoś czasu. Po intrygującym zakończeniu Niespokojnej krwi miałam ogromną nadzieję na rozwinięcie wreszcie
tego wątku, na który czekam z niecierpliwością. Przyznacie sami, że ten wątek
to dobry wabik na czytelnika, Robert Galbraith (J.K. Rowling) wodzi nas za nos
i kusi obietnicą połączenia tych dwoje, by następnie zostawić sobie otwartą
furtkę i dalej pobudzać nasz rosnący od wielu tomów apetyt. Ma to swoje plusy,
ponieważ dzięki temu możemy się spodziewać dalszych losów naszych ulubionych detektywów
i kolejnych wciągających śledztw. A te są naprawdę warte uwagi i dopracowane do
perfekcji. W tym przypadku mamy dwie perspektywy, z których możemy przyglądać
się śledztwu, by wytropić mordercę – podążamy tropem detektywów i jesteśmy
świadkami wielu rozmów na czacie gry, której użytkownicy są zamieszani w intrygi
i morderstwa. Czytamy, analizujemy i próbujemy odnaleźć wirtualnych
użytkowników, w realnych bohaterach powieści. Tych dodatkowych treści czy to
wiadomości z czatów, czy innych materiałów zaczerpniętych z sieci jest naprawdę
sporo i to one w dużym stopniu wpływają na ilość stron, którą musimy przeczytać.
Przyznam się, że na początku irytowały mnie te czatowe pogaduchy i wytrącały z fabuły.
Gdy już oswoiłam się z taką wersją, akcja wciągnęła mnie jeszcze bardziej i nie
mogłam oderwać się od całej historii. O czym jest szósty tom serii? O tym jak
łatwo zniszczyć kogoś w sieci, jak dobrze można się ukryć, oszukiwać, a nawet
zabić i chwalić się tym w Internecie. Przebiegłość, nienawiść, gniew, intrygę,
zemstę, czające się niebezpieczeństwo oraz skomplikowane życie osobiste
głównych bohaterów – to znajdziecie w Sercu
jak smoła. Można napisać opasłe tomisko i nie zanudzić czytelnika? Można.
Robert Galbraith to z pewnością potrafi. Choć przyznam, że fabularnie
najbardziej wciągnęła mnie Niespokojna
krew a najmniej Zabójcza biel. Warto
zaznaczyć, zaznaczyć, że cała seria jest na naprawdę wysokim poziomie i warto
po nią sięgnąć. Ja już z niecierpliwością czekam na kolejny tom.
Poznawanie tej serii dopiero przede mną, ale na pewno po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKoniecznie, bo jest świetna ;)
Usuń