Miny Alberta – Gunilla Bergström

 


wydawnictwo: Zakamarki
 data wydania: 2022-06-23
liczba stron: 52

Albert Albertson – chłopiec, który skradł czytelnicze serce mojego dziecka. Czytamy, czytamy i czytamy, a mojemu dziecku ta seria się nie nudzi. I bardzo dobrze, ponieważ warto zaprzyjaźnić się z Albertem, który poprzez swoje przygody nawiązuje do dziecięcej codzienności i porusza problemy bliskie najmłodszym. Książki o Albercie uczą, bawią i pomagają dzieciom rozpoznać swoje zachowania i oswoić emocje – strach, ciekawość świata, zazdrość czy złość. W serii ukazały się m. in.: Dobranoc, Albercie Albertsonie, Albert i Mika, Co mówi tata Alberta, Co cieszy Alberta?, Albert i potwór, Urodziny Alberta, Sprytnie, Albercie, Kto obroni Alberta?, Czy jesteś tchórzem, Albercie?. Każda książka to osobny temat przewodni, z którym musi zmierzyć się Albert, a dzięki niemu nasze dziecko też może przepracować swój problem np. pierwszy dzień w nowej szkole czy strach przed duchami, których jak wiadomo nie ma. Dzisiejsza recenzja dotyczy najnowszej książeczki o Albercie, a konkretnie o jego minach. Nie bez powodu użyłam określenia „książeczka”, ponieważ Miny Alberta różnią się formatem od pozostałych – jest kwadratowa i zdecydowanie mniejsza. Nie znajdziemy w niej również jednej konkretnej opowieści z wątkiem przewodnim jak w innych książkach.

Albert przegląda się w lustrze i patrzy na swoją fotografię. Zastanawia się nad tym, jak wygląda, kim jest. Ale przecież ma o wiele więcej twarzy niż widzi w lustrze czy na zdjęciu! To nieco inna książka o Albercie niż pozostałe – mniejszy format, ale za to prawie dwa razy więcej stron. Na każdej rozkładówce widać Alberta z innym wyrazem twarzy i postawą ciała. Czasem dowiadujemy się, na co Albert tak właśnie reaguje, a czasem musimy użyć swojej wyobraźni. To świetny punkt wyjścia do rozmowy z dziećmi o emocjach.

A książek w tej serii jest naprawdę sporo, bo aż dwadzieścia (dziewiętnaście w serii głównej i dwie poza nią). Kolorowe i twarde oprawy nie tylko pięknie prezentują się na półce, ale również są wytrzymałe i odporne na uszkodzenia podczas częstego korzystania. Książki o Albercie zostały przetłumaczone na ponad trzydzieści języków, rozeszły się w niemal dziesięciomilionowym nakładzie, a na ich podstawie powstały liczne spektakle teatralne i filmy animowane. Można powiedzieć, że Alberta zna go cały świat!


Miny Alberta to idealna propozycja już dla trzylatków. Wprowadzi ona najmłodszych czytelników do świata Alberta, który w Szwecji nazywa się – Alfons Åberg, w Finlandii – Mikko Mallikas, a w Niemczech – Will Wiberg. Jeśli ta pozycja podbije serce maluszka to pozostałe części możecie brać w ciemno. Tekst towarzyszący grafikom jest idealnym podłożem dla rozmów o uczuciach i mowie ciała, jaka im towarzyszy. Albert bywa zakłopotany, zaniepokojony, wesoły, zły, tajemniczy, podekscytowany lub smutny. Na każdej rozkładówce znajdziemy osobną minę i nawiązujący do niej tekst. Po skończonej lekturze, można na chwilę stać się Albertem i naśladować jego miny przed lustrem – co gwarantuje dodatkową zabawę i spora dawkę śmiechu. Z Albertem nie można się nudzić, a w tym wypadku można sobie jeszcze dopowiadać własne historyjki z udziałem naszego bohatera, które będą wyjaśniały, co też Alberta tak zaciekawiło za firanką, co słyszy lub czego się boi. Podsumowując: książeczka warta uwagi, może na pierwszy rzut wydaje się nie pozorna, ale jak wiadomo nie od dziś – pozory mylą. Mój mały czytelnik przetestował i z czystym sumieniem poleca serię o Albercie.


 

Komentarze

  1. Już za jakiś czas, będę miała komu kupować takie książeczki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeżeli zostawisz po sobie jakiś ślad :-) Daje to wiele radości, gdy po przeczytaniu książki i wstawieniu swojej opinii na jej temat ujrzę pod nią jakiś komentarz :-)

Popularne posty