Projekt Riese – Remigiusz Mróz

 


wydawnictwo: FILIA
data wydania: 2022-01-26
liczba stron: 480


„(…) każda najmniejsza decyzja, którą podjąłeś w życiu, doprowadziła cię do tego konkretnego miejsca, tu i teraz. Jeżeli podjąłbyś w którymkolwiek momencie inną, znajdowałbyś się gdzieś indziej”.

 

Remigiusz Mróz jest jednym z najpopularniejszych autorów w naszym kraju i chyba nikomu nie trzeba tego Pana obszernie przedstawiać, a już na pewno nie osobom, które żyją książkami. Nawet jeśli, ktoś nie czyta książek tego autora to i tak wie o kim mowa. Ja w swojej czytelniczej karierze przeczytałam tylko trzy jego książki, pierwszą była Kasacja, drugą Listy zza grobu, a trzecią najnowsza powieść autora – Projekt Riese. Czy było warto? O tym za chwilę!

Riese. Największy projekt nazistowskich Niemiec, którego przeznaczenie wciąż pozostaje nieznane. Niegdyś być może podziemne miasto, arka przetrwania lub fabryka, w której pracowano nad bronią jądrową – dziś atrakcja turystyczna w Górach Sowich.

Odwiedzić postanawia ją pięcioro ludzi, zupełnie nieświadomych tragedii, która ma ich spotkać. Podczas eksploracji tuneli dochodzi do trzęsienia, a stropy ulegają zawaleniu, odcinając turystów od świata i pozbawiając ich szans na ratunek. Robią wszystko, by przeżyć, powoli uświadamiając sobie, że na powierzchni wydarzyło się coś, co sprawiło, że znany im świat przestał istnieć…

I że to oni mogą być jedynymi, którzy przetrwali kataklizm.

„Nic nie jest ostateczne. Nawet śmierć”.

Projekt Riese to 480 stron całkiem dobrej fantastyki, przy której można miło spędzić czas. Praktycznie już na samym początku trafiamy do zupełnie nowej rzeczywistości, niby znanej, ale nie do końca. Bohaterowie są zdezorientowani, nie ufni i pozostawieni sami sobie, a jeden z nich ewidentnie coś ukrywa. Początek jest dynamiczny i zagrażający życiu pięciorgu głównym bohaterom. Im dalej w fabułę tym ciekawiej i bardziej niebezpiecznie. Co znajdziemy w tej historii? Niebezpieczeństwo, dynamikę, wrogość, chęć przeżycia za wszelką cenę, rodzące się uczucie, tęsknotę i dobrze zamaskowany fałsz. Bohaterowie nie tylko przechodzą metamorfozę, ale również doskonale się maskują. Jest  coś, co mnie w pierwszej połowie książki strasznie irytowało, a mianowicie żonglowaniem imieniem Natalia/Natasza i ja rozumiem, że to celowe, ale nie zmienia to faktu, że wkurzające. Pomysł na fabułę okazał się bardzo ciekawy, z tym że od pierwszych stron moje myśli poszybowały w kierunku serialu Dark. Prawdę mówiąc ta myśl nie opuszczała mnie do samego końca i dzięki temu trafnie rozszyfrowałam zakończenie – no dobra jego część. Jeśli o zakończeniu mowa to zostawia ono autorowi otwartą furtkę, gdyby ten jednak zechciał napisać kontynuację, ale również czytelnikowi, aby mógł sobie dopisać ciąg dalszy w swojej wyobraźni. A pole do popisu jest spore! Czy warto sięgnąć po Projekt Riese? Myślę, że dla laików w tematyce science fiction – takich jak ja – okaże się przyjemną lekturą. Podsumowując: nie wiem, na jakich dopalaczach autor pisze swoje książki, ale tutaj mocno popłynął i zafundował mi całkiem niezłą dawkę rozrywki. Dla osób, które są przesycone kryminalnymi historiami Remigiusza Mroza ta książka może okazać się dobrą odskocznią i resetem.


Komentarze

  1. Fantastyki nie czytam, więc tym razem, nie jest to książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie nadrabiał Chyłkę, do niej też pewnie kiedyś dojdę 😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeżeli zostawisz po sobie jakiś ślad :-) Daje to wiele radości, gdy po przeczytaniu książki i wstawieniu swojej opinii na jej temat ujrzę pod nią jakiś komentarz :-)

Popularne posty