13 minut - Sarah Pinborough
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: 16 stycznia 2018
liczba stron: 424
Moja przygoda z twórczością Sarah Pinborough zaczęła się od książki „Co kryją jej oczy” i prawdę mówiąc to była jedna z najlepszych książek w moim życiu. Tym razem miałam okazję przeczytać jej najnowszą książkę, która pojawi się w księgarniach już 16 stycznia, a nosi ona tytuł „13 minut”. Do jej przeczytania namówił mnie opis. Tak, nie nazwisko autorki, czy wspomnienie poprzedniej historii, a właśnie opis. W połączeniu z tak dobrymi i kuszącymi rekomendacjami to po prostu petarda dla mola książkowego. Zresztą sam Stephen King pisze o niej tak : „Poruszający i wciągający. Wprost nie mogłem się oderwać.” Inna kusząca opinia (Liz Loves Books) brzmi : „Typowe dla autorki upiorne zakończenie, a całość powiedzmy to wprost, świetna jak cholera. Jedna z moich ulubionych książek tego roku.” To jak tu się nie skusić na dobry thriller psychologiczny i to jeszcze biorąc pod uwagę, że poprzednia książka autorki była na tak wysokim poziomie? Sami przyznacie, że się nie da.
Byłam martwa przez 13 minut… teraz chcę wiedzieć, dlaczego. Nie pamiętam, jak trafiłam do lodowatej rzeki, ale wiem jedno: to nie był wypadek. Podobno przyjaciół trzeba mieć blisko siebie, a wrogów jeszcze bliżej, ale czasem trudno ich rozróżnić. Moje przyjaciółki mnie kochają. Wiem to. Co nie znaczy, że nie chciały mnie zabić. "13 minut" to wciągający kryminał o ludzkich tajemnicach, lękach, manipulacji i potędze prawdy. Podważa to wszystko, co myślimy o swoich relacjach z innymi i budzi wątpliwości, czy naprawdę znamy naszych bliskich…
W fabułę wchodzimy z przytupem. Od razu coś się dzieje. Trafiamy na ciało dziewczyny w lodowatej wodzie. Jeśli zdradzę, że dziewczyna przeżyła i była martwa tylko, a może aż 13 minut to nie będzie to spoiler, bo tyle znajdziecie w opisie – jeśli go czytacie. Od tej chwili zaczyna się cała misternie zaplanowana gra, można powiedzieć, że jest to idealna rozgrywka szachowa. Poziom hard. Tutaj warto zadać sobie pytanie, kto pociąga za sznurki i jest zdolny nie tylko do stworzenia tak misternego planu, ale przede wszystkim do bezwzględności i okrucieństwa.
Autorka przenosi nas do świata nastolatek, problemów szkolnych w dobie facebooka, twitera czy instagrama. Do czasów, gdy w szkole albo jesteś kimś, albo zerem. Nie trudno się domyślać, że dzisiejsza młodzież i życie codzienne w szkole różni się znacząco od tej choćby za moich czasów.
„13 minut” to thriller psychologiczny, który przez jakąś połowę mnie nudził. Czułam się rozczarowana, a postacie nie potrafiły mnie do siebie przekonać. Zwyczajnie drażniły mnie – jak nie sztuczność, dwulicowość i płytkość, to pogarda, przesada, kompleksy. Obojętnie, którą z dziewczyn bym wybrała to mi nie pasowała – może z wyjątkiem Hanah. W zamyśle autorki miały być sukami (określenie powtarzane wielokrotnie w książce) więc były. Do pewnego momentu byłam przekonana, że rozwiązanie mamy na tacy, jednak to byłoby za łatwe. Powinnam od razu wziąć pod uwagę drybling autorki z poprzedniej książki. Dotarło do mnie, że coś się musi jeszcze wydarzyć, że gdzieś musi być ta „świetna jak cholera” fabuła z mrocznym zakończeniem. I faktycznie zrobiło się ciekawie. Nie obyło się bez tragicznych wątków, bez zwrotu akcji, napięcia, które wzrastało im bliżej końca byliśmy. Czytając możemy zdać sobie sprawę, że dobrze zaplanowane kłamstwo może nas zwieść w pole, a bliskie nam osoby, okażą się tak naprawdę kimś innym, a nam przypadnie w udziale rola pionków na cudzej szachownicy. Tak więc, im dalej w fabułę tym lepiej, nawet postacie nabrały charakteru. Manipulacja, żale z przeszłości, odsunięcie na dalszy plan, władza, uroda lub jej brak, pieniądze, narkotyki, sekrety, tragedia, kłamstwa, miłość. Tak można opisać fabułę w skrócie. To na pewno znajdziecie w świecie, do którego zabiorą Was te nastolatki. Jaki będzie finał? Komu zależy na pozbyciu się nastolatki? Jak to się stało, że jedna z bohaterek znalazła się w tej wodzie? Gdzie leży prawda? Kto kim manipuluje? Kogo należy się bać? Z takimi pytaniami zostawiam was na koniec…
Sarah Pinborough po raz kolejny udowodniła, że potrafi pisać książki z tego gatunku. Co prawda ta wydaje się dla mnie ciut słabsza niż „Co kryją jej oczy”, ale i tak jest dobra, a ja zwyczajnie zostałam przez autorkę zrobiona na szaro. Mimo początkowych rozczarowań i tak mogę ją polecić tym, którzy gustują w tym gatunku lub tym, którzy mają ochotę na mocniejszą akcję w gronie wrednych nastolatek.
„Łatwo jest kłamać, kiedy się stworzy odpowiednią sytuację, a najlepsze kłamstwa to półprawdy.”
Za możliwość przeczytania ebooka dziękuję wydawnictwo Prószyński i S-ka
Za możliwość przeczytania ebooka dziękuję wydawnictwo Prószyński i S-ka
Dopisuję sobie ten tytuł na swoją listę, to chyba coś dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńOoo, tej autorki nie czytałam jeszcze nic. Ale lubię thrillery, więc ten tytuł by mi się spodobał.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, polecam-goodbook.blogspot.com
Aaa! Jestem bardzo ciekawa! Podobała mi się jej poprzednia książką, bardzo. Szkoda, że ta wydaje się trochę słabsza, ale jak widać, nie jest najgorsza, więc z chęcią :)
OdpowiedzUsuńNa pewno sięgnę po ten tytuł, bo mnie intryguje. Mam tylko nadzieję, że autorka stworzyła lepsze zakończenie niż tak rozczarowujące jak w "Co kryją jej oczy".
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ,, Co kryją jej oczy,, Po prostu Super, świetna, cudowna, ciekawa, najlepsza.
OdpowiedzUsuńSuper, super, super. Co kryją jej oczy,,
OdpowiedzUsuń