Banda Michałka powraca - Ewa Karwan-Jastrzębska



wydawnictwo: Prószyński i S-ka
data wydania: 6 czerwca 2017

Kochani, kto z nas choć przez chwilę nie chciałby stać się znowu dzieckiem? Myślę, że większość, albo zaryzykuję i powiem, że każdy. Choć na kilka godzin stać się beztroskim berbeciem, który ma tysiąc pomysłów, lato w głowie, kumpli z podwórka i głowę pełną marzeń. Wiadomo czasu cofnąć się nie da (a szkoda), ale można sięgnąć po książkę, która trochę nam to dzieciństwo przybliży. Jeśli jesteś rodzicem, który chce wciągnąć swoje dziecko do świata literatury, bądź sprawić mu radość, bo książki pochłania, to również proponuję przeczytać do końca moją recenzję. Tym razem kilka słów o książce Ewy Karwan – Jastrzębskiej - „Banda Michałka powraca”.

Zdarza mi się czytać książki nie po kolei – zaczynam od drugiego tomu, albo od któregoś tam ze środka. Tym razem było tak samo. Domyśliłam się, że skoro ta banda powraca to już musiała raz gdzieś się pojawić, mało tego, ja musiałam ją przegapić i to bardzo. Nie zrażona tym skusiłam się na pozycję dla dzieci. Nie zaczynając od pierwszego tomu. Nie mając choćby tych dwunastu lat (i to od dość dawna).
Krótkie, skrzące się dowcipem, świetnie oddające współczesne realia opowiadania w stylu "miało być dobrze, a wyszło jak zawsze". Walentynki i związane z nimi miłosne podchody! Nocne polowanie na Minotaura! Uchodźcy w szałasie! Żałosne skutki pogadanek, czyli banda na tropie Pedobera! Oczy Róży i spotkanie z Błotnym Misiem…A w tle stara warszawska kamienica w sercu Żoliborza i jej barwni mieszkańcy, kochająca się rodzina Michałka, szkoła z jej nietuzinkową dyrekcją (gotową nawet wystartować w szkolnym konkursie talentów). A w rolach głównych oczywiście – Michałek i jego przyjaciele!
Michałek i jego banda pojawili się w 2013 roku, nie tylko na półkach w księgarni i tych domowych w pokojach dzieciaków. Zagościli również na antenie radiowej Trójki, a dzieciaki, które były pierwowzorami bohaterów udzielały podobno wywiadów. Tym razem powraca wraz ze swoją bandą, aby łapać złodziei, podejrzanych obywateli, pomagać sąsiadce, szpiegować i pojechać do Grecji, gdzie wypada zapolować na Minotaura. To tylko kilka przygód, o których wspominam, aby nie psuć nikomu dobrej zabawy z odkrywania reszty. Wydawałoby się, że jest to książka dla chłopaków, nic jednak bardziej mylnego. Oczywiście w bandzie przeważa płeć męska, jednak jest jedna dziewczyna – kumpel. Zresztą całość jest lekka, przyjemna, dowcipna, barwna i pouczająca, więc nawet z samymi chłopakami nie byłoby źle. Książkę się czyta się ekspresowo. Rozdziały nie są długie, a każdy rozpoczyna ilustracja. Przygody Michałkowej bandy także uczą empatii, pomocy innym, przyjaźni, a także języka polskiego, w tym różnych pojęć, które na co dzień dzieci słyszą tu czy tam. Oczywiście autorka robi to w sposób czytelny, tak aby każdy zrozumiał i się nie zanudził. Uważam, że to świetny sposób, aby nasze dzieci nie tylko dobrze się bawiły, ale również czegoś się dowiedziały. Niektórzy zapewne się doczepią, że ma to formę „słownika”, ale nic z tych rzeczy.

Przyznam się, że jako dziecko nie przeczytałam „Dzieci z Bulerbyn”, a teraz na stare lata mnie wzięło na czytanie książek o bandzie dzieciaków. Mój świat, a w zasadzie nasz dorosłych różni się od tego opisanego przez Ewę Karwan – Jastrzębską. I to właśnie jest fajne, że nie tylko dzieciaki mogą korzystać z takiego świata, ale również i rodzice podkradając im książkę lub czytając z nimi. Dlaczego naszło mnie akurat na taką literaturę i wyskakuję z nią skoro zazwyczaj u mnie znajdziecie książki z zupełnie innej półki? Powody są dwa, a w sumie nawet trzy. Jestem w takim miejscu, gdzie trudno się czasem skupić, zmęczenie, stres czy choćby brak czasu uniemożliwiają czytanie czegoś innego kalibru. Chce się zwyczajnie uciec myślami i przez chwilę dobrze się bawić nie wysilając mózgu. Zakosztować beztroski itp. Drugi powód – jestem matką, co prawda mojemu synowi daleko do tak rozwiniętych książek i do stworzenia takiej bandy, ale dobrze powoli wchodzić na grunt przyjazny dzieciom. To wiąże się z trzecim powodem, a mianowicie planami na przyszłość, w których uwzględniam recenzje książek dla dzieci. Te trzy powody sprawiły, że przeglądając pozycje na czytniku bez wahania wybrałam właśnie tę pozycję. Nie żałuję i mam w planach nadrobić kiedyś zaległości z pierwszym tomem. Mam nadzieję, że on również przypadnie mi do gustu. Dorośli z tej książki również mogą wyciągnąć to i owo, choćby bezinteresowność, którą warto okazywać osobom w naszym otoczeniu, troska czy też wyobraźnia, którą czasem upychamy za żelaznymi drzwiami po to, aby odciąć się od tego dziecka, które w nas drzemie. Nie pozostaje mi nic innego jak na koniec zaproponować abyście zakumplowali się z Michałkiem i resztą i przy okazji dobrze się bawili (WASZYM DZIECIOM RÓWNIEŻ).

Za możliwość przeczytania ebooka dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka

Komentarze

  1. Mi też czasem zdarza się sięgnąć nie po ten tom co trzeba. Akurat powyższa powieść nie bardzo mnie zainteresowała :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się pogodzić z dorosłością i nadal wydaje mi się, że jestem dzieckiem, ale z problemami dorosłych. Więc jestem poniekąd dorosłym dzieckiem, ale wciąż dzieckiem. Jestem otwarta na takie pozycje jak powyższa, gdyż ułatwiają mi one w tym, aby swojego zdziecinnienia nie utracić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po takie książki można sięgać choćby tylko po to, by zakosztować wspomnianej beztroski. Ten tytuł może być całkiem niezłym wehikułem czasu do czasów, gdy obowiązkowo czytaliśmy "Dzieci z Bullerbyn". ;) Przyłączamy się do poleceń - zarówno młodszym, jak i starszym czytelnikom! ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeżeli zostawisz po sobie jakiś ślad :-) Daje to wiele radości, gdy po przeczytaniu książki i wstawieniu swojej opinii na jej temat ujrzę pod nią jakiś komentarz :-)

Popularne posty