Strzały w Stonygates - Agatha Christie
wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
data wydania: 9 lutego 2017
liczba stron: 208
„(...) ludzie rzadko – rzadziej nie można by się tego spodziewać – wyglądają na to, czym są w rzeczywistości.”
Po ostatnim literackim rozczarowaniu, tym razem wolałam sięgnąć po pewniaka, który nie zawodzi, a przynajmniej do tej pory mi się to nie zdarzyło z twórczością Agathy Christie. Jednak teraz moim książkowym doznaniom nie towarzyszy mój ulubieniec Poirot, a błyskotliwa panna Marple. Dlaczego ona a nie on? Filmy z pedantycznym Poirotem nadal świeżo mam w pamięci i czytanie opowieści z nim nie miałoby w sobie tyle frajdy, dlatego wybrałam coś nowego, ale zarazem pewnego. Do powieści z jego udziałem chętnie wrócę, gdy tylko moją pamięć pokryje cieniutka warstewka kurzu. To mój debiut z postacią panny Marple. Raz miałam okazję oglądać film i przyznam, że zrobił na mnie pozytywne wrażenie, jednak po książkę sięgnęłam dopiero teraz. Mój wybór padł na tytuł „Strzały w Stonygates”. Nic mi on nie mówił, więc wnioskowałam, że będzie ciekawie.
Panna Marple na prośbę przyjaciółki jedzie odwiedzić jej siostrę milionerkę i sprawdzić, kto czyha na spadek. Ginie pasierb pani domu, a ją samą ktoś próbuje otruć. Szekspirowska atmosfera, pękające lustra i zamknięty krąg podejrzanych. Każdy z siedmiorga domowników miał motyw, by zabić. Sprawę utrudnia fakt, że do rezydencji przylega dom poprawczy, w którym mieszka dwustu młodocianych przestępców.Autorka przenosi nas i swoją bohaterkę do zaniedbanej aczkolwiek imponującej posiadłości, gdzie obecnie mieszka przyjaciółka z młodości panny Marple. Zostajemy wrzuceni do grona ludzi, którzy są normalni i nienormalni zarazem. Dziwna atmosfera komplikuje się jeszcze bardziej, gdy nagle padają strzały i na horyzoncie pojawia się oczywiście trup. Zaczyna się śledztwo, podejrzanych jest kilkoro, a ktoś ewidentnie coś kombinuje by zmylić trop policji. Jaką rolę odgrywa w tym wszystkim Panna Marple? Z pewnością nie odgrywa tutaj takiej roli jak Poirot, nie jest wynajętym detektywem, tylko przyjaciółką pani domu, która w międzyczasie dostrzega to i owo, łączy fakty i w konsekwencji pomaga znaleźć sprawcę całego zamieszania. Jest to niewątpliwie postać, która na pierwszy rzut oka się nie wyróżnia, wtapia w tłum i wygląda na zwyczajną staruszkę.
„ […] obraz na scenie jest zbudowany z prawdziwych materiałów. Z płótna, drewna, farby, tektury. Złudzenie powstaje w oku patrzącego, a nie na samej scenie. To znaczy, że naprawdę wszystko jest rzeczywiste, zarówno gdy popatrzymy na to od strony widowni, jak i od strony kulis.”
„Strzały w Stonygates” to subtelny kryminał, który ma w sobie zagadkę, drugie dno i spore grono podejrzanych, a do tego szczyptę dramaturgii. Mamy tutaj spokojne tempo, klimat tamtych czasów i oczywiście dedukcje, którą uwielbiam. Sama panna Marple to ciekawa postać, niby staruszka, a z umysłem bystrym i młodzieńczym. Swoje widziała i zwykły nieboszczyk nie jest jej straszny. Prawie od samego początku miałam wrażenie, że oglądam jakiś spektakl teatralny. Jakbym patrzyła na scenę i widziała wchodzących i schodzących z niej aktorów. Nawet się za bardzo nie pomyliłam, gdyż bohaterowie nakierowują czytelnika, aby wraz z nimi spojrzał na dane miejsce w taki właśnie sposób. Autorka w swojej książce porusza takie tematy jak pokora czy też dobro. Bawi się przy tym portretami bohaterów i skomplikowanymi relacjami jakie je łączą. To co z pozoru jest czarne może okazać się białe i na odwrót. Kontrasty, idee, zranione uczucia, iluzja i natura człowieka. Wszystko połączone ze smakiem i naprawdę wciąga. Jest to powieść, którą można się spokojnie delektować. Aha i jeszcze jedno… po raz kolejny trafiłam kulą w płot podczas typowania mordercy. Chyba nigdy nie nauczę się jakim schematem posługiwać się podczas dedukcji...szczególnie w książkach tego kalibru.
„(…) gdy ktoś jest dobry, powinien także być pokorny.”
Lubię twórczość A. Christie właśnie za to, że za każdym razem źle typuję mordercę. Niby czytam uważnie, analizuję zdarzenia i próbuję wyrwać się z schematycznego myślenia, a i tak zawsze pudłuję. I czasem już nie wiem, czy to ja jestem ślepa, czy Christie jest aż tak dobra. :)
OdpowiedzUsuńPanny Marple jeszcze nie poznałam, ale powoli się do tego przymierzam, a skoro piszesz, że "Strzały w Stonygates" są warte uwagi, to chyba skuszę się na ten tytuł. Jestem ciekawa, jak wypada starsza kobieta w porównaniu z Poirotem.
Nie lubię książek tej autorki, ale ostatnio coraz częściej mam ochotę po którąś z nich sięgnąć. Kto wie? Może tym razem się przekonam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Czytanie Naszym Życiem
Agatha Christie to po prostu klasyka.
OdpowiedzUsuń