Zatrzymać Dzień - Wioletta Szczepańska, Ireneusz Słupski
wydawnictwo: Fundacja Podaj Dalej
data wydania: wrzesień 2016
liczba stron: 276
„Gdyby naszymi lekturami były właśnie takie książki, po których bardzo chce się żyć.”
Są książki, które czasami omijamy świadomie, bądź nie. Dlaczego? Uciekamy od pewnych trudnych tematów, udajemy, że ich nie ma, albo po prostu nie chcemy sobie psuć dobrego humoru. Ja powiem Wam, że ci co tak robią popełniają straszny błąd. Kolejne dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Nie każda z nich jest pesymistyczna, nawet jeśli temat trudny, bolesny i faktycznie niejeden raz chce się płakać. Jest też drugi powód. One dają do myślenia i przypominają co w życiu jest ważne i jak wielką siłę ma w sobie człowiek. Można poszerzyć ten wątek i dodać sens życia czy też wiary. Przede wszystkim czytając poznajemy bohaterów, realnych bądź fikcyjnych – zresztą za tymi najprawdopodobniej kryją się prawdziwi ludzie z prawdziwymi historiami. Taką książką jest „Zatrzymać dzień”, zresztą wspominałam o niej na swoim profilu facebookowym (najpierw zamawiasz, potem czytasz i w końcu płacisz).
Pewnego dnia na świat przyszedł uroczy chłopczyk, wyczekiwany przez mamę i kochany odkąd przybrał formę fasolki, a nawet jeszcze wcześniej. Prawda, że sielankowo? Bajka zmienia się w koszmar, gdy u niego w wieku trzech miesięcy zdiagnozowano raka oczka. Zaczęła się walka z trudnym przeciwnikiem. Walka, która trwa dość długo. Odbiera siły i niejednokrotnie odbiera wiarę. Walka o życie, zdrowie...tutaj też jest toczona walka o oczko Kubusia. Autorką książki jest mama chłopca, która opowiada krok po kroku jak wyglądała ta walka, ale i to kim była wcześniej nim stała się żoną, matką i wojowniczką, która zrobi dosłownie wszystko. Ta książka to również podziękowanie i hołd dla ludzi dobrego serca, którzy pomogli i trwali przy nich do końca bitwy i zapewne jeszcze dłużej. Być może ktoś z was słyszał kiedyś o Kubusiu. Może zaglądał na stronę www.OkoKuby.pl, być może również pomógł – więc wie to co ja odkryłam czytając tę książkę.
Powiem więcej, podobno nikt tej książki nie chciał wydać, dlatego zrobili to sami i powiem szczerze, że jak dla mnie jest ona wydana rewelacyjnie. Uzupełniona o zdjęcia, komentarze, dawne posty mamy Kubusia. A co ważne płynie z niej szczerość, bezradność, ból, gniew, ale i miłość. Miłość nie tylko rodziców do dziecka, ale także obcych ludzi do zupełnie obcego dziecka. Nie jest to powieść z zaplanowaną z góry fabułą, to życie, a jak wiemy ono pisze najlepsze scenariusze, choć czasami bolesne. Książka wciąga, przywraca wiarę w ludzi i zachęca do pomocy. Najważniejsze jest w niej to, że kipi z niej siła i mimo wszystko optymizm.
Ja odkryłam ją dzięki mężowi. To on ją zamówił, ja przeczytałam, a zapłacimy wspólnie. Dla mnie (dla nas) ma ona tym większe znaczenie, że sami od 13 miesięcy walczymy o życie naszego malutkiego synka i nawet teraz czytając tę książkę jesteśmy w szpitalu. Powiecie, że jestem totalnie nieobiektywna – bardziej niż oczywiście zazwyczaj, bo przecież oceniam książki subiektywnie. Okej. Zgodzę się, jednak wiem jak cenne jest zdrowie, jak trudno znaleźć siłę i jak wielką miłość człowiek jest w stanie okazać innym. Wiem też ile można dostać od innych i nie chodzi tu tylko o pomoc finansową, a o wsparcie. Mimo, że walczymy z zupełnie inną chorobą to doskonale rozumiem to, co autorka miała do przekazania. Z pewnością to pozycja godna polecenia dla rodziców chorych dzieci. Jednak polecam ją też innym...zdrowym ludziom, rodzicom zdrowych dzieci, dziadkom, babciom, wujkom, ciociom...Nie uciekajcie od trudnych tematów, bo one są gdzieś obok.
„Ściany szpitalnych sal słyszały więcej gorliwych modlitw, niż niejeden kościół.”
Dla wszystkich, których ta książka zainteresowała, podaję link, pod którym można ją zamówić www.zatrzymacdzien.pl
Aż się zastanowię i chyba ją kupię po wypłacie. :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo trudny temat i wiem, że ludzie, którzy są daleko od tego problemu czasem nie potrafią zrozumieć i wyobrazić sobie co może czuć rodzic, który walczy o swoje dziecko. Trzymam za Was mocno kciuki! Na pewno dacie radę! Filipkowi dużo, dużo zdrowia życzę, a Wam z mężem siły, bo wiem, że z jednej strony walczycie z chorobą, a z drugiej jesteście podporą dla Filipka!
OdpowiedzUsuń