Cmętarz zwieżąt - Stephen King


seria: Kolekcja Mistrza Grozy
wydawnictwo: Albatros, Ringier Axel Springer Polska
tytuł oryginału: Pet Sematary
data wydania: 14 czerwca 2017
liczba stron: 400

„Nie należy wierzyć, że istnieją granice grozy, którą zdolny jest przyjąć ludzki umysł. Wręcz przeciwnie, wszystko wskazuje na to, iż w miarę jak ciemność staje się coraz głębsza, głębia owa zaczyna rosnąć wykładniczo – i choć nie chcemy tego przyznać, to doświadczenie podpowiada nam, iż kiedy koszmar staje się dość czarny, groza zaczyna rodzić grozę, a jedno przypadkowe zło płodzi następne, często rozmyślne złe czyny, póki w końcu wszystkiego nie pochłonie ciemność. Najstraszniejszym zaś pytaniem pozostaje to, ile dokładnie grozy może znieść ludzki umysł i wciąż zachować niezłomną, nieugiętą łączność z rzeczywistością. Trudno ukryć, że podobne wydarzenia mają w sobie coś z absurdu. W pewnym momencie wszystko staje się zabawne.”

Skoro już jesteśmy w temacie grozy, to dzisiaj mam dla was kolejną recenzje książki samego mistrza tego gatunku. Tym razem mój wybór padł na „Cmętarz zwieżąt”. Osobom, które cenią sobie grozę na ekranie jest zapewne znana ta historia, tylko pod nazwą „Smętarz dla zwierzaków”, który powstał w 1989 roku. Ostatnio nie byłam w pełni zachwycona tym co przeczytałam, brakowało mi dreszczyku, mrocznego klimatu itp. Postanowiłam więc iść za ciosem i wybrać akurat ten tytuł, bo kojarzy mi się z horrorem, o którym wspomniałam, a który kilka lat temu miałam okazję oglądać. Oczywiście znane mi są również inne filmy na podstawie twórczości autora, jednak ten mgliście krążył gdzieś tam po orbicie moich myśli. Piąte przez dziesiąte kojarzyłam o co mniej więcej chodziło w fabule, postanowiłam więc przypomnieć sobie wszystko i sprawdzić czy książka, również zaspokoi moje oczekiwania. A dodatkowo spodobała mi się okładka i ten mroczny kiciuś.
Zazwyczaj przeprowadzka to początek nowego życia, ale dla rodziny Creedów stała się początkiem ich końca. Mistrz horroru Stephen King zaprasza czytelników na wycieczkę do piekła i z powrotem! Na świecie istnieją dobre i złe miejsca. Nowy dom rodziny Creedów w Ludlow był niewątpliwie dobrym miejscem - przytulną, przyjazną wiejską przystanią po zgiełku i chaosie Chicago. Cudowne otoczenie Nowej Anglii, łąki, las; idealna siedziba dla młodego lekarza, jego żony, dwójki dzieci i kota. Wspaniała praca, mili sąsiedzi - i droga, po której nieustannie przetaczają się ciężarówki. Droga i miejsce za domem, w lesie, pełne wzniesionych dziecięcymi rękami nagrobków, z napisem na bramie: CMĘTARZ ZWIEŻĄT (cóż, nie wszystkie dzieci znają dobrze ortografię...).
  „Nie ma zysku bez ryzyka, ani ryzyka bez miłości.”

Wyobraźcie sobie rodzinę, która przeprowadza się w nowe miejsce, by zacząć coś nowego. Wszystko ma być dobrze i oczywiście do pewnego dnia tak jest… jednak po drodze dzieją się dziwne rzeczy. Śmierć, ostrzeżenie, spacer w nocy do miejsca, które z pozoru jest nieszkodliwe, jednak to od niego promieniuje dziwna moc przyciągania. Machina zła nabiera rozpędu z chwilą śmierci kociego ulubieńca domu rodziny Creedów. Do czego można się posunąć z miłości? Ze strachu? Z bólu, który rozdziera na pół? Czy jedno szaleństwo napędza drugie? Główny bohater pokazuje, że można podjąć wręcz diabelskie ryzyko… i to nie raz…!

„Co kupisz, to twoje, a to, co twoje, wcześniej czy później do ciebie wróci.”

Inspiracją do napisania „Cmętarza zwieżąt” był pobyt autora w pewnym domu w stanie Maine i takowy właśnie cmentarz, który znajdował się za owym domem. Sam pomysł na taką właśnie fabułę wydaje się interesujący i posiada w sobie sporo potencjału, szczególnie dla autora z wyobraźnią, której z pewnością Kingowi nie brakuje. Zresztą na odpowiedni klimat i próbkę fantazji autora nie trzeba wcale długo czekać. Akcja rozwija się stopniowo i nabiera tempa. Napięcie rośnie, a owa groza przybiera na silę by na końcu się skumulować. I to jest to co mi się podoba! Atrakcje pojawiają się i przybierają na silę, a nie czeka się i czeka aż do końca na coś, co praktycznie nie powala nas na kolana czy nie doprowadza do „siwizny” Tak smaczne książki wręcz uwielbiam. Są ciekawe postacie, które mają w sobie coś ze zwykłego człowieka, nie są zbyt idealne, kolorowe, a wręcz wadliwe. Mają swoje słabości, rysy na psychice, fobie… Do tego fabuła ze wspomnianym potencjałem i tematyka grozy z cmentarzami i dziwnymi stworami w tle. Są opowieści z przeszłości, które mają dodać pikanterii i wprowadzić czytelnika w klimat, a przy tym doskonale uzupełniają historię. Sam cmentarz nocą budzi w wielu dreszczyk grozy, albo zwyczajnego podskórnego strachu, jeśli do tego dołożymy podkolorowaną historię to nasza wyobraźnia działa. Pamiętam, ze film przypadł mi do gustu, pamiętam jakieś sceny jak za mgłą, ale wiem, że klimat był. W książce też jest i jest nawet lepiej, bo można wypróbować własną wyobraźnię. Teraz po przeczytaniu powieści, mam zamiar obejrzeć po raz kolejny film i sobie go dobrze porównać. Znów poczuć klimat z dawnych czasów. Tym razem jestem zadowolona z tego co wyszło spod pióra słynnego mistrza grozy. Nie mogę się do niczego przyczepić. Autor nie pisze swoich książek „na skróty” i możemy ze szczegółami poznać daną akcję, choć czasami chciałoby się przejść już do momentu kulminacyjnego. Jednak nie ma tak dobrze, autor chce, żeby czytelnik poczuł klimat i wciągnął się w daną historię mimo iż czasem wydaje mu się coś zbyt szczegółowe. Końcówka jest genialna, a szczególnie epilog, który tworzy w naszej wyobraźni kadr jak z horroru.

„Ziemia serca mężczyzny jest kamienista... Mężczyzna hoduje, co może… opiekuje się tym.”

Komentarze

  1. Ta książka miała wielki wpływ na rozwój mojej dalszej przygody z czytaniem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czuję, że ta książka moglabg mi się spodobać. Tylko strasznie się jej boję xX

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dobrze, że mam tę książkę na półce! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Do tej pory przeczytałam tylko cztery książki Kinga i tylko "Cmętarz zwieżąt" mnie wystraszył haha :D Bardzo polubiłam tego autora i z pewnością będę dalej czytać jego powieści :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś czuję, że ta książka mogłaby mnie zaciekawić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja przeczytałam jedynie "Wielki marsz" i jakoś nie potrafię się przekonać do Kinga... muszę spróbować zatem z innym tytułem!

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam, oglądałam- uważam, że świetny pomysł na fabułę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam za sobą jedne bardzo nieudane spotkanie z Kingiem, ale wierzę, że autor jeszcze mnie zachwyci. Z tego względu chyba muszę zabrać się za ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jedna z pierwszych powieści Stephena Kinga, która mnie w sobie rozkochała. Już dawno nie czytałam ani jednej z jego książek i po Twojej recenzji mam niespotykany dla mnie apetyt, aby przeczytać po raz kolejny "Cmentarz Zwieżąt"

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę w końcu zapoznać się z twórczością Kinga, bo aż wstyd, że jeszcze nic nie znam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeżeli zostawisz po sobie jakiś ślad :-) Daje to wiele radości, gdy po przeczytaniu książki i wstawieniu swojej opinii na jej temat ujrzę pod nią jakiś komentarz :-)

Popularne posty