Człowiek z sową - Robert Nowakowski
wydawnictwo: Videograf
data wydania: 8 kwietnia 2015
liczba stron: 256
„[…] nie ma ludzi o duszy czarnej i białej, jest tylko czarna i szara.”
Czerń i odcienie szarości, to barwy, które otoczyły mnie na kilka godzin, szczelnie jak kokon. Za każdym razem, gdy zostawiałam swoją codzienność na progu książki Roberta Nowakowskiego, towarzyszył mi ten duet. To zespolenie barw widoczne jest już od samego początku. Od momentu, w którym zapoznajemy nasz wzrok z okładką. Czerń i szarość przeplata się z bielą i nutą ciepłego złota z brązem. „Człowiek z sową” to opowieść o niekrystalicznych duszach, o ludziach noszących maski i czasach nakreślonych gwałtownymi i ciemnymi pociągnięciami węgla.
Pełna ironicznego humoru i metafizycznego tła historia czwórki lwowian, w przeszłości blisko związanych z Urszulą, piękną dziewczyną, która ginie w czasach okupacji. Ich losy, rozdzielone przez wojnę splotą się na powrót w skomunizowanym Krakowie w dramatycznych okolicznościach. Czy morderstwo Uli sprzed lat może mieć związek z niewyjaśnionymi zabójstwami esbeckich funkcjonariuszy ? Obserwatorem wydarzeń jest Michał – obdarzony pewnym specyficznym fizycznym mankamentem, z uporem odmawia włączenia się życie w świecie socjalizmu. Z natury niezaangażowany, z pozoru bez poglądów, nie uniknie jednak starcia z rzeczywistością… Czy Michał będzie w stanie stawić czoło zbrodni sprzed lat i odzyskać dawną miłość?
Historia, którą stworzył Robert Nowakowski została podzielona na prolog, XXXIV główne rozdziały oraz podrozdziały. Zaczyna się w latach 1938 – 1940 i prowadzi nas po meandrach wydarzeń i miejsc, aż do roku 1981. Lwów to miejsce, w którym rozpoczynamy swoją przygodę z głównym bohaterem, chłopcem naznaczonym przez skrzydła. Romantycznym garbusem, który pragnie żyć w spokoju, nikomu nie wchodząc w drogę. Z pozoru dziwak, słabe ogniwo, kaleka, a dla rodziny głupek. Postać silna moralnie i wzbudzająca sympatię (nie mylić z litością). Michał, – bo tak ma na imię – otoczony jest przez duchy, anioły i inne zjawiska. Z czasem Lwów zamieniamy w Kraków, który dotyka komunizm i zemsta z przeszłości. Przez te wszystkie lata nasz bohater oraz osoby z jego otoczenia muszą borykać się nie tylko z zawieruchami politycznymi, ale również z własną codziennością, szarością, tęsknotami oraz strachem.
Przyznam się, że książka mnie zaskoczyła. Spodziewałam się czegoś zupełnie innego niż dostałam. Już sam początek wywołał szok i zamęt. Wniknięcie do tej historii nie było łatwe, a zmieniające się postacie i miejsca tworzyły migawki, które mnie dekoncentrowały. Jednak z każdą przeczytaną stroną było coraz lepiej. Odnalazłam swoje miejsce wśród bohaterów, duchów i uliczek Krakowa. Całość jest klimatyczna, chwilami zabawna i przepełniona ironią. Pomysł na fabułę jest ciekawy, jednak nie spodziewajcie się, że akcja pędzi jak szalona. Mimo upływających lat, zmieniających się miejsc i bogatej gamy postaci można poczuć coś na kształt ospałości, powolnego rytmu, który wywołuje refleksje. Pomimo trudnego początku, całość oceniam pozytywnie. Trzy czwarte książki, a szczególnie zakończenie, zrekompensowało mi początkowe zgrzyty. Jeśli chodzi o styl i język… prostota, zapożyczenia językowe i zabawa słowem. To wszystko miesza się razem i wprowadza nas chwilami w klimat melancholii by za chwilę przenieść do wulgarnej kłótni małżonków. Uwielbiam prozę poetycką, więc takie ozdobniki i zabawa słowem jak najbardziej oceniam pozytywnie. Szkoda tylko, że wątek kryminalny nie był bardziej rozbudowany, gdyż chętnie wniknęłabym głębiej w temat zemsty.
Słów kilka o autorze… Robert Nowakowski urodził się w 1978 roku w Bydgoszczy i tam też skończył szkołę średnią. Studiował prawo w Toruniu, jednak obecnie nie pracuje w zawodzie. Pisanie traktuje jako hobby, zdecydowanie więcej czasu poświęca na czytanie dzieł innych autorów, niż tworzenie swoich własnych. Jego ulubieni pisarze to: Graham Greene, Zadie Smith i słabo znany u nas Michael Chabon. Jeśli zaś o muzykę chodzi to na pierwszym miejscu jest zespół The Waterboys, a zaraz po nim Leonard Cohen, którego utwory brzmią równie dobrze w kobiecym wykonaniu. Nie ma oporów, aby mówić o sobie, chociaż gdyby miał wybrać motto opisujące jego postawę, padło by na: „wolę mówić o książkach, niż o sobie”. Razem z żoną, synkiem oraz 5 letnim psem (Golden Retriever) zaszył się na idyllicznej wsi pod Krakowem, gdzie pracuje nad kolejną książką. Co tym razem autor szykuje dla swoich czytelników ? Powieść współczesną, pozbawioną wątków historycznych oraz eksperymentów literackich. Bez czego nie przeżyłby dnia? Nie potrafi przeżyć dnia bez filiżanki kawy, spaceru z psem i dobrej książki.
„Człowiek z sową” to podobno „hipnotyzująca powieść kryminalna o przeszłości, miłości i zbrodni” jak dla mnie to powieść obyczajowa z wątkiem fantastycznym, miłosnym, historycznym i kryminalnym. Przy czym tego ostatniego było niewiele. Hipnotyzująca jest natomiast okładka, zaprojektowana przez Asię Jedlińską. Dawno już nie widziałam tak prostego, a zarazem interesującego połączenia, które cieszy oko i nawiązuje do treści. Ptak patrzy, przenika i widzi szarą postać, człowieka, duszę ukrytą w ludzkich konturach. Autor w książce pokazał siłę swojej wyobraźni tworząc niesamowitą opowieść utkaną z dylematów moralnych, strachu, zemsty, ironii oraz doskwierającego uczucia niespełnienia. Swoich bohaterów rzucił na głębokie wody okresu wojennego i rodzącego się PRL –u. Filozofia połączona z trudami egzystencji. Z ludzką „nieczystością” i chęcią przeżycia. Jest to historia prosta i trudna zarazem, otoczona szarością. Dzieło Roberta Nowakowskiego mogę polecić miłośnikom tego typu klimatów. Czytelnikom, którzy lubią literackie wyzwania, historie nie zawsze proste, ale refleksyjne. A także tym, którzy nie boją się połączenia fantazji z lekcją historii.
„Nasza cisza, bo milczymy w tym mieście, nasza cisza ginie w szumie skrzydeł, w świście smyczków, w powietrzu zatrutym winem i cygarami, w horyzoncie zburzonym przez wzgórza, w rozmachu cesarskiej ceremonii. Brzegi skuły wodę, grube kreski ciała krzyczą o uczuciach, mieszczka lamentuje nad zdradą, chce najgorszego dla najdroższego, a potem mu wybacza, całuje zimnymi palcami.”
Dziękuję autorowi za możliwość przeczytania książki
Powieść obyczajowa z wątkiem fantastycznym, miłosnym, kryminalnym i historycznym? Prawdziwy miks gatunkowy! Już mam ochotę ją przeczytać :).
OdpowiedzUsuńCzy mnie od tego miksu nie roboli głowa? :)
UsuńJestem spokojna o Twoją głowę Agato... moja wytrzymała ten mix to i Twoja da radę! ;) A tak poważnie to proporcje są raczej wyważone, więc nie powinno być problemu ;)
UsuńPodoba mi się określenie, że książka jest hipnotyzująca. Polecam ją również. Nietuzinkowa proza.
OdpowiedzUsuńNietuzinkowa, nie zawsze łatwa, ale godna polecenia ;)
UsuńChyba nie do końca pozycja dla mnie, ale nie mówię nie. :)
OdpowiedzUsuńByć może kiedyś wpasuje się idealnie w Twój gust czytelniczy ;)
UsuńJakoś mnie ta ksiązka do siebie nie przekonuje ;/
OdpowiedzUsuńNa razie nie jestem przekonana do tej książki, ale może kiedyś ;)
OdpowiedzUsuńTytułowa postać przypomina mi trochę "Dzwonnika z Notre Dame". Chociaż ciekawi mnie jego historia i ukazany klimat Krakowa, to chyba jednak tym razem odpuszczę. Pozdrawiam. :-)
OdpowiedzUsuńJakoś nie mam przekonania do tej książki. A zazwyczaj moja intuicja mnie nie zawodzi. Dlatego jednak spasuje.
OdpowiedzUsuńTa pozycja wydaje się być naprawdę ciekawa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.