Cecelia Ahern - Pora na życie
tłumaczenie: Barbara Jaroszuk
wydawnictwo: Świat Książki
data wydania: 19 marca
liczba stron: 424
kategoria: Literatura piękna
Zastanawialiście się kiedyś nad swoim życiem? Jak by to było je spotkać? Obojętnie czy pod postacią mężczyzny czy kobiety. Tak się zastanawiam i doszłam do wniosku, że było by to niezwykle ciekawe. Chociaż pewnie też denerwujące. "Pora na życie" trafiła w moje ręce nie z mojego wyboru, po prostu dostałam ją – tak więc nie bardzo wiedziałam co o niej sądzić, chociaż poprzednia książka Cecelii Ahern "Sto imion", przypadła mi do gustu i to bardzo. Jedno co mnie zachęciło, gdy tylko dotknęłam książki – to okładka. O tak, okładka jest niesamowita, kolorowa, kobieca, zagadkowa i taka lekka, ma w sobie coś magicznego, coś co po prostu przyciąga. A jeśli chodzi o zawartość? Poruszająca, ciepła i zabawna powieść o tym, co się dzieje, gdy przestajesz zwracać uwagę na własne życie. Lucy Silchester mieszka ze swoim kotem w wynajętej kawalerce, wykonuje niesatysfakcjonującą pracę, coraz bardziej oddala się od swoich bliskich i nieustannie kłamie, wstydząc się nagłych i niekorzystnych zmian w swoim życiu. Życie Lucy nie jest tym, czym się wydaje. Podobnie jak niektóre z dokonanych przez nią wyborów i opowiedzianych historii. Od chwili, kiedy poznaje mężczyznę, który przedstawia się jako jej Życie, uparcie powtarzanym półprawdom grozi kompromitacja – chyba że Lucy nauczy się mówić całą prawdę o tym, co dla niej naprawdę istotne.
Od razu zaznaczam, że delektowałam się treścią, smakowałam ją – tak jak tylko czas mi na to pozwalał - a gdy się już dorwałam to przeczytałam ponad połowę za jednym zamachem (wielkie czytanie do 3 w nocy – a pobudka o 6!). Od samego początku zapałałam sympatią do głównej bohaterki, Lucy. Kobietka jest zabawna, czasami zwariowana, ale z charakterkiem. Jest osobą, której kilka lat temu, wszystko wywróciło się do góry nogami – więc zaczęła kłamać, żeby było prościej – zamknęła się w swojej kawalerce z kotem Pan Panem. Oczywiście aż pewnego dnia, spotkała swoje Życie. Pomysł na napisanie książki o takiej tematyce, był genialny. Książka bawi, wzrusza a co najważniejsze pozwala zastanowić się nad własnym życiem. Nabrać dystansu i optymizmu. Książka zdecydowanie jest optymistyczna i kobieca. Powiem więcej – mega kobieca – typowa babska literatura, która wciągnie bez reszty i sprawi, że chwila spędzona w jej „towarzystwie” będzie bardzo przyjemna. Chociaż muszę powiedzieć, że ma jedną wadę – jest przewidywalna. Chociaż do ostatniej chwili myślałam, że mnie czymś zaskoczy i zakończenie będzie inne, ale nie. Było tak jak przewidziałam. Mimo tego, nie zmieniłam zdania co do książki. I z chęcią przeczytam ją jeszcze raz. Napisana jest „lekkim piórem”, z kobiecym wyczuciem smaku, z odpowiednią dawką emocji i z czymś na kształt przesłania. Osobiście cenię sobie, książki, które dają do myślenia – a taka chwila refleksji mnie naszła podczas czytania. Najciekawsze postacie?
Jak dla mnie zdecydowanie Lucy i Cosmo (Życie), pasują do siebie idealnie.
„- Jesteśmy jak Superman i Lois Lane. Jak Pinky i Mózg.
- Jak rentgen i złamana noga.”
Czy można chcieć czegoś więcej? Ten duet wnosi do całości bardzo wiele a właściwie wszystko. Na nich się opiera całość. Oczywiście nie mniej istotne są inne postacie, które mają dużo wspólnego z Lucy. To oni mają wpływ na nią i tym samym na jej Życie. Jednak tych dwoje idealnie scala całość. Jeśli chodzi o
Cecelia Ahern |
pozostałych panów – Don, jest męski, odważny, przystojny i taki no, normalny, jeśli zaś chodzi o Blake’a to typowy irytujący facet, który myśli o sobie, ma coś z narcyza i oczywiście na początku wykreowany na chodzący ideał – co w rzeczywistości jest odwrotnością. Można powiedzieć, że „Wielkie nic w ładnym opakowaniu”. Chociaż to pewnie kwestia gustu.
Rodzinka Lucy też zalicza się do barwnych postaci. Worek rozmaitości.
Historia Lucy pokazuje, że warto spojrzeć czasem na własne życie, na siebie i bardziej o nie zadbać. A poza tym wszystko można wyprostować, tylko trzeba chcieć i się odważyć. Trzeba żyć i spełniać swoje marzenia, ambicje i kochać własne życie. Jest to niezwykła opowieść o przyjaźni, szczerości a także o miłości. Aż się zastanawiam jakie było by moje Życie…
Książka dla tych co lubią trochę mądrości w kobiecym stylu (chociaż tutaj dużą rolę odgrywa męska ręka).
„ Dopóki istniejesz, istnieje również twoje życie. Dlatego, okazując miłość, czułość i uwagę mężom, żonom, rodzicom, dzieciom i przyjaciołom, nie powinniśmy zapominać o nim, bo twoje Zycie to ty: zawsze trzyma za ciebie kciuki i dopinguje cię nawet wtedy, gdy myślisz, że ci się nie uda.”
Faktycznie, książka w sam raz na wiosnę! A okładka jest rewelacyjna, lubię takie okładki a wręcz uwielbiam;p Mam nadzieje, że Tobie też się spodoba ;)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu "Stu imion" znów nabrałam ochoty na książki Cecelii Ahern. Spodobało mi się pióro i optymistyczny wydźwięk jej książki - cieszę się, że to kolejna, która trzyma poziom. Na pewno po nią sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie ta jest nawet lepsza niż wspomniane "Sto imion" ;)
Usuń