Detektyw Arrowood - Mick Finlay


cykl: Arrowood Mystery (tom 1)
wydawnictwo: HarperCollins Polska
tytuł oryginału: Arrowood
data wydania: 2 marca 2018
liczba stron: 336

Kolejna już książka z detektywem w roli głównej. Powiecie, że to staje się już nudne? Dla wielu może to faktycznie być już monotonne, takich tytułów znajdziecie mnóstwo, każdy z nich to następca Holmesa, Poirota bądź innego słynnego detektywa. Jak wiadomo owo grono stale się powiększa i to także o kobiety. Nie tylko w księgarniach czy bibliotekach znajdziecie sporo takich tytułów, na moich półkach też zbiera się coraz pokaźniejsza kolekcja, z czego bardzo się cieszę. Uwielbiam te książki i ta tematyka wcale mnie nie nudzi. Szczególnie jeśli idzie o kryminały retro. Powiem więcej, już mam w planach zakup kolejnych książek tego typu, tym razem z francuskim detektywem, którego poznałam w odsłonie telewizyjnej, a znajomość chętnie pogłębię przez wersję papierową. Przejdźmy jednak do samego Arrowooda. Ten facet to kompletne przeciwieństwo Holmesa, łączy ich co prawda „dedukcja”, czy też zainteresowanie ludzką psychiką, jednak dzieli sporo. Wizerunek, osiągnięcia, status materialny, a nawet stan cywilny. Bohater, którego wymyślił Mick Finlay to detektyw niższej rangi, do którego przychodzi ten, którego nie stać na sławę Londynu, czyli Holmesa. Facet po przejściach, którego zostawiła żona. Nie może też poszczycić się takim dorobkiem jak jego konkurent, którego zresztą krytykuje przy każdej okazji, skrycie zazdroszcząc mu sławy.
Londyn w 1895 roku to miłe miejsce dla bogatych i przedsionek piekła dla biedaków. W brudnych zaułkach kwitnie handel narkotykami i prostytucja. Policja ma pełne ręce roboty, ale z braku środków większość spraw odkłada na półkę. Bogaci w razie potrzeby wynajmują Sherlocka Holmesa, biedni stukają do drzwi Arrowooda. Arrowood czasami za dużo pije i za często zażywa laudanum, ale zna się na ludziach i na kilometr wyczuwa kłamstwo. Holmes to według niego bogaty pozer, bezradny, gdy w sprawie brakuje wyraźnych tropów. Gdy Arrowood przyjmuje zlecenie od panny Cousture, spodziewa się banalnego śledztwa. Znajdzie jej zaginionego brata, zainkasuje honorarium i zapomni o sprawie. Dzieje się inaczej, ta historia ma drugie, a może nawet trzecie dno, a Arrowood nadepnie na odcisk bardzo niebezpiecznym ludziom.
„Detektyw Arrowood” chodzi w za ciasnych i o rozmiar mniejszych butach, nie przeszkadza mu to jednak nadepnąć na odcisk niebezpiecznym ludziom z Londynu. Musi rozwiązać sprawę, która z pozoru wydaje się łatwa, jednak wraz z upływającym czasem i przybywającą ilością kłamstw, staje się naprawdę niebezpieczna, a na szali postawione zostaje życie w tym zupełnie niewinnych osób. Nasz detektyw nie tylko przemierza mało eleganckie ulice jednego z najsłynniejszych miast, on przedziera się wręcz przez gęstwinę poszlak i niedomówień swojej klientki. Sprawa, która miała być banalna nagle prowadzi do zadziwiających odkryć i staje się wielowątkowa. Tak jak Sherlock Holmes ma swojego wiernego kompana i sekretarza, tak Arrowood ma swojego pracownika od zadań specjalnych.Nie są co prawda na takiej stopie przyjacielskiej jak Watson i Holmes, ale dogadują się nieźle. Książka sama w sobie jest niezła, chyba nawet bardziej dynamiczna niż te opisujące przygody bohatera wymyślonego przez Arthura Conana Doyle’a. Narratorem jest Barnett, który w lekki i przyjemny sposób prowadzi czytelnika w ślad za swoim pracodawcą. Jeśli lubicie klimaty starego Londynu i kryminalne zagadki z prywatnymi detektywami, to polecam wam serdecznie. Czytanie nie sprawi wam żadnych trudności, nie obciąży szarych komórek, ani nie powieje nudą (ja się nie nudziłam). Mick Finlay napisał książkę, która potrafi wciągnąć, stworzył fabułę, która nabiera tempa z każdym kolejnym tropem, a śledztwo tak naprawdę prowadzi na inne tory niż początkowo na to wyglądało. Tak więc kochani, zapraszam na fajną przygodę opisaną w trzydziestu siedmiu rozdziałach, bo jest ona naprawdę warta uwagi.

Komentarze

  1. W wolnej chwili, szczególnie jesiennym wieczorem, dlaczego nie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak...To lektura idealna na jesienne wieczory przy parującym kubku herbaty albo przy dobrym winku😜

      Usuń
  2. Czytałam i to była naprawdę fajna książka. Taki Sherlock dla ubogich hihi co? No i klimat tamtych czasów. Czekam na kolejne tomy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Detektyw na każdą kieszeń 😜 też czekam na dalsze losy tej dwójki 😉

      Usuń
  3. Kojarzę te książkę:D Chyba kiedyś mi koleżanka o niej opowiadała

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeżeli zostawisz po sobie jakiś ślad :-) Daje to wiele radości, gdy po przeczytaniu książki i wstawieniu swojej opinii na jej temat ujrzę pod nią jakiś komentarz :-)

Popularne posty