Ósmy cud świata - Magdalena Witkiewicz


wydawnictwo: Filia
data wydania: 13 września 2017
liczba stron: 340

„Dlaczego gdy dostajesz na tacy gotową do zjedzenia potrawę, szukasz innej? Wolisz coś bardziej pikantnego albo z zupełnie innymi dodatkami? Gdy jesteś głodny – zjesz ze smakiem, ale cały czas myślisz, że może lepsze byłoby coś innego? I co robisz, gdy nagle poczujesz zapach właśnie tego, za czym tęsknisz?Porzucisz mdłe życie na rzecz tego bardziej doprawionego? A może gdy będziesz siedzieć cicho w swojej kuchni, jedząc tylko mdłe posiłki, w końcu je polubisz? Bo nie będziesz mieć innego wyboru?”

Zaczynam obszernym cytatem, jednak genialnych myśli Magdaleny Witkiewicz nie wypada skracać. Absolutnie nie ma mowy o żadnym obcinaniu, nawet jednego wyrazu! Chyba zgodzicie się, że słowa zamieszczone jako wstęp do dzisiejszej recenzji są trafne i to bardzo. Nie jeden z nas zastanawia się nad tego typu zagwozdką i bynajmniej nie chodzi tu o jedzenie. Życie mamy jedno, często mamy wrażenie, że przecieka nam między palcami, zdajemy sobie sprawę, że to co mamy tu i teraz zadowala nas tylko w połowie, bo pragniemy więcej. Wtedy padają takie pytania. Oczywiście nie na głos. Tylko tam w środku, w duchu, w sercu, w głowie. Stajemy przed dylematem i czasami stoimy tak o kilka sekund życia za długo. Bywa też tak, że człowiek z opóźnieniem odnajduje swoją właściwą drogę, musi tylko trochę pobłądzić.
Kilka romantycznych chwil, przeżytych w czasie urlopu w Azji, budzi w Annie, trzydziestokilkuletniej singielce, dawno uśpione uczucia. Kobieta podejmuje decyzję, która na zawsze może zaważyć na życiu kilku osób. Jednak szczęście, będące pozornie w zasięgu jej ręki, rozsypuje się nagle niczym domek z kart. Ósmy cud świata to opowieść o tym, że czasami trzeba zbłądzić w ciemnym lesie, by wreszcie znaleźć się na rozświetlonej polanie.  A pierwszy promień słońca można niekiedy znaleźć ukryty w niepozornej, maleńkiej kopercie, zamkniętej w morskiej muszli przywiezionej z wakacji.
Czekałam na tę książkę z niecierpliwością, gdyż Magdalena Witkiewicz to jedna z moich ulubionych pisarek, a jej książki wręcz pochłaniam. Przeczytałam ją zaraz po premierze, jednak recenzja pojawia się dopiero teraz. Zastanawiacie się pewnie dlaczego...Sama się nad tym zastanawiam i bynajmniej nie mogę się wytłumaczyć powtórnym pobytem z synem w klinice przeszczepowej. Doszłam do wniosku, że musiałam ją przetrawić, gdyż każda próba ułożenia recenzji kończyła się fiaskiem. Książkę pochłonęłam. Zaznaczyłam cytaty. Jednak opisana historia była dla mnie jakby nieuchwytna. Odległa. Mało realna. Jednak to nie znaczy, że zła. Po prostu nie porwała mojego serducha tak jak choćby „Czereśnie...”, „Pierwsza na liście” czy też „Po prostu bądź”. Całość jest w stylu autorki, ciepła, optymistyczna i jak się okazuje pełna miłości. Spełnionej, niespełnionej, brakującej i tej otrzymanej. Jednak czegoś mi tutaj zabrakło i sama nie potrafię powiedzieć czego.

„Niestety, zdarza się, że podejmujemy niewłaściwe decyzje, których skutki odczuwamy przez całe życie.”

Historia Anny opowiada o spełnieniu zawodowym, niezależności, ale również o samotności. Zaspokajanie potrzeb seksualnych to jedna, a prawdziwa gorąca i niepowtarzana miłość to drugie. Zegar biologiczny tyka, a nasza główna bohaterka nie ma ani męża, ani dziecka. Matka ponagla. Matka układa sobie życie, a Anna wiecznie na huśtawce. Gdy zmęczenie samotnością wśród ludzi zaczyna ją przerastać, postanawia wyruszyć na urlop. Tam już tylko przypadek kieruje jej losem. Jej i pewnego faceta po przejściach. Ci dwoje spędzają razem czas i rodzi się między nimi coś o czym tak często opowiadają wszystkie filmy miłosne i bajki. Jednak czasem garść niedomówień i pozorów burzy to co miało być proste i piękne.

Lekki styl autorki, egzotyczny i romantyczny klimat, a także huśtawka egzystencjalna czyni tę powieść atrakcyjną. Jednak jak już wspomniałam nieuchwytną jak dla mnie. Jednak czas spędzony przy tej lekturze był czasem relaksu i oderwaniem od szarej codzienności szpitala.

„Ósmy cud świata” to taka współczesna bajka, w której wszystko jest możliwe. Jak na bajkę przystało musi być romantycznie, ale muszą i być kłody pod nogami. Bohaterowie muszą „błądzić po ciemnym lesie życia”, żeby ktoś ich odnalazł, albo odnaleźli samych siebie. Magdalena Witkiewicz w swoich książkach tworzy historie utkane z optymizmu, magii, ciepła i bajki wymieszanej z rzeczywistością. Bywa, że ta rzeczywistość jest bardziej brutalna lub mniej. Jednak, każda jej powieść wnosi powiew dobroci i garść przyjemnych myśli. Przypomina, że warto pomyśleć choćby o sobie czy dostrzegać dobre chwile. Czasem uczy pokory, bądź odwagi w szaleństwie. Jednak zawsze pokazuje drugiego człowieka i jego wartości. Każdą opowieść się wręcz pochłania i ciągle ma apetyt na więcej. Co tu dużo kryć, autorka jest stworzona do tego, żeby umilać życie innym swoimi książkami. Nie ważne czy stworzy opowieść o chorej kobiecie i przyjaźni z przeszłości, o ekskluzywnej szkole dla kobiet, o miłości zakazanej czy o pewnym domu z przeszłością i tak zawsze czyta się z rozkoszą. Jej książki są jak najlepsze pudełko czekoladek, albo ulubione słodycze z dzieciństwa...smakują nieziemsko i zbyt szybko się kończą.

„By z kimś być, trzeba umieć się z nim również nudzić .”

Komentarze

  1. Bardzo miło wspominam tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książek Magdaleny Witkiewicz chyba nie da się nie lubić😉

      Usuń
  2. Nie znam jeszcze tej autorki, ale myślę, że niedługo to zmienię. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tej książki Witkiewicz jeszcze nie czytałam, ale mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem jak Tobie spodoba się historia Anny 😉

      Usuń
  4. Bardzo dziękuję za cudną recenzję <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuje za te cudne historie,które Pani dla nas tworzy ♥ czekam już na premierę najnowszej 😉 Pozdrawiam serdecznie

      Usuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeżeli zostawisz po sobie jakiś ślad :-) Daje to wiele radości, gdy po przeczytaniu książki i wstawieniu swojej opinii na jej temat ujrzę pod nią jakiś komentarz :-)

Popularne posty