Odgrodzeni - Michał Matuszak
wydawnictwo: Białe Pióro
data wydania: październik 2015
liczba stron: 242
„Nie ma samotników z wyboru, są ci, którzy nie znaleźli swojej grupy docelowej.”
Tym razem mam dla Was propozycję z zupełnie innej półki. Takiej powiedzmy NISZOWEJ – na którą zagląda zdecydowanie mniej osób niż na tą z nowościami czy bestsellerami. Większość ludzi kieruje się zazwyczaj tymi wytyczonymi ścieżkami i autorami, którzy są dobrze wypromowani, preferowanymi od dawna gatunkami lub okładką. Nie oszukujmy się, czytelnicy (tak jak mężczyźni) bywają wzrokowcami (w tym również ja). Czasem jednak warto spojrzeć na tą mniej popularną półkę i zagłębić się w zawartość. Przejrzeć cieniutkie książki o mało przyciągającej wzrok okładce i trudnej tematyce. Warto i to przez duże „W”, o czym sama się już przekonałam. Moja dzisiejsza propozycja – „Odgrodzeni” Michała Matuszaka – również jest niewielkich gabarytów i okładką nie powala ani nie przyciąga przeciętnego wzrokowca, jednak intryguje niełatwą tematyką, która dotyka naszego społeczeństwa i naszego zachowania.
Bohaterem pierwszej części jest mały chłopiec z blokowiska, którego codzienność zmusza do zmagania się z dominacją starszego brata, z gniewem wybuchowego ojca i kłótniami rodziców; stymuluje do szukania swojego miejsca wśród kolegów, przed którymi chce wypaść jak najlepiej. Do strachów dnia dochodzi mroczna tajemnica jego prawdziwego pochodzenia. Czy to nie za duży ciężar jak na małe barki? Druga część przedstawia historię ambitnego pisarza i jego korespondencyjnej przyjaźni z młodą, ciężko doświadczoną przez los, więźniarką. Sylwię poznaje na zorganizowanym w więzieniu spotkaniu autorskim. Zafascynowany możliwością odkrycia jej losów pisze do niej list z prośbą o szczerość. Jednak czy zdoła unieść jej spowiedzi i nadal patrzeć na nią bez uprzedzeń? Czy bagaż fatalnych doświadczeń, jakie ze sobą niesie, nie wyeliminuje jej jako człowieka?
Autor swoją książkę podzielił na dwie części – „Historię małego chłopca” oraz „Historię dorosłej kobiety” – dzięki czemu zyskujemy dwóch głównych bohaterów i z pozoru dwie odmienne opowieści, jednak z łączącym je mianownikiem. Co może łączyć dorosłą kobietę i małego chłopca? Samotność. Mur, za którym są schowani – i to zarówno w sensie dosłownym jak i w przenośni. Ciężar, który oboje muszą dźwigać na swoich barkach, a który nie zawsze jest adekwatny do naszego wieku, płci czy odporności psychicznej.
„Okazało się, że świat dorosłych to nadgnite zachowania i próchniejące sumienia, mamiące dzieci wizjami prawych i moralnych postaci z bajek i lektur.”
Mały Eryk zostaje przygnieciony wagą swojego wieku, nowej szkoły, despotycznego brata, agresywnego ojca i matki, która nie jest całkowitą ostoją spokoju i podporą. Do tego dochodzi zrozumienie świata dorosłych, strach, poczucie winy i rodzinny sekret, który może zwalić z nóg dorosłego, a gdzie dopiero dziecko. Obcując z Erykiem odczuwamy wyraźnie jego emocje, jego zmagania z otaczającą rzeczywistością i potrzebę ucieczki. Chłopiec nie ma lekko, o czym sami możecie się przekonać czytając.
„Popełnianie błędów jest pożyteczne, jeśli wyciągnie się z tego jakieś wnioski. […] Poprawa dąży do ciągłej zmiany i tak naprawdę nigdy się nie kończy.”
Sylwia jest już dorosła, jej dzieciństwo również nie było usłane różami tak jak i wczesna młodość. Nie jest idealna, ale chce zmienić swoje życie, podążyć inną ścieżką. W listach do zaprzyjaźnionego autora opisuje swoje życie, emocje i chwilowe rozterki. W ten sposób adresat listów jak i my mamy wgląd w całą historię i możemy sobie „wyrobić opinię”. Sama postać autora również jest tutaj kluczowa i daje do myślenia…Dzięki niemu i jego otoczeniu mamy zestawienie ludzi bez wyroku i tych z wyrokami, to jak postrzegają oni takie osoby i ich sytuację.
Jaka będzie przyszłość naszych bohaterów? Tego nie wiemy, spotykamy się tutaj z wielką niewiadomą…
Nazwisko autora zapewne niewiele Wam mówi? Dla mnie również było ono w ogóle nieznane, a książka, którą dzisiaj prezentuję nie jest wcale jego debiutem. Jednak jak się okazało Michał Matuszak i ja mamy trochę wspólnego. „Łączy nas” ten sam rok urodzenia, zderzenie z kierunkiem architektury krajobrazu, a także rejony, z których pochodzi autor nie są mi obce. Konkretniej to Michał Matuszak urodził się w 1989 roku w Kościanie. Jest absolwentem zespołu Szkół Rolniczo – Budowlanych o profilu technik architektury krajobrazu. Pochodzi z małej miejscowości w powiecie kościańskim, jednak obecnie mieszka w Lesznie. Jest to młody człowiek, który nie boi się poruszać trudnych tematów, co udowodnił również w swojej debiutanckiej książce „Na marginesie”, w której opisuje życie młodzieży na granicy marginesu społecznego.
„Odgrodzeni” to książka, w której znajdziecie autentyczne wydarzenia. Wydarzenia ukazujące obraz naszego społeczeństwa i jego problemy, które często staramy się omijać lub ich nie dostrzegać. To także zderzenie samotności wśród ludzi, krzywdzących stereotypów, niezrozumienia oraz potrzeby akceptacji. To wyraźny dowód na to, że każdy z nas może zostać wyobcowany, zamknięty w szarym kokonie bezradności i żalu i to niezależnie od wieku, statusu społecznego czy też płci. Ta książka to dwie twarze, dwa imiona, dwie historie, które tak naprawdę są kumulacją wielu takich osób, o których nie mamy pojęcia na co dzień, bądź tak myślimy. Autor poruszył ważny temat problemu, jakim jest określenie własnej tożsamości i zderzenia się z twardą rzeczywistością. Pokazał jak łatwo odgradzamy się od tego, czego nie rozumiemy, a także różne formy jakie to odgrodzenie przybiera. Zrobił to w sposób ciekawy i ubrał w lekki potoczny styl, który jest nam znany z codziennego dnia. Nie bawił się w wyszukane słownictwo, po prostu napisał książkę dla każdego. Jeśli szukacie emocji i niebanalnej tematyki to na pewno je tutaj znajdziecie. Te dwie historie… ta małego chłopca i ta dorosłej kobiety zmagających się ze złem codzienności są warte poznania i przeanalizowania. Ja sama po raz kolejny przekonałam się, że książki leżące w cieniu są ciekawe i niebanalne, a ich autorzy mają wiele do powiedzenia.
„Odgrodzenie burzy się latami ogromnym nakładami sił, ale następstwa zmieniają na zawsze. W każdym razie stanowią przełom. Pozytywny, dający wyzwolenie lub negatywny, pożerający ostatnie nadzieje.”
Dziękuję autorowi za możliwość przeczytania książki
Przyznam , ze ksiązka mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńTo nie dla mnie :P
OdpowiedzUsuńNiestety obecnie jest tak, że jak książka nie ma dobrej reklamy, to już w dniu premiery odchodzi do lamusa. Ale na szczęście blogerzy trafiają na takie cuda i je rozpowszechniają :)
OdpowiedzUsuńNie tym razem, nie czuję się przekonana :)
OdpowiedzUsuńNie tym razem, ale kiedyś... czemu nie?
OdpowiedzUsuńCzytałam i to bardzo wartościowa książka. Również ją polecam.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że o książce nie jest głośniej. Mi bardzo przypadła do gustu :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i zdecydowanie polecam. Bardzo wartościowa lektura.
OdpowiedzUsuńSkoro książka porusza ważne problemy, to chcę przyjrzeć się jej bliżej.
OdpowiedzUsuń