Cecelia Ahern - Kiedy cię poznałam
autor: Cecelia Ahern
tłumaczenie: Agata Kowalczyk
tytuł oryginału: The Year I Met You
wydawnictwo: Akurat
liczba stron: 416
kategoria: Literatura piękna
PREMIERA: 6 maja 2015
„Cuda rosną tylko tam, gdzie je zasadzisz.”
Mamy wiosnę i coraz lepszą pogodę za oknem. Słoneczko świeci, wszystko budzi się do życia i tym samym rozkwita nadzieja. Jeśli jednak czegoś Wam brakuje w tej wiosennej aurze to proponuję książkę „Kiedy cię poznałam” autorstwa Ceceli Ahern. Jest to najnowsza powieść autorki, której premiera odbędzie się 6 maja. To bardzo dobra wiadomość dla fanów tej słynnej irlandzkiej pisarki i zarazem świetna okazja dla tych, którzy jeszcze nie zapoznali się z żadnym jej tytułem. Ja osobiście zawsze chętnie sięgam po twórczość Ceceli Ahern, gdyż jeszcze nigdy nie zawiodłam się na żadnej historii, która wyszła spod jej „pióra”. Od samego początku wiedziałam, że i tym razem czas spędzony na lekturze będzie czasem bardzo owocnym.
Jasmine kocha swoją pracę i dotkniętą zespołem Downa siostrę. Zmuszona do odejścia z pracy stwierdza, że miłość do siostry to za mało, by nadać sens jej życiu. Rozpaczliwie próbuje znaleźć coś, co wypełniłoby bolesną pustkę. W bezsenne noce podgląda sąsiada z przeciwka, Matta Marshalla, znanego radiowego didżeja. Jasmine szczerze nienawidzi go za to, że podczas jednej z audycji nie zareagował na złośliwe komentarze dotyczące osób z zespołem Downa. Zawieszony za wybryki na antenie Matt pije, awanturuje się, jest utrapieniem dla okolicy. Zbieg okoliczności sprawia, że Jasmine coraz lepiej go poznaje i zaczyna po trosze uczestniczyć w jego życiu. Każde z nich zmaga się z innymi przeciwnościami, każde musi pokonać inne problemy, ale ku swojemu zaskoczeniu odkrywają, że mogą być dla siebie wsparciem i że niechęć od przyjaźni dzieli niekiedy tylko jeden krok.
„Kiedy gąsienica myślała już, że świat się skończył, stała się motylem…”
Autorka w swojej najnowszej powieści ukazuje proces przepoczwarzenia. Człowiek pod wieloma względami podobny jest do gąsienicy, która z czasem zamienia się w pięknego motyla. Żyjemy napędzani pracą, obowiązkami, sukcesami, luksusami i nie zauważamy tego, co istotne. Mamy klapki na oczach. Bywa tak, że los zsyła na nas olśnienie i nagle dostrzegamy to, co wcześniej było nam obce. Piękno tkwi w prostocie, w ludziach, otoczeniu i co ważne oczyszczeniu własnego „ja”. Rok. Cztery pory roku… tyle czasu minęło, żeby nasza główna bohaterka odmieniła swoje życie. Przez te 365 dni w jej życiu wiele się zmieniło… Jest to historia dwojga ludzi z problemami… niewątpliwie opowieść o nienawiści, żalu oraz miłości i odpowiedzialności za kogoś nam bliskiego…
Wyobraźcie sobie ogródek z kamienia… zero trawy, kwiatów i harmonii, ale jest za to wygoda i to kosztowna. Jednak w chwili kryzysu właścicielki, zmienia się on w harmonijny zakątek, który rozkwita i cieczy oko. Powstał on dzięki ciężkiej pracy, która oczyszczała głowę, serce i przywodziła na myśl wspomnienia o dziadku. Czym jest przydomowy ogródek? Przyjacielem… Pamiętnikiem… procesem oczyszczenia… detoksykacja i zakorzenienie. Trawnik, skalniak, róże czy też jaśmin były świadkami łez, oskarżeń, nienawiści, przyjaźni… To właśnie o tym jest najnowsza książka Ceceli Ahern. Miłości, ale tej najważniejszej, czyli miłości do człowieka… Jest to ogród emocji, które wypełniają jego duszę i go zaślepiają.
Narracja pierwszoosobowa, pozwala czytelnikowi na delektowanie się opowieścią Jasmine. Ta konkretna opowieść jest skierowana do człowieka, który w oczach głównej bohaterki jest żałosny, wredny, awanturniczy i toksyczny. Jest też uzależniający jak nałóg.
Historia Jasmine w jakiś sposób porusza, daje do myślenia i co najważniejsze wciąga. Czytając miałam wrażenie, że sama mieszkam na tym osiedlu. Poznaję tych dziwacznych ludzi, którzy są śmieszni, zabawni, gniewni i samotni wśród otaczającego ich świata. Spędzałam noce przy ogrodowym stole z ludźmi, którzy mają wady… zapuszczałam korzenie w tej historii, która płynęła jak rwąca rzeka. Strona za stroną, a ja chciałam, żeby czas zwolnił. Chciałam nacieszyć oko cudzymi przemianami, optymizmem, namiastką romantyzmu, poczuć szybsze bicie serca… I to właśnie poczułam. Po raz kolejny Cecelia Ahern stworzyła powieść, którą zapamiętam na długo. Bohaterów, którzy odkrywają siebie, pokonują słabości i dają czytelnikowi nie tylko radość, ale i namiastkę nadziei.
Jest to lekka i przyjemna książka, która porusza ciekawe tematy, w które warto się zagłębić. Tym razem zakosztujecie trudnych relacji córek z ojcem. Dowiecie się co nieco o zespole Downa, poczujecie powiew nienawiści i miłości, a co najważniejsze dostaniecie receptę na przetrwanie. Książki Ceceli Ahern są dla mnie odskocznią od życia codziennego, dawką mądrości i zarazem psychoanalizą. Po każdej przeczytanej książce czuje się jak po wizycie u psychoterapeuty, lub dobrego przyjaciela. Autorka jest mistrzynią metamorfoz i czarodziejką życia codziennego. Swoim „piórem” czaruje nie tylko bohaterów swoich historii, ale także czytelników.
„Tego roku, kiedy cię poznałam, poznałam siebie…” Każdy ma swoją przeciwwagę, która pozwoli nam dotrzeć do siebie. Nie zawsze jest to osoba, którą lubimy i szanujemy, nie zawsze też oceniamy słusznie… bywa i tak, że my mamy taki sam wpływ na tę osobę. Takie przesłanie zostawia nam autorka… Ja sobie i Wam wszystkim życzę takiej osoby, która pozwoli nam się przepoczwarzyć, która wywoła lawinę zmian, myśli i czynów.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję pani Darii Bednarek oraz wydawnictwu Akurat
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Przeczytam tyle, ile mam wzrostu (+ 2,2 cm)
Na pewno przeczytam, po ,,Love, Rosie" wszystkie książki tej autorki biorę w ciemno :)
OdpowiedzUsuńJa też !!! ;) Chociaż ja swoją fascynację zaczęłam od innego tytułu ;p
UsuńZ opisu brzmi jak typowy romans. Raczej nie dla mnie, ale może kiedyś.
OdpowiedzUsuńHmmm nie taki typowy romans... Też myślałam, że to będzie taki zwyczajny romans, jednak nie było tak jak od razu przewidziałam. ;)
UsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, raczej nie przepadam za taką literaturę, sama nie wiem, może kiedyś się skuszą :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto od czasu do czasu urozmaicić sobie czas inną lekturą... ;)
UsuńNo i chyba się skuszę, skoro nie jest to typowy romans, i można się czegoś więcej dowiedzieć o zespole Downa, to ta książka może jednak mnie zaciekawić :) Dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńMam ją już za sobą i muszę przyznać że czytało mi się ją nieźle. Niestety nie powaliła mnie tak jak "Love, Rosie" ale mimo wszystko jest to naprawdę dobra książka :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam książki autorki za to, że zawsze trafiają w mój czuły punkt... zawsze wyciągam z nich coś dla siebie...
Usuń"Love, Rosie" zapoczątkowała moją fascynacje tą autorką, więc na pewno kiedyś przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńW takim razie masz w czym wybierać ;)
UsuńNie mogę się doczekać premiery, bo autorkę pokochałam po "Love, Rosie". Niedługo zabieram się za "Gdybyś mnie teraz zobaczył" :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl/
"Love, Rosie" czytałam i też bardzo mi się podobała... Myślę, że moja kolekcja się z czasem powiększy, jak na razie mam kilka książek autorki na swojej półce i zapewne zmieszczą się i następne tytuły ;)
UsuńJa książki tej autorki mogę brać w ciemno:) Strasznie się cieszę, że przyjedzie na Targi w Warszawie:)
OdpowiedzUsuńJa mam tak samo ;) Kiedyś się muszę wreszcie na jakieś targi ruszyć;p
UsuńJestem w trakcie czytania i już wiem, że to będzie dobra książka :)
OdpowiedzUsuńOj dobra... jak wszystkie inne ;)
UsuńWłaśnie ją dostałam i jestem jej bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz książki w takim klimacie i tej autorki to myślę, że Ci się spodoba ;)
UsuńZapowiada się ciekawie, więc może kiedyś się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńPolecam gorąco! ;)
UsuńWspaniała książka. Również ją polecam!
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy podobny gust ;)
UsuńRobiłam kiedyś kilka podejść do "PS. Kocham Cię", ale jakoś tak... nie wyszło. Dlatego podarowałam sobie inne książki tej autorki.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się szczerze, że ja nigdy nie podchodziłam do "Ps. Kocham Cię" a to dlatego, że miałam okazję obejrzeć film...a zazwyczaj, gdy zaczynam od ekranizacji to do książki już nie docieram... ;)
UsuńKsiążki autorki dla mnie również są odskocznią. Z chęcią przeczytam:)
OdpowiedzUsuńW takim razie pozostaje mi tylko życzyć przyjemnej lektury ;)
UsuńPo każdej przeczytanej recenzji książki upewniam się, że to będzie świetna lektura:) Cieszę się, że ją mam:) Uwielbiam okładkę:)
OdpowiedzUsuńA ja bym się skusiła na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńMam ją na liście książek obowiązkowych:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki Ahern <3 . Przeczytałam do tej pory dwie.
OdpowiedzUsuńNa "Kiedy cię poznałam" już czekam :)
Lubię książki Ahern, więc z pewnością i po tę sięgnę, ale najpierw muszę nadrobić zaległości i przeczytać "Zakochać się" oraz "Love, Rosie" :)
OdpowiedzUsuńKiedy uporam się już ze swoimi półkami chętnie sięgnę po którąś z powieści Ahern, tylko nie wiem, czy akurat po tą :)
OdpowiedzUsuńPoluję na nią gdy tylko zobaczyłam w zapowiedziach. Książki tej autorki są niezwykle ciepłe i optymistyczne, aż chce się je czytać :)
OdpowiedzUsuńniestety nie gustuję w takich książkach. :/
OdpowiedzUsuńMam w planach, na pewno przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńCiągle nie zdążyłam nic przeczytać od tej autorki ^^
OdpowiedzUsuńJeszcze nie znam autorki ale się to zmieni ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że przeczytam jak będę miała okazję.
OdpowiedzUsuńCzytałam "Zakochać się", planuje "Love, Rosie" więc zobaczymy, może i za tą się zabiorę :)
OdpowiedzUsuńMi również książka przypadła do gustu. :) Spędziłam z nią bardzo przyjemnie czas.
OdpowiedzUsuńMimo, że nie przepadam za takim gatunkiem książek, chyba właśnie ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/
Czeka w kolejce na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńChoć to nie jest moja ulubiona książka autorki doceniam fakt, że zwolniła trochę mój szaleńczy bieg. Ahern potrafi idealnie stonować emocje czytelnika i skłonić do refleksji...
OdpowiedzUsuńPS Napisałam do Ciebie mail ;)
"Love, Rosie" jeszcze czeka u mnie na półce. Nie wiem, dlaczego, ale przeczytawszy tę recenzję, mam wrażenie, że ta książka jest zupełnie inna, o odmiennej tematyce, poważniejsza. Mimo to, mam nadzieję, że spodoba mi się ta książka, bo na pewno za nią się kiedyś zabiorę! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Shelf of Books
Serdecznie gatuluję wygranej!:)
OdpowiedzUsuńLubię książki Ahern. Są lekkie, a jednocześnie opowiadają o życiu i zawsze mają jakieś przesłanie. Ta też miała przesłanie, ale czegoś mi tu zabrakło. Może głębi problemów, które przedstawiła autorka: utraty pracy, choroby bliskiej osoby. Wszystko to było opowiadane, ale bez serca. Tak to odebrałam
OdpowiedzUsuń