Zniknięcie Annie Thorne - C.J. Tudor

wydawnictwo: Czarna Owca
data wydania: 2019-07-17
liczba stron: 416

„Każde miasto, miasteczko i wioska ma swoją historię. Zazwyczaj więcej niż jedną. Istnieje historia oficjalna. Wyschnięta na wiór, wersja przedstawiana w podręcznikach i spisach ludności, powtarzana w klasie. Jest też historia przekazywana z pokolenia na pokolenie. Opowieści wymieniane między sobą w pubie, nad kubkami z herbatą, w towarzystwie wiercących się w wózkach niemowląt, w zakładowych stołówkach i na placach zabaw. Tajemna historia.”

Postanowiłam, że nadrobię moje czytelnicze zaległości i choć trochę odgruzuję nieprzeczytane stosy, które przez te lata blogowania się uzbierały. Miałam ochotę na coś z gatunku kryminał/ sensacja/ thriller i tak też moje głodne przygód oko spoczęło na „Zniknięciu Annie Thorne” autorstwa C.J. Tudor, która dwa lata temu zadebiutowała powieścią „Kredziarz”. Pierwsza książka autorki zrobiła na mnie pozytywne wrażenie, była klimatyczna, pobudzająca wyobraźnię i dodawała adrenaliny, a do tego posiadała ciekawe portrety psychologiczne bohaterów. Nie mogło być mowy o tym, żebym nie kupiła drugiej powieści, co też zrobiłam, tylko jakimś dziwnym trafem przeleżała na mojej półce ponad rok, aż do teraz.

Kiedy Joe Thorne miał piętnaście lat, jego młodsza siostra, Annie, zniknęła. Myślał wtedy, że to najgorsza rzecz, jaka może spotkać jego rodzinę. Jednak po dwóch dniach Annie wróciła. Wiele lat później Joe Thorne wraca do spokojnej miejscowości, w której spędził dzieciństwo, i rozpoczyna pracę jako nauczyciel w podupadającej szkole. Mężczyzna tonie w długach i ukrywa przed niebezpiecznymi gangsterami. Powrót do Arnhill oznacza konfrontacje z ludźmi i trudnymi wspomnieniami z przeszłości. Wkrótce okaże się jednak, że czasami lepiej nie wracać…
„Zawsze jest jakiś człowiek, który wszystko zmienia. Diabeł siedzący ci na ramieniu i szepczący do ucha.”

Przyznam szczerze, że moje oczekiwanie wobec drugiej powieści C.J. Tudor były spore. Liczyłam na naprawdę dobrą historię, która zapewni mi rozrywkę z przytupem i wciągnie mnie na kilka wieczorów. Po zapoznaniu się z opisem oczekiwałam nawet lekkiego dreszczyku, który doda więcej mrocznego charakteru fabule. No i co ważne, czekałam na zakończenie, które tak jak przy poprzedniej powieści sprawiło, że szczęka mi opadła. Czy i tym razem było tak dobrze, jak poprzednio? I tak i nie. 

„Zniknięcie Annie Thorne” pochłonęło mnie od początku – nie oczarowało –bo tu nie ma, co czarować, tu jest niebezpieczeństwo i mrok, który wciąga w wir wydarzeń i rozbudza ciekawość coraz bardziej i bardziej. Ta książka to naprawdę mroczny thriller, w którym znajdziecie tajemnice z przeszłości w gotyckim klimacie niczym z horroru, i wątki porachunków „gangsterskich”, które dobrze znacie z filmów sensacyjnych. Jedyne, co mnie nie do końca usatysfakcjonowało, żeby nie powiedzieć rozczarowało, to zakończenie. Spodziewałam się chyba mocniejszego bum, które wciśnie mnie w fotel, a tego nie dostałam, mimo zaskoczenia, które mi autorka zaserwowała to i tak nie przebiło one zakończenia z pierwszej powieści. Nie zmienia to jednak faktu, że książka jest naprawdę dobra, ma odpowiedni klimat, bohaterów z charakterem i wadami, dreszczyk i akcje, która się stopniowo rozkręca, choć nie nabiera ona zawrotnej szybkości. Dobry thriller na kilka wieczorów, jeśli ktoś ma czasu na czytanie tak mało jak ja, w innym wypadku połkniecie go raz, dwa.

„Ludzie twierdzą, że czas leczy rany. Nie mają racji. Czas tylko zamazuje pamięć. Płynie bezustannie, podmywając nasze wspomnienia, i odrywa kawałki ciężkich głazów niedoli, dopóki nie zamienią się w ostre kamyki, wciąż sprawiające nam ból, lecz są na tyle małe, że da się z nimi żyć.”

Komentarze

  1. U mnie jesień sprzyja tego typu lekturom. Planuję sięgnąć po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach! W ogóle bardzo ciekawią mnie książki tej autorki

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam ,,Kredziarza" , ale był średni, dlatego zastanawiam się nad kolejną książką Thorne ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeżeli zostawisz po sobie jakiś ślad :-) Daje to wiele radości, gdy po przeczytaniu książki i wstawieniu swojej opinii na jej temat ujrzę pod nią jakiś komentarz :-)

Popularne posty