List od... - Katarzyna Ryrych
wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Foksal
data wydania: 2 grudnia 2017
liczba stron: 117
„ Widzisz, zawsze powinno być coś, na co nie ma odpowiedzi. To sprawia, że życie jest ciekawe. Wtedy chcemy się czegoś dowiedzieć. I choć nie zawsze znajdujemy odpowiedź na nasze pytanie, po drodze poznajemy wiele innych interesujących rzeczy, które nawet nie przyszłyby nam do głowy.”
Grudzień stoi pod znakiem świąt. Z roku na rok coraz szybciej ubieramy choinki, słuchamy kolęd, a w sklepach czekoladowe gwiazdorki spotkać można już nawet w listopadzie. Jednak z każdym kolejnym mijającym dniem ostatniego miesiąca roku, robi się jakoś cieplej na sercu i świątecznie. Święta trwają prawie cały miesiąc, a te prawdziwe tak wyczekane czasem przelatują niezauważone. Bo niby są, ale nie cieszą tak jak dawniej. Nie zmienia to faktu, że jest to czas szczególny. Dorośli w szaleństwie obowiązków, zakupów i przygotowań próbują odkryć magię świąt z dzieciństwa. Dzieci zaś… jedni wierzą w Świętego Mikołaja (GWIAZDORA) inne stoją na rozdrożu, bo chcą wierzyć, ale to obciach, a inni już z niego wyrośli. Jakby nie patrzeć po prostu czekają na prezenty. Dla mnie święta mają zapach mandarynek i pierników. Kolejne wspomnienie? Wielkie porządki, a konkretnie ścieranie kurzy z bibelotów i całej masy szklanek i kieliszków z „bufetu”. Nawet gdzieś tam pojawia się migawka któregoś odcinka „Mody na sukces” bo akurat leciał w telewizji. Takich wspomnień mam wiele, dziś łezka się kręci w oku bo wiem, że takie święta nie wrócą. Kolędy przypominają te dziecięce chwile i wtedy postanawiam sobie po raz enty, że zrobię wszystko, aby mój syn miał co wspominać, gdy będzie dorosły. Święta są super, szkoda, ze coraz bardziej są na pokaz… jest ładnie, ale czy aby na pewno rodzinnie, prawdziwie, spokojnie i świątecznie? W okresie przedświątecznym warto sięgać po lektury, które wprowadzą nas w klimat, ale również przypomną co jest tak naprawdę ważne. Takie książki można również podrzucać młodszym czytelnikom. Można czytać nawet wspólnie...co kto lubi i jak kto lubi.
Dla młodszych czytelników ale i rodziców proponuję książkę Katarzyny Ryrych „List od...”. Jest to historia świąteczna, oczywiście ze Świętym Mikołajem w tle, a raczej z kultowym, zbuntowanym Majkiem, który zamiast czerwonego płaszcza wkłada skórzaną kurtkę. Sanie i renifery zostają, jednak cała reszta wizerunku odpada. Nasz świąteczny bohater jest młodym facetem, który dla dobra sprawy i zgody z własnym sumieniem potrafi nieźle namieszać. Jednak zanim poznamy Majka musimy poznać Linusa, nastolatka, który nie raz wpada w kłopoty, a tym razem to się poturbował tak, że trafił do szpitala. Dziwny list zmienia jego pobyt w szpitalu w niezwykłą przygodę i lekcję życia zarazem.
„Spełnianie marzeń jest tak samo ważne jak ich posiadanie. Jeśli to robisz, jesteś bogatszy z każdym spełnionym marzeniem."
Książka wydana jest cudnie. Kolorowe ilustracje, twarda okładka z tłoczeniami i duża czcionka, a historia bardzo wciągająca. Wielkim atutem tej książki jest niewątpliwie dynamiczna akcja pełna przygód jak i również duża dawka humoru. Młody czytelnik może wcielić się w Linusa i odkrywać magię świąt z innej strony, a przy okazji spojrzeć na Mikołaja zupełnie inaczej. Takie świeże spojrzenie na jego wizerunek. Jak to mówi Majk: „Jakie czasy, taki Mikołaj” Historia, którą opowiada Katarzyna Ryrych ma proste przesłanie, jednak znaczące. Nie trzeba dużo, aby sprawić komuś radość. Czasem warto spełnić drobne marzenie, bądź wspierać w tym trudnym do osiągnięcia, pomyśleć o słabszych. Wystarczy ofiarować komuś swój czas, trochę ciepła czy zrozumienia. Chwile są ulotne i nie warto ich tracić na egoizm, materializm czy co tam jeszcze. I to nie tylko od święta. Czy wypasiona komórka naprawdę uszczęśliwi dziecko? Kolejna lalka? A może piesek, którego wyrzuci się po kilku miesiącach? Autorka w łatwy do zrozumienia sposób pokazuje co jest ważne…a także to, że czasem lepiej żeby nie wszystkie nasze marzenia zostały spełnione, gdyż przynoszą więcej problemów niż radości. Mogłabym narzekać, że zakończenie banalne, ale przecież to książka dla dzieci, więc nie będę się czepiała bo patrząc pod tym kątem jest dobrze.
„List od...” to nie tylko idealny prezent pod choinkę, ale również możliwość wsparcia akcji charytatywnej, aby wzbogacić biblioteczki małego pacjenta w szpitalach. O tej akcji pisałam na swoim profilu facebokowym i tam też zapraszam po więcej informacji.
Dziękuję wydawnictwu za możliwość przeczytania książki.
Jestem niezwykle ciekawa tej nowoczesnej historii - dobrze, że czeka już na półce na swoją kolej.
OdpowiedzUsuńCieszymy mnie,że coraz więcej książek jest tak ładnie wydanych.Dzięki temu dzieciaki chętniej spędzają czas z książką.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
czytanestrony.blogspot.com
Mam nadzieję, że za dwa lata będę miała komu już czytać takie książeczki :)
OdpowiedzUsuńMoże już jestem nastolatką ale tą książke chętnie przeczytam.:DD
OdpowiedzUsuńBuziaczki i zapraszam do nas.<33
https://teczowabiblioteczka.blogspot.com/
Chciałabym mieć tę książkę na swojej półce. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna książeczka dla dzieci:) i całkiem fajna akcja, którą warto wspierać!
OdpowiedzUsuń