Saga czyli filiżanka, której nie ma - Cezary Harasimowicz


wydawnictwo: W.A.B.
liczba stron: 464
PREMIERA: 8 listopada 2017

„Trochę to skomplikowane,ale czyż nici naszych powinowactw nie są pajęczą siecią, tajemniczą plątaniną?”

Kolejny raz doświadczam magii przeszłości i tego, że babranie się w kurzu, datach i osobach może mieć swój urok. Historia jest naprawdę piękna, nawet jeśli jej bohaterowie żyją w czasach grozy, których my dzisiaj nie jesteśmy w pełni pojąć. Bywa i tak, że oni przezywają największy koszmar swojego życia, ból, głód, tragedie, zdrady, strach, wojny i tortury, a my jesteśmy ich cieniem. Cieniem, który może sobie tylko to wszystko wyobrazić i próbować choć trochę zrozumieć. Jednak to wszystko nas do siebie zbliża i to w tym jest piękne. A kurz? Pajęczyny czy mysie bobki? To tylko nic nieznaczące atrybuty przeszłości. Pisząc „historia” nie mam tutaj na myśli takiej wersji ogólnej, a tej prywatnej. Dotyczącej konkretnych osób. Niesamowite jest poznawanie nowych ludzi, nawet jeśli znamy ich tylko i wyłącznie z opowieści przelanej na kartki książki. Jeszcze ciekawiej zapewne jest jeśli szukamy swoich własnych przodków i tym samym wzbogacamy samych siebie i swoją własną historię. Bo przecież przeszłość i jej duchy są kruche i zarazem cenne jak ostatnia porcelanowa filiżanka, ta z zastawy po prapraprababci. Ano właśnie, jeśli o filiżance mowa… Wiecie są książki, na których widok oczy zaczynają mi błyszczeć i wiem, że muszę je prędzej czy później przeczytać. Tak też było i tym razem, tylko, że przeczytałam ją raczej zdecydowanie „wcześniej” niż „później” bo przedpremierowo. Mowa o książce Cezarego Harasimowicza „Saga czyli filiżanka, której nie ma”. Jak się domyślacie jest to książka pachnąca przeszłością i kurzem, czyli coś,, co mnie kręci.
To coś, co każdy z nas chciałby wreszcie zrobić. Usiąść i spisać rodzinną historię. Cezary Harasimowicz wybrał się w taką podróż. Zebrał wspomnienia przodków, obejrzał stare fotografie i wydobył na kartach książki zapomnianą rzeczywistość.
„Saga czyli filiżanka, której nie ma” to rodzinna opowieść, która ma przybliżyć czytelnikowi obraz wielonarodowej Polski i trudnych czasów pod naciskiem okupantów, a także koszmarów, jakie musiała znieść rodzina Królikiewiczów podczas II wojny światowej. To taki wehikuł czasu, do którego wsiadamy wraz z autorem i przenosimy się w przeszłość, choćby do końca dziewiętnastego stulecia. Mamy okazję poznać przodków autora, dziadka, który był jednym z najlepszych jeźdźców naszego kraju, a do tego nie wyrzekł się Polskiego munduru w chwilach największego zagrożenia, babcię Muszkę, czy też prababcię Funię. Możemy być świadkami pierwszych pocałunków, zmagań wojennych, wytrwałości w dążeniu do celu, mierzenia pierwszej błękitnej sukni balowej, odwagi, miłości, siły i przyjaźni oraz co ważne honoru i patriotyzmu.

Autor za tę podróż w czasie bierze się w bardzo ciekawy sposób, zarówno spisując fakty z ówczesnej pracy jak i korzystając z zapisków matki jak i samego dziadka. Pobudza do wspomnień swoją pamięć, gdzie zostały głęboko ukryte anegdoty rodzinne i sam wyostrza wyobraźnię by dopełnić luki. Jak to robi? W prosty sposób. Odwiedza swoją matkę i przygląda się zdjęciom wiszącym na ścianie. Mruży oczy i przenosi nas do skradzionego upływowi czasu kadrowi. Sam autor zdaje sobie sprawę z choroby matki oraz z upływu czasu, który zabiera jej pamięć i wspomnienia, ale dostrzega w tym pewne piękno, mianowicie postacie wychodzące ze zdjęć czy też ścian zbudowanych z cegieł pozostałych po gettcie, aby jeszcze chwilę „porozmawiać” z matką.

„Cóż, jeszcze sześć lat temu kolebał się w siodle jak dziwka na szczerbatym nocniku, ale teraz był już całkiem sprawnym jeźdźcem.”

„Saga czyli filiżanka,której nie ma” to tak naprawdę wyjątkowy portret rodzinny, wielopokoleniowy i ciepły zarazem. To ukryta w słowach wartość przeszłości, którą każdy z nas powinien poznać, a przynajmniej spróbować. Jak na dobrą sagę rodzinną przystało, zawiera w sobie zdjęcia przodków Cezarego Harasimowicza, które jeszcze bardziej przybliżą czytelnikowi obraz głównych postaci. Nie jest to książka z grona łatwych, przyjemnych i dla każdego. Jednak jeśli ktoś lubi takie klimaty to z pewnością znajdzie w niej cudowną towarzyszkę wolnych chwil, a przy okazji pozna nowe osobistości z naszego ojczystego światka historycznego. Tym bardziej, że autor pisze w ciekawy sposób, niezwykle obrazowy i plastyczny. Nie dawkuje tylko surowych faktów, a próbuje odczarować to, co mogło pozostać nieznane i tajemnicze. Swoją książkę dedykuje matce, która zmarła na początku sierpnia tego roku. O kim więc jest ta książka? O Adamie i Muszce Królikiewiczach. O ich przodkach i znajomych. Nie znacie? A znacie może Krystynę Królikiewicz aktorkę? Nie? To poznajcie. Też nie znałam, a zaintrygowała mnie notka o książce jak i obietnica poznania przeszłości i nic nie szkodzi, że to nie moi przodkowie. Na odkrycie moich własnych korzeni przyjdzie czas.

Dziękuję wydawnictwu za możliwość przeczytania książki

Komentarze

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło jeżeli zostawisz po sobie jakiś ślad :-) Daje to wiele radości, gdy po przeczytaniu książki i wstawieniu swojej opinii na jej temat ujrzę pod nią jakiś komentarz :-)

Popularne posty